MISZMASZ TWOJA GAZETA

PORTAL DLA DŁUŻNIKÓW, WIERZYCIELI, KOMORNIKÓW, SĘDZIÓW I PRAWNIKÓW
Dziś jest:  wtorek 19 marca 2024r.

PRZEGLĄD PRASY

  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Funkcjonariusze Wydziału Postępowań Kontrolnych Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Lublinie od 24 października 2019 r. do 10 lipca 2020 r. prowadzili kontrolę na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, której przedmiotem był projekt pn. „ECOTECH-COMPLEX - człowiek, środowisko, produkcja”, sfinansowany z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013

     

    W ramach dofinansowania za kwotę 145 140 000,00 zł wybudowano Centrum ECOTECH-COMPLEX, które rozpoczęło działalność w styczniu 2016 r. Wyposażone w najnowocześniejszy w kraju sprzęt, miało być unikalnym miejscem prowadzenia multidyscyplinarnych, skomplikowanych prac badawczych. Była to wspólna inicjatywa najważniejszych jednostek prowadzących działalność naukowo badawczą na terenie woj. lubelskiego i podkarpackiego. Projekt miał na niespotykaną dotychczas skalę konsolidować potencjał badawczy i produkcyjny regionu, w zakresie zarządzania środowiskiem dla polepszenia jakości życia i wzrostu konkurencyjności sektora B+R (działalność badawczo-rozwojowa).

     

    W toku kontroli ustalono, że już na etapie projektowania i wyposażania Centrum ECOTECH-COMPLEX nie przeprowadzono rzetelnych konsultacji w zakresie planowanych zakupów aparatury badawczej ani z pracownikami naukowymi wydziałów UMCS, ani pracownikami innych jednostek Konsorcjum, wpisujących się w profil badawczy nowo powstającego Centrum. W wyniku tego zakupiono zbędny sprzęt, który w wielu przypadkach nie jest używany wcale, bądź używany jest sporadycznie.

     

    Z dokonanych ustaleń wynika, że doszło do naruszenia umowy o dofinansowanie poprzez brak prawidłowej realizacji założonego celu głównego projektu, którym było stworzenie ośrodka o wysokim potencjale naukowo-badawczym, a także poprzez brak realizacji wskaźników rezultatu projektu.

     

    Kontrola wykazała również, że budynek Centrum nie spełnia podstawowego wymagania postawionego przez UMCS w Lublinie tzn. nie jest budynkiem laboratoryjnym. Zamiast budynku laboratoryjnego uniwersytet otrzymał budynek składający się głównie z pomieszczeń technicznych. I tak powierzchnia laboratoryjna stanowi 35% powierzchni budynku, zamiast planowanych 60%, powierzchnia pomieszczeń pomocniczych zamiast 15 % stanowi ponad 55 %, zaś powierzchnia sal dydaktyczno-edukacyjnych zamiast około 25 % stanowi zaledwie 9 % powierzchni użytkowej.

     

    Siedem pomieszczeń laboratoryjnych już w momencie projektowania nie mogło pełnić funkcji laboratoriów specjalistycznych z dziedzin badań biologicznych, chemicznych i medycznych, gdyż nie spełniało kryteriów określonych dla takich pomieszczeń. Winda dedykowana do transportu aparatury laboratoryjnej, okazała się za wąska i nie jest użytkowana zgodnie z przeznaczeniem.

     

    Nieprawidłowo zaprojektowane i wybudowane zostały także pokoje do pracy cichej. One także nie spełniły kryteriów dla pomieszczeń sanitarnych użyteczności publicznej. W rzeczywistości zostały zaprojektowane i wybudowane jako pokoje hotelowe.

     

    Należy wskazać, że Centrum ECOTECH-COMPLEX jako jednostka badawcza w kontrolowanym przez CBA okresie nie funkcjonowała prawidłowo. Nie podejmowała m. in. skutecznych działań mających na celu pozyskiwanie funduszy, naukowców i projektów badawczych. W efekcie Centrum ECOTECH-COMPLEX nie otrzymało żadnego dofinansowania na działalność naukową z wykorzystaniem unikatowego na skalę światową wysokopolowego rezonansu magnetycznego o indukcji pola magnetycznego 7 Tesli (MRI 7T), o wartości 32 mln zł.

    Urządzenie to nie jest standardowym narzędziem diagnostycznym stosowanym powszechnie w placówkach służby zdrowia, a zaawansowanym technicznie rezonansem do zastosowań badawczo-naukowych w zakresie zaawansowanych badań mózgu i obrazowania innych obszarów anatomicznych w obrębie całego ciała. Z przedstawionych kontrolującym informacji oraz zebranych w toku kontroli materiałów wynika, że wykorzystanie tego unikatowego urządzenia do prac badawczych pozostaje wciąż we wstępnej fazie przygotowania zarówno samego sprzętu, jak i naukowców go obsługujących.

     

    Z uwagi na niewielką aktywność naukowo-badawczą do dzisiaj Centrum nie realizuje głównego założenia projektu, którym było stworzenie ośrodka o wysokim potencjale naukowo-badawczym, współpracującego z różnymi zagranicznymi instytucjami naukowymi.

    W związku z poczynionymi ustaleniami na początku września 2020 r. przesłano wystąpienia pokontrolne do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju oraz do UMCS w Lublinie. Następnie do Prokuratury Okręgowej w Lublinie przekazano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa i poświadczenia nieprawdy przez 2 osoby, w tym dyrektora ECOTECH-COMPLEX. Osoby te wprowadziły w błąd Narodowe Centrum Badań i Rozwoju co do wysokości osiągniętego wskaźnika komercjalizacji stanowiącego podstawę uzyskania dofinansowania w ramach projektu Panda 2 za rok 2018, powodując tym samym szkodę w mieniu NCBiR w wysokości blisko 400 000,00 zł.

     

    Ponadto do Prokuratury Okręgowej w Lublinie skierowano także zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności i poświadczenia nieprawdy przez ówczesnego prorektora UMCS oraz poświadczenia nieprawdy przez dyrektora ECOTECH-COMPLEX. Podpisali oni protokoły przyjęcia I i II etapu dokumentacji projektowej ECOTECH-COMPLEX, upoważniając wykonawcę do wystawienia faktur pomimo, że dokumentacja projektowa nie była zgodna z założeniami zamawiającego. Poświadczając nieprawdę co do zgodności otrzymanej dokumentacji z umową i dokonując zapłaty za wykonanie dokumentacji projektowej niezgodnej z założeniami oraz za pełnienie nadzoru autorskiego, wyrządzili w mieniu UMCS szkodę w wysokości co najmniej 3 172 000,00 zł.

    Ponadto odbiór dokumentacji i w konsekwencji wybudowanie obiektu niezgodnego z założeniami UMCS doprowadziło do dalszego wydatkowania kwoty nie mniejszej niż 44 868 229,29 zł. W skutek powyższego mogło dojść do powiększenia wyrządzonej szkody o wskazaną kwotę. Takie działanie mogło także doprowadzić do zagrożenia realizacji Projektu, którego łączna wartość wyniosła 145 140 000,00 zł.

     

     

     

    CBA

  • 85-letnia kobieta była przekonana, że pieniądze przekazuje do szpitala, gdzie miał być leczony jej wnuk. Wcześniej odebrała telefon od oszustów - podawali się za członków rodziny oraz personel medyczny

     

    Seniorka, chcąc pomóc, wyrzuciła wszystkie swoje oszczędności przez balkon. Nie pozwólmy, aby takie sytuacji się powtórzyły. Rozmawiajmy z osobami starszymi i samotnymi, żeby wiedziały jak się zachować, gdy zadzwoni do nich oszust.

     

    Oszuści, którzy wyłudzają pieniądze od osób starszych, wykorzystują różne okazje, by uwiarygodnić swoje intrygi. Tak też było 17 listopada br. w Nysie, gdzie do 85-latki zadzwonił oszust, przedstawiając się za członka rodziny. Mężczyzna powiedział, że wnuk potrzebuje pieniędzy na natychmiastowe leczenie. Trafił do szpitala i musi dostać szczepionkę. Po chwili do rozmowy włączyła się kobieta, podająca się za lekarkę. Zapewniła mieszkankę Nysy, ze pieniądze na pewno przeznaczone zostaną na leczenie wnuka.

     

    Seniorka uwierzyła oszustom i zgodnie z instrukcją wyrzuciła przez okno 75 000 złotych. Dopiero po kontakcie z bliskimi dowiedziała się, że padła ofiarą przestępstwa.

     

     

     

    KWP w Opolu

     

  • Policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą KWP w Katowicach pod nadzorem Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach prowadzą śledztwo dotyczące wyłudzenia od Skarbu państwa ponad 6 mln zł nienależnego zwrotu podatku VAT

     

    Śledczy zatrzymali do tej pory 9 osób, prezesów i pracowników spółek i firm, które w latach 2014-2015 zajmowały się fikcyjnym obrotem kawą, kremem czekoladowym, napojami energetycznymi, jednorazowymi maszynkami oraz maszynami budowlanymi. Sprawa jest rozwojowa, planowane są kolejne zatrzymania.

     

    Powodem wszczęcia prokuratorskiego śledztwa były wyniki kontroli podatkowej przeprowadzonej przez Naczelnika Urzędu Skarbowego w Rybniku w zakresie prawidłowości rozliczenia podatku VAT jednej ze spółek za okres styczeń 2014 r. - grudzień 2015 r. Kontrola wykazała szereg nieprawidłowości w działalności spółki, która deklarowała wewnątrzwspólnotowy obrót tzw. towarami szybko zbywalnymi tj. kawą, kremem czekoladowym, napojami energetyzującymi, jednorazowymi maszynkami do golenia, a także sprzętem budowlanym.

     

    Sprawą zajęli się śledczy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach zajmujących się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Policyjne czynności nadzoruje Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. Śląscy policjanci przeprowadzili rozległe i żmudne czynności, której objęły nie tylko przedmiotową spółkę, ale także jej kontrahentów– inne spółki i firmy, które miały uczestniczyć o obrocie towarami na terenie Polski, Czech, Litwy, Łotwy, Słowacji i Węgier. Śledczy współpracowali w tym zakresie z organami podatkowymi właściwymi dla tych podmiotów gospodarczych, które przeprowadziły stosowne kontrole i ustalenia.

     

    W toku prowadzonych czynności zabezpieczono bardzo obszerną dokumentację finansowo-księgową w firmach objętych przedmiotowym śledztwem, zabezpieczono dokumentację od właściwych miejscowo urzędów skarbowych w postaci protokołów pokontrolnych oraz decyzji podatkowych, przesłuchano kilkudziesięciu świadków, przeprowadzono analizy kryminalne w postaci analiz historii rachunków bankowych oraz przeprowadzono szereg innych czynności dowodowych. W efekcie obszernego śledztwa skompletowano mocny materiał dowodowy, który uprawdopodobnił stwierdzenie przestępczej działalności spółki i podmiotów gospodarczych z nią współpracujących. W wyniku tej działalności Skarb Państwa stracił co najmniej ponad 6 mln złotych tytułem wyłudzenia nienależnego zwrotu podatku VAT i innych uszczupleń podatkowych.

     

    W końcu w październiku 2020 r. na terenie woj. śląskiego, małopolskiego, mazowieckiego oraz kujawsko-pomorskiego zatrzymano 8 podejrzanych, których doprowadzono do Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. Prokurator przedstawił zatrzymanym zarzuty i przesłuchał ich w charakterze podejrzanych. Zatrzymane osoby usłyszały zarzuty: poświadczenia nieprawdy dokumentów w postaci faktur VAT i deklaracji podatkowych, posłużenia się tymi fakturami przy składaniu deklaracji podatkowej oraz zarzuty przestępstw karno-skarbowych, za co grozi do 8 lat więzienia.

    Po przesłuchaniu w charakterze podejrzanych prokurator zastosował wobec nich środki zapobiegawcze w postaci: poręczeń majątkowych, dozorów policyjnych i zakazu opuszczania miejsca zamieszkania wraz zakazu opuszczania kraju. Wcześniej zatrzymano także prezesa zarządu spółki, któremu przedstawiono zarzuty i przesłuchano w charakterze podejrzanego oraz zastosowano wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze.

    Sprawa jest rozwojowa, planuje się dalsze zatrzymania i doprowadzania do ŚWZdsPZiK PK w Katowicach. Śledczy badają m.in., czy działalność podejrzanych podmiotów gospodarczych stanowiła tzw. karuzelę podatkową, co będzie się wiązało z kolejnymi zarzutami.

     

     

     

    KWP w Katowicach

  • Funkcjonariusze łódzkiej Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego kontynuują czynności w związku ze śledztwem dotyczącym działania ,,mafii paliwowej” na terytorium RP w latach 2013-2018. W związku z tą sprawą zatrzymano na Mazowszu kolejną osobę. Tym razem to obywatel Łotwy, syn założyciela i kierującego zorganizowaną grupą przestępczą, który ukrywa się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich

     

    Zatrzymany w przestępczym schemacie pełnił funkcję prezesa zarządu oraz udziałowca spółki zajmującej się obrotem paliwem w latach 2013 – 2015.

     

    Mężczyzna w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, posłużenia się nierzetelnymi fakturami na łączną kwotę około 1,3 mld złotych oraz narażenia na uszczuplenie i uszczuplenia należności Skarbu Państwa na kwotę około 300 mln złotych z tytułu nieodprowadzonego podatku VAT.

     

    Decyzją sądu zatrzymany przez CBA najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.

     

    Jest to kolejny wątek dużego postępowania prowadzonego przez kilka delegatur CBA, w którym zarzuty usłyszało łącznie 110 osób. Ustalenia śledczych wskazują, że grupa wprowadziła do obrotu, a następnie fikcyjnie fakturowała towary w postaci oleju napędowego, oleju smarowego, benzyny oraz oleju rzepakowego. Wystawiano także poświadczające nieprawdę faktury VAT i dokumentację księgową.

     

     

     

    Wydział Komunikacji Społecznej CBA

  • Funkcjonariusze białostockiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego prowadzą wspólnie z Prokuraturą Okręgową w Białymstoku postępowanie dotyczące wyłudzenia funduszy unijnych na fikcyjne szkolenia

     

    W związku z tą sprawą zatrzymano w Białymstoku osobę reprezentującą kilka podmiotów realizujących szkolenia i kursy dla seniorów oraz wolontariuszy, a także projekty dofinansowywane ze środków publicznych, w tym ze środków Unii Europejskiej. Jednocześnie agenci CBA zabezpieczyli materiał dowodowy, w tym dokumentację oraz elektroniczne nośniki danych, w kilku podmiotach na terenie województwa podlaskiego.

     

    Wszystko wskazuje na to, że zatrzymany przedkładał w instytucjach pośredniczących w dystrybucji środków podrobione i poświadczające nieprawdę dokumenty w postaci m.in. formularzy zgłoszeniowych, list obecności z podrobionymi podpisami osób uczestniczących w takich szkoleniach i innych dokumentów potwierdzających udział w szkoleniu przez osoby, które faktycznie w nim nie uczestniczyły, a także dokumentów potwierdzających odbycie się szkoleń, które faktycznie nie miały miejsca albo były na nich osoby, które nie spełniały wymagań poszczególnych realizowanych projektów.

    Wszystkie wskazane działania miały na celu w pierwszej kolejności uzyskanie dofinansowania projektów szkoleniowych ze środków publicznych, w tym także ze środków europejskich.

     

    W toku prowadzonych czynności ustalono, iż wskazane nieprawidłowości dotyczyły przynajmniej dwóch projektów szkoleniowych realizowanych w roku 2018-2020 o wartości ponad 3,5 miliona złotych.

     

    Zatrzymany został przewieziony do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, gdzie usłyszał zarzuty dotyczące wyłudzenia środków publicznych oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

     

     

     

    CBA

  • W 2021 r. na państwowych odcinkach dróg płatnych będzie działał jeden system poboru opłat e-Toll. Przejazd odcinkami Konin – Stryków (autostrada A2) i Wrocław – Sośnica (autostrada A4) bez zatrzymywania się przed szlabanem będzie możliwy od 1 grudnia 2021 r.

     

    Nowe rozwiązania znalazły się w projekcie ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz Krajowym Funduszu Drogowym oraz niektórych innych ustaw, który wkrótce trafi do konsultacji społecznych.

     

    Ministerstwo Finansów i Krajowa Administracja Skarbowa wprowadzą dwie możliwości opłacania przejazdu autostradą przez pojazdy lekkie (o masie do 3,5 tony):

    zakup biletu autostradowego;

    na podstawie danych geolokalizacyjnych przekazywanych do Systemu Poboru Opłaty Elektronicznej KAS (e-Toll), analogicznie jak to ma miejsce dla pojazdów ciężkich np. z wykorzystaniem bezpłatnej aplikacji na urządzenia mobilne dostarczonej przez KAS.

     

    Możliwość rozliczania opłaty za przejazd autostradą dla pojazdów lekkich z wykorzystaniem aplikacji mobilnej, zostanie jako opcja wprowadzona wcześniej - już w momencie uruchomienia nowego systemu, czyli od 1 kwartału 2021 r. W tym terminie zostanie też udostępniony wolny pas dla pojazdów ciężkich wnoszących opłatę elektroniczną.

     

    Opłacanie przejazdów będzie sprawdzane

    Kontrolę prawidłowości dokonania opłaty będą prowadzić Krajowa Administracja Skarbowa oraz funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej i inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego. Obowiązek wniesienia opłaty za przejazd autostradą będzie spoczywał na właścicielu, posiadaczu lub użytkowniku pojazdu. W przypadku stwierdzenia w trakcie kontroli drogowej braku opłaty za przejazd, kierujący otrzyma mandat.

     

    Podobnie jak w przypadku nie opłacenia parkowania, czy przejazdu komunikacją miejską bez biletu, wnoszący opłatę otrzyma wezwanie do wniesienia opłaty dodatkowej z terminem płatności 14 dni w wysokości 500 zł. Kwota ta zostanie obniżona do 400 zł, jeśli wpłata nastąpi w ciągu 7 dni od daty doręczenia wezwania. Opłata nie będzie pobierana, jeśli w ciągu 3 dni od zakończenia przejazdu, zostanie zakupiony brakujący bilet, lub jeśli został nałożony mandat podczas kontroli drogowej.

     

    Przetarg na videotilling unieważniony

    Dzięki zmianom, pobór wszystkich opłat drogowych będzie odbywał się w jednym systemie informatycznym bez konieczności utrzymywania bramek na autostradach. Z tych względów Ministerstwo Finansów unieważniło ogłoszony w styczniu 2020 r. przetarg na tzw. videotolling, czyli automatyzację podnoszenia szlabanów na dwóch płatnych odcinkach: autostrady A2 Konin – Stryków oraz autostrady A4 Wrocław – Sośnica, tzw. videotolling. Prawidłowość decyzji o unieważnieniu postępowania potwierdziło orzeczenie Krajowej Izby Odwoławczej wydane po wniesieniu odwołania przez jednego z oferentów.

     

    Zmiany ustawowe

    Projekt ustawy o zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz Krajowym Funduszu Drogowym oraz niektórych innych ustaw zostanie skierowany do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych.

     

     

     

    Ministerstwo Finansów

     

  • Dziś maksymalna kwota dla świadka to 82,31 zł brutto – wobec dziennego wynagrodzenia przy płacy minimalnej 124 zł. Według RPO taki stan jest niezgodny z zasadą demokratycznego państwa prawa. Apelował o podwyższenie tej kwoty 

     

    O zainicjowanie zmiany prawa Adam Bodnar zwrócił się we wrześniu 2020 r. do przewodniczącego senackiej Komisji Ustawodawczej Krzysztofa Kwiatkowskiego. Minister Sprawiedliwości, do którego Rzecznik Praw Obywatelskich wcześniej wystąpił w tej sprawie, nie odpowiedział.

     

    Dziś przepisy przewidują, że górną granicę należności dla świadka stanowi równowartość 4,6% kwoty bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Oznacza to maksymalny zwrot za jednodniową utratę zarobku lub dochodu w kwocie 82,31 zł.

    Powoduje to uszczerbek majątkowy u pracującej osoby wezwanej, skoro minimalne wynagrodzenie za pracę dzienne wynosi w 2020 r. 124,80 zł. Zważywszy, iż w roku 2021 r. minimalne wynagrodzenie ma wynieść 2800 zł, dysproporcja pomiędzy minimalnym zarobkiem lub dochodem świadka a górnym limitem zwrotu utraconego zarobku lub dochodu wzrośnie jeszcze bardziej.

     

    A już sama możliwość uszczerbku majątkowego w wyniku stawiennictwa może zniechęcać osoby wezwane do uczestnictwa w czynnościach procesowych. Ewentualne niestawiennictwo świadka wymusza ponowienie wezwania, co niekorzystnie wpływa na ekonomikę procesową i generuje dodatkowe koszty. Osoba wezwana narażona jest z kolei na konsekwencje finansowe niestawiennictwa lub nawet doprowadzenie przez policję.

     

    Projekt Senatu

    Postulat RPO realizuje przygotowany przez senacką komisję projekt ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania karnego oraz ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych.

     

    Według projektu maksymalna wysokość zwrotu utraconego zarobku lub dochodu świadka wzrosłaby do poziomu 10% kwoty bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Oznaczałoby to jego podniesienie z 82,31 zł do 178,94 zł. A to wyeliminowałoby możliwość uszczerbku finansowego.

     

    Biorąc pod uwagę, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2020 r. wyniosło 5337,65 zł, proponowane ograniczenie górnej kwoty zwrotu nie zapewni zawsze pełnej rekompensaty utraconego zarobku lub dochodu świadka uzyskującego takie wynagrodzenie. Jednak proponowana zmiana, bez nadmiernego obciążenia budżetu państwa, w pewnym stopniu zniweluje dysproporcję w aktualnie występującej relacji dziennego przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw i maksymalnej kwoty zwrotu utraconego zarobku lub dochodu z poziomu 31,12% do 69,84%.

     

    - Jakkolwiek projekt nie rozważa zupełnego zniesienia ograniczenia maksymalnej kwoty zwrotu utraconego przez świadka zarobku lub dochodu, to projekt zasługuje na aprobatę, jako regulacja aktualnie niezbędna dla ochrony praw majątkowych człowieka i obywatela – podkreśla RPO w piśmie do sen. Kwiatkowskiego.

     

     

     

    RPO

     

  • Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny wszczął pierwsze postępowania przeciw osobom propagującym systemy promocyjne typu piramida

     

    Polegają one na tym, że konsument namawiany jest do udziału w „projekcie” w roli „inwestora” w systemie sprzedaży w zamian za obietnicę wynagrodzenia lub innych korzyści materialnych, które są uzależnione przede wszystkim od wprowadzenia do systemu kolejnych osób, a nie od sprzedaży czy konsumpcji produktów. W takich systemach najczęściej są oferowane inwestycje w tokeny, kryptowaluty, pakiety edukacyjne czy językowe, apartamenty itp.

     

    Systemy promocyjne typu piramida są bardzo groźną, nieuczciwą praktyką rynkową. Prezes UOKiK wszczął postępowania przeciwko osobom zarządzającym w firmach promujących tego typu systemy oraz przeciwko tzw. naganiaczom, czyli np. blogerom lub celebrytom, którzy namawiają na swoich stronach internetowych, w mediach społecznościowych czy w nagraniach do inwestowania w takie przedsięwzięcia i wciągania do nich kolejnych osób.

    - Musimy szybciej i skuteczniej eliminować systemy promocyjne typu piramida. Propagowanie ich to nieuczciwa praktyka rynkowa naruszająca zbiorowe interesy konsumentów. Będziemy walczyć z działaniami osób, które zachęcają do inwestowania i udziału w takich „projektach”. Te osoby czerpią zyski z naganiania na nielegalne systemy, okłamują konsumentów i mamią ich wizją wielkich zysków. Bez aktywności naganiaczy wielu strat finansowych, cierpień, a niekiedy tragedii ludzkich można uniknąć. Chcemy skłonić ich do zaprzestania tej niegodziwej działalności, a także ostrzec konsumentów przed takimi praktykami - temu służą pierwsze postępowania, w których postawiłem zarzuty osobom promującym systemy promocyjne typu piramida – mówi Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.

    Za propagowanie systemów promocyjnych typu piramida przedsiębiorcy grozi kara do 10 proc. obrotu z poprzedniego roku. Przy tym za przedsiębiorcę uznaje się nie tylko osobę zarejestrowaną w CEIDG, ale każdego - w tym blogerów, infuencerów, kto w sposób zorganizowany i ciągły faktycznie prowadzi działalność gospodarczą i czerpie zyski z zakładania, prowadzenia lub propagowania systemów promocyjnych typu piramida. Prawo przewiduje sankcje również dla osób zarządzających, które umyślnie naruszyły zbiorowe interesy konsumentów. To maksymalnie 2 mln zł. Kara finansowa wobec osoby zarządzającej może zostać orzeczona w decyzji, w której Prezes UOKiK nałoży karę na firmę, którą taka osoba kieruje.

     

    Naganiacze

    Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął 2 postępowania o naruszanie zbiorowych interesów konsumentów przeciw Damianowi Żukiewiczowi, działającemu także pod nazwą INVESTPROVIDER - Damian Żukiewicz we Wrocławiu. To znany youtuber, który czerpie zyski z zachęcania do różnych inwestycji. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny postawił mu zarzuty propagowania następujących systemów promocyjnych typu piramida:

    prowadzonych przez firmy FUTURENET UKRAINE ze Lwowa oraz BCU Trading z Dubaju i działających na portalu FutureNet oraz platformie reklamowej FutureAdPro,

    utworzonej przez spółkę CL Singapore z Singapuru sieci niezależnych przedstawicieli zwanej NetLeaders.

     

    Damian Żukiewicz na swojej stronie internetowej http://zukiewicz.com i w nagraniach dostępnych w serwisie YouTube namawiał do zarejestrowania się na portalach FutureNet i FutureAdPro obiecujących zyski za wprowadzenie nowych osób do systemu. Przykładowo pisał, że jest „najlepszym partnerem FutureNet na świecie” i rekomenduje każdej zainteresowanej osobie możliwość „zarabiania pasywnego”, w tym gwarantuje zarobki na poziomie minimalnym 100 zł dziennie. Serwisy FutureNet i FutureAdPro kusiły „zyskami” za to, że ktoś namówi inne osoby do kupienia pakietów uczestnictwa lub statusów, które kosztowały od 10 dolarów do 1000 dolarów.

    Korzyści uzależnione były przede wszystkim od wprowadzenia nowych członków do systemu. UOKiK ostrzegał przed nimi już w marcu 2019 r. W lipcu 2020 r. Prezes Urzędu Tomasz Chróstny wydał decyzję, w której uznał, że były to nielegalne systemy promocyjne typu piramida.

     

    W podobny sposób Damian Żukiewicz mógł promować też sieć niezależnych przedstawicieli NetLeaders. To inicjatywa firmy CL Singapore wprowadzającej na rynek kryptowalutę DasCoin. Spółka oferuje licencje, które kosztują od 100 euro do 25 tys. euro i obiecuje zyski w zamian za to, że ktoś namówi inne osoby do wpłaty pieniędzy. UOKiK ostrzegał przed CL Singapore w marcu 2019 r., a w grudniu 2019 r. Prezes UOKiK wydałdecyzję, w której uznał, że był to system promocyjny typu piramida.

     

    - Celem takich systemów jest lawinowy wzrost liczby członków. Zazwyczaj większość pieniędzy trafia do pomysłodawców piramidy oraz osób odpowiedzialnych za jej promocję. Prędzej czy później jednak dalszy wzrost liczby użytkowników nie jest już możliwy i system upada, a konsumenci tracą wpłacone pieniądze – wyjaśnia Chróstny.

     

    Śledztwo w sprawie FutureNet i FutureAdPro pod sygnaturą PO 2 Ds. 63.2016 prowadzi Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu, która prosi o zgłaszanie się pokrzywdzonych w celu złożenia zeznań. Natomiast Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi czynności zarówno wobec CL Singapore (sygn. PO 5 Ds. 33.2017), jak i Netleaders/DasCoin (sygn. PO III Ds. 176.2018).

     

    Menedżerowie

    Prezes UOKiK Tomasz Chróstny postawił również zarzuty naruszania zbiorowych interesów konsumentów spółce NTIM z Wrocławia, zaś wobec jej menedżerów: Rafała Krakowiaka i Wiktora Zajączkowskiegowszczął postępowanie w sprawie nałożenia kary pieniężnej. Spółka NTIM propagowała w Polsce program Shields (Tarcze). Umożliwiał on osobie zarejestrowanej na platformie internetowej rockwall.investments służącej do oferowania produktów powiązanych z kryptowalutami otrzymywanie wynagrodzenia uzależnionego przede wszystkim od wprowadzenia nowych członków. Zdaniem Prezesa UOKiK mógł to być system promocyjny typu piramida.

     

    Drugi zarzut dotyczy wprowadzania konsumentów w błąd co do właścicieli i osób zarządzających platformą rockwall.investments. W materiałach marketingowych i w internecie była ona przedstawiana jako „polska firma założona przez Rafała Krakowiaka i Wiktora Zajączkowskiego”, która ze względu na kwestie prawne i księgowe miała siedzibę poza granicami RP. Konsumenci byli jednak zapewniani, że kapitał i osoby zarządzające pochodzą z Polski. W rzeczywistości właścicielem, administratorem i usługodawcą portalu była spółka Perfect Lion Solutions z siedzibą w Charlestown na wyspie Nevis na Morzu Karaibskim, a firma NTIM wykonywała na jej rzecz jedynie usługi marketingowe i informatyczne.

     

    - Informacja o nazwiskach właścicieli platformy rockwall.investments, którymi mieli być młodzi Polacy Rafał Krakowiak i Wiktor Zajączkowski, miała wzbudzać w konsumentach zaufanie. Potencjalni inwestorzy mogli mieć poczucie, że w przypadku rezygnacji z udziału w projekcie będą mogli kierować roszczenia do polskich właścicieli platformy. Gdyby wiedzieli, że jest to kapitał ulokowany na egzotycznej wyspie, prawdopodobnie wielu z nich poszukałoby bezpieczniejszej inwestycji. Promowanie systemu typu piramida i wprowadzanie konsumentów w błąd to nieuczciwe i niedopuszczalne praktyki rynkowe. Jeśli zarzuty się potwierdzą, zamierzam nałożyć sankcje finansowe zarówno na firmę NTIM, jak i na jej menedżerów. Żadna osoba, która uczestnicząc w takim zakazanym przez prawo systemie namawia innych do udziału nim i tym samym naraża ich na straty, nie powinna czuć się bezkarnie – uważa Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.

     

    Postępowania wyjaśniające

    UOKiK przygląda się też nowym projektom, które mogą okazać się systemem promocyjnym typu piramida lub w inny sposób zagrażać interesom finansowym konsumentów oraz bada rolę naganiaczy i menedżerów, którzy stoją za danym przedsięwzięciem. Prezes Urzędu chce wstępnie zbadać, czy zasady funkcjonowania tych projektów nie prowadzą do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Dlatego wszczął postępowania wyjaśniające w sprawach:

    platformy yourfitway.com – płatnej aplikacji motywującej ludzi do ruchu, która oferuje zarobek za polecenie jej nowym osobom,

    platformy lucrias.com, która umożliwia zakup tokenów CoinCasso oraz AssetsPro. Aby móc korzystać z platformy, trzeba wnieść opłatę członkowską, która wynosi od 100 do 1000 dolarów. Projekt przewiduje uzyskiwanie pasywnego dochodu uzależnionego od wpłat osób wprowadzonych do systemu,

    AssetsPro – firmy, która ma inwestować w nieruchomości na Zanzibarze. Za pośrednictwem platformy lucrias.com umożliwia ona zakup tokenów, które mają być odpowiednikiem „cyfrowych akcji” i gwarantować zysk ich posiadaczom.

     

    Zawiadomienia do prokuratury

    Urząd zawiadomił też prokuraturę o dwóch innych kontrowersyjnych przedsięwzięciach, które propagowane są w Polsce w mediach społecznościowych. Są to:

    platforma reklamowa AdEx (advertisexchange.com) umożliwiająca uzyskanie dochodu przez osoby, które poleciły ją innym użytkownikom,

    Weed Profit System, który podaje się za platformę do handlu „śmieciowymi akcjami marihuany”. Jej organizatorzy obiecują wysoki zysk w związku z legalizacją marihuany w Kanadzie. Próg wejścia do projektu to 250 dolarów, a rolą użytkownika jest promowanie i polecanie projektu. Platforma jest propagowana w mediach społecznościowych i reklamach na Youtube.

     

    Po czym poznasz system typu piramida

    Schemat działania systemu promocyjnego typu piramida jest następujący: wpłacasz pieniądze, polecasz inne osoby i za ich wprowadzenie otrzymujesz wynagrodzenie. Pochodzi ono z wpłat osób, które bezpośrednio i pośrednio poleciłeś. W ten sposób to ty, twoi znajomi i znajomi znajomych finansujecie system. Jednak po pewnym czasie system musi on upaść, bo wpłacane pieniądze nie są inwestowane w żadne aktywa i nie przynoszą zysków. Takie systemy naganiają na „projekty”, które jedynie udają prawdziwe inwestycje.

    Pieniądze trafiają do ich organizatorów i osób zajmujących najwyższą pozycję w łańcuszku. System działa, dopóki więcej pieniędzy jest wpłacanych niż wypłacanych. Warunkiem jest jednak, aby lawinowo rosła liczba osób uczestniczących w przedsięwzięciu, a to na dłuższą metę jest niemożliwe. W efekcie system promocyjny typu piramida upada, przepadają twoje pieniądze, a jeśli wprowadziłeś znajomych – także ich. Urywa się kontakt z właścicielami. Systemy promocyjne typu piramida maskowane są hasłami „program”, „inwestycje”, „zarabianie w internecie”, „zarabianie w domu”, „platforma reklamowa”. Często uwiarygadniają je znani celebryci, który uczestniczą w organizowanych przez właścicieli systemów i naganiaczy eventach reklamujących oszukańcze projekty.

     

    Część tego rodzaju przedsięwzięć może mieć również charakter tzw. piramidy finansowej, czyli przestępstwa oszustwa (art. 286 Kodeksu karnego) odbywającego się w zorganizowany sposób. W takiej sytuacji najlepiej poinformować organy ścigania (policję, prokuraturę).

     

     

     

    UOKiK

     

  • Nieuczciwa konkurencja ze strony chińskich firm na rynkach państw trzecich to wielkie wyzwanie dla europejskich przedsiębiorstw

     

    - Problem nieuczciwej konkurencji ze strony firm chińskich na poza unijnych rynkach europejskich, afrykańskich czy azjatyckich, nie jest wcale nowy. Jednak ta kwestia nabrała nowego znaczenia w dzisiejszej niepewnej sytuacji w globalnym handlu. Związane jest to przede wszystkim z wojną handlową między USA a Chinami oraz zamykaniem się niektórych gospodarek na import i inwestycje zagraniczne - komentuje Maciej Drozd, ekspert ds. międzynarodowych Konfederacji Lewiatan.

     

    Strategia chińskiej ekspansji "Going Global" sięga roku 1999 i stanowi ostateczne zerwanie z ideą samowystarczalności, która miała swoje korzenie w epoce Mao. Start nowej strategii zbiegł się z przystąpieniem Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 roku. Organizacje biznesowe, w tym BUSINESSEUROPE i Konfederacja Lewiatan, zwracają uwagę, że od tego czasu Chiny poszerzają stosowanie nieuczciwych praktyk w handlu międzynarodowym.

     

    - Co więcej, Pekin nadal korzysta ze statusu gospodarki rozwijającej się, co sprawia, że reguły handlu międzynarodowego stosuje się do niego w mniej restrykcyjny sposób. W połączeniu z utrzymywanym sztucznie niskim kursem juana oraz bezprecedensowym na skalę światową subsydiowaniem przez Pekin eksportu towarów i inwestycji poza granicami Chin (w szczególności przez państwowy EXIMBANK), stwarza to dla uczciwie konkurujących firm europejskich poważną barierę wejścia na zagraniczne rynki - dodaje Drozd.

     

    Jednak nie tylko pozaeuropejskie rynki są miejscem nieuczciwej konkurencji ze strony chińskich przedsiębiorstw. W ostatnich latach europejskie firmy z branży e-commerce coraz częściej podnoszą problem subsydiowania przesyłek z serwisów Aliexpress i Alibaba do Europy, co w połączeniu z niezbyt restrykcyjnymi działaniami służb celnych sprawia, że zakupy w Chinach są wyjątkowo atrakcyjne w porównaniu z europejskimi portalami zakupowymi.

    Sprawa jest rozwojowa, a problemem zajmują się zarówno europejskie organizacje biznesowe - jak BUSINESSEUROPE, do której należy Konfederacja Lewiatan - jak i państwa UE na forum międzynarodowym - np. Międzynarodowej Unii Pocztowej (UPU).

     

    - Teraz jest czas na działania Komisji Europejskiej i rządów państw członkowskich. Unia Europejska, wobec destabilizacji międzynarodowego handlu, stara się zachować dystans zarówno wobec Waszyngtonu, jak i Pekinu, jednak nie można zwlekać z działaniami na rzecz europejskich przedsiębiorców. Unia wciąż ma mocną pozycję negocjacyjną i argumenty w dyskusji z Pekinem - dodaje ekspert Konfederacji Lewiatan.

     

     

     

    Konfederacja Lewiatan

  • Prokuratura Regionalna w Krakowie nadzoruje śledztwo w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się prowadzeniem i urządzaniem gier hazardowych bez wymaganych koncesji

     

    W dniach od 23 do 26 listopada 2019 r. funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji i Zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji w Kielcach dokonali zatrzymania 20 osób.

     

    Ustalenia śledztwa

    Członkowie zorganizowanej grupy przestępczej działali od stycznia 2015 r. do października 2018 r. na terenie województw małopolskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego.

     

    Prowadzona przez nich działalność polegała na prowadzeniu i urządzaniu gier hazardowych bez wymaganych koncesji, poza kasynami i bez rejestracji urządzeń przez właściwego naczelnika urzędu celno-karbowego.

     

    Ponadto, w spółkach kontrolowanych przez grupę, zostało wystawionych ponad kilkaset faktur VAT, co do których zachodzi uzasadnione podejrzenie, że nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych i służyły sztucznemu zawyżaniu kosztów prowadzonej działalności.

     

    W związku z dokonanymi ustaleniami, prokurator zdecydował o zatrzymaniu, osób podejrzanych o organizowanie gier hazardowych i wystawianie poświadczających nieprawdę i nierzetelnych faktur VAT, w tym kierujących zorganizowaną grupą przestępczą.

     

    Struktura grupy przestępczej

    W strukturze grupy kierownicze role odgrywali Piotr Z., będący osobą bezrobotną i były radca prawny.

    Podejmowali oni kluczowe decyzje określające kierunki działania grupy. Do popełniania przestępstw wykorzystywali istniejące lub w tym celu tworzone spółki, formalnie zarządzane przez innych członków grupy, w rzeczywistości podlegające ich kontroli. Prowadzili rekrutację tzw. słupów, zajmowali się zlecaniem i finansowaniem obsługi księgowej podmiotów gospodarczych i pozyskiwali automaty do gier.

    Pozostali członkowie grupy zajmowali się serwisowaniem i transportem automatów do gier, okresowo wybierali z nich gotówkę i sprawowali bieżący nadzór nad obsługą lokali, w których organizowano gry hazardowe.

    Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na ponad 260 przypadków urządzania i prowadzenia gier hazardowych.

     

    Nierzetelne faktury VAT

    Śledztwo krakowskiej prokuratury regionalnej, obok wątku organizowania nielegalnego hazardu, obejmuje również przestępstwa związane z wystawianiem faktur VAT, które nie odzwierciedlały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. Służyły one jedynie sztucznemu zawyżaniu kosztów prowadzenia działalności przez podmioty, na rzecz których były wystawiane, co mogło prowadzić do uszczuplenia należności publicznoprawnych. Aktualnie prowadzona jest analiza kilkuset faktur, co do których zachodzi uzasadnione podejrzenie, że zostały nierzetelnie wystawione.

    Polecenia wystawiania faktur wydawali kierujący grupą, a za ich zgodą także inni członkowie grupy. Odbiorcy faktur wypłacali kierującym grupą gratyfikacje w wysokości 5-10 procent kwot widniejących na fakturach.

     

    Zarzuty

    Spośród 20 zatrzymanych osób, prokurator przedstawił 19 z nich zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, w tym dwóm osobom zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.

    Kierującym grupą oraz kolejnym trzem podejrzanym o udział w grupie, prokurator zarzucił ponadto, czyny polecające na nielegalnym organizowaniu gier hazardowych, tj. z art. 107 § 3 kks w zw. z art. 107 § 1 kks oraz wystawianie poświadczających nieprawdę i nierzetelnych faktur VAT, tj. z art. 271 § 3 kk w zw. z art. 271 § 1 kk i z art. 62 § 2 kks i z art. 271a § 1 kk.

    13 zatrzymanych członków zorganizowanej grupy przestępczej, usłyszało dodatkowo zarzuty popełnienia przestępstw skarbowych nielegalnego organizowania gier hazardowych.

    Jednej z zatrzymanych osób, poza udziałem w zorganizowanej grupie przestępczej, prokurator zarzucił również popełnienie czynów polegających
    na poświadczaniu nieprawdy w dokumentach.

    Kolejna z zatrzymanych osób usłyszała zarzuty odnoszące się do poświadczania nieprawdy w dokumentach.

    Za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności. Pięciu podejrzanym, którym zarzucono popełnienie przestępstw przeciwko dokumentom, grożą kary do 8 lat pozbawienia wolności. Pozostałym trzynastu podejrzanym, za udział w grupie i organizowanie gier hazardowych grożą kary do 5 lat oraz do 7 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.

     

    Środki zapobiegawcze

    Wobec dziesięciu podejrzanych prokurator wystąpił do Sądu o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.

    Sąd podzielił argumentację prokuratora i zastosował wobec wszystkich podejrzanych tymczasowe aresztowania na trzy miesiące.

    W stosunku do trzech podejrzanych prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego (wobec dwóch
    w wysokości po 30 tysięcy zł, wobec jednego 15 tysięcy zł), zakazy opuszczania kraju połączone z zatrzymaniem paszportu lub zakazem ich wydania i dozory Policji.

     

    Wobec kolejnych czterech podejrzanych zostały zastosowane zakazy opuszczania kraju połączone z zatrzymaniem paszportu lub zakazem ich wydania
    i dozory Policji.

     

    Dwóch podejrzanych pozostanie pod dozorem Policji, natomiast wobec jednego zastosowano zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu
    lub zakazem jego wydania.

     

     

     

    Prokuratura krajowa

  • Na czym polega prawo do czystego środowiska? Sąd Okręgowy w Gliwicach zwróci się do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego

     

    28 listopada 2019 r. przed Sądem Okręgowym w Gliwicach odbyła się druga rozprawa apelacyjna w sprawie z powództwa mieszkańca Rybnika przeciwko Skarbowi Państwa. Wbrew przypuszczeniom, Sąd nie wydał wyroku, lecz postanowił zwrócić się do Sądu Najwyższego z prośbą o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego budzącego poważne wątpliwości.

     

    Sąd nie sprecyzował przy tym tego zagadnienia, dając obu stronom (Oliwerowi Palarzowi, jako powodowi oraz Ministrowi Klimatu i Ministrowi Środowiska, reprezentowanym przez Prokuratorię Generalną Rzeczypospolitej Polski, jako pozwanym) oraz Rzecznikowi Praw Obywatelskich jako uczestnikowi postępowania termin na wskazanie, jak ich zdaniem najlepiej ująć problem, nad którym pochylić powinien się Sąd Najwyższy.

     

    Jak zasygnalizował Sąd Okręgowy, zagadnienie dotyczy tego, czy prawo do życia w czystym środowisku jest dobrem osobistym, o które walczyć można przed sądem. Sąd wskazał na wydane w przeciągu ostatnich kilku miesięcy wyroki, w których sądy w sprawach obywateli pozywających Skarb Państwa w związku z życiem w smogu, uwzględniały powództwa. Wobec powyższego, Sąd Okręgowy stwierdził, że kwestia ta budzi daleko idące spory w doktrynie i rozbieżności w orzecznictwie i niezbędne jest by o niej wypowiedział się Sąd Najwyższy.

     

    Sąd Okręgowy zapowiedział ostateczne sformułowanie zagadnienia prawnego na rozprawie w dniu 24 stycznia 2020 r.

     

     

     

    RPO

  • Funkcjonariusze krakowskiej delegatury CBA prowadzą postępowanie dotyczące powoływania się na wpływy m.in. w administracji samorządowej oraz w Zarządzie Budynków Komunalnych w Krakowie i podejmowania się bezprawnego pośrednictwa w załatwieniu najmu lub kupna nieruchomości usytuowanych w atrakcyjnych częściach Krakowa. Do zdarzeń dochodziło w latach 2015–2017

     

    Wśród zatrzymanych jest osoba z kierownictwa Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie, której zarzuca się powoływanie się na wpływy, przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków oraz przyjęcie obietnicy korzyści majątkowej w wysokości 20 tys. zł.

    Pozostali zatrzymani usłyszą zarzuty udzielenia pośrednikom 20 tys. zł korzyści majątkowej w zamian za załatwienie w Zarządzie Budynków Komunalnych w Krakowie wygrania przez nich aukcji na wynajem lokalu użytkowego przy ul. Św. Krzyża w Krakowie.

    Wszyscy usłyszą zarzuty w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie.

     

    Funkcjonariusze CBA zabezpieczają materiał dowodowy w miejscach pracy i zamieszkania zatrzymanych, jak również w kilku wydziałach Urzędu Miasta Krakowa.

    Dotychczas zarzuty w sprawie przedstawiono 20 osobom.

     

     

     

    CBA

  • Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pana Mariana Banasia, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Zawiadomienie jest wynikiem kontroli oświadczeń majątkowych Mariana Banasia prowadzonej przez Biuro. Do zawiadomienia dołączono protokół kontroli

     

    Dzisiaj rano Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pana Mariana Banasia, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Zawiadomienie jest wynikiem kontroli oświadczeń majątkowych Mariana Banasia prowadzonej przez Biuro. Do zawiadomienia dołączono protokół kontroli.

     

    28 listopada 2019 roku CBA zakończyło procedurę kontroli oświadczeń majątkowych Mariana Banasia, składanych przez niego w latach 2015-2019. Kontrola wykazała nieprawidłowości, które – w ocenie CBA – uzasadniają skierowanie sprawy do prokuratury. W toku czynności pokontrolnych opisanych w art. 45 ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym kontrolowany Marian Banaś złożył 23 października 2019 roku zastrzeżenia do ustaleń CBA. Zastrzeżenia te zostały w całości odrzucone przez Biuro, o czym kontrolowany został poinformowany 28 listopada 2019 roku.

     

    W związku z ustaleniami kontroli 29 listopada 2019 roku CBA skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia. W zawiadomieniu CBA wskazuje na podejrzenie złożenia przez Mariana Banasia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych, zatajenie faktycznego stanu majątkowego oraz nieudokumentowanych źródeł dochodu.

     

     

     

    CBA

  • RPO złożył kolejną skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego w sprawie Jana Śpiewaka i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, wskazując m.in. na znaczenie wolnej debaty w kwestiach dotyczących interesu publicznego i na rolę organizacji pozarządowych w tej debacie

     

    W sprawi chodzi o sformułowania użyte w czasie konferencji prasowej stowarzyszenia 13 września 2016 r. Występując w imieniu stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Śpiewak powiedział wtedy, że w Warszawie funkcjonuje ściśle powiązana ze sobą grupa interesów, w skład której wchodzą biznesmeni, prawnicy oraz urzędnicy, którzy działają na rynku reprywatyzacyjnym wykorzystując niejasne przepisy prawne i nieuczciwość urzędników. Wskazał, że z grupą tą powiązane są osoby prowadzące działalność przestępczą, a także, że państwo znajduje się w głębokim kryzysie, a obywatele są bezbronni. Spółkę, która wniosła następnie pozew do sądu, przedstawił jako jedną z najbardziej agresywnych firm działających na rynku reprywatyzacji.

     

    Sąd Okręgowy uznał, że w ten sposób naruszone osobiste powodów i nakazał przeprosiny. Z uwagi jednak na działanie pozwanych w istotnym interesie publicznym Sąd uznał, że wyłączona została bezprawność. Podane w trakcie konferencji dane okazały się prawdziwe, zaś wyprowadzone wnioski były uprawnione.

     

    Miasto Jest Nasze i Jan Śpiewak złożyli apelację. Sąd Apelacyjny uznał, że stan faktyczny, znajdujący odzwierciedlenie w przebiegu konferencji prasowej podczas prezentacji tzw. mapy reprywatyzacji w Warszawie jest niesporny i został prawidłowo ustalony. Jednak jako ocenne uznał włączenie powodów do „biznesu reprywatyzacyjnego”, „wspólnego działania na rynku warszawskiej reprywatyzacji” jako „wielkiej pralni brudnych pieniędzy”, z wykorzystaniem „mętnych przepisów prawnych, nie do końca uczciwych urzędników ( ... ) kosztem tysięcy, dziesiątek tysięcy mieszkańców Warszawy”. W ocenie Sądu Apelacyjnego przy tak poważnych zarzutach powinno się wymagać od pozwanych większej dbałości o sprawdzenie podstaw faktycznych.

     

    W skardze kasacyjnej RPO zauważa, że:

    nie ma powodu, by traktować Jana Śpiewaka jako osobny podmiot, bo na konferencji prasowej występował on w imieniu Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze

    pozwani działali w obronie społecznie uzasadnionego interesu i nie powinni być karani

     

    Argumenty RPO

    Nawet więc jeśli przyjąć, iż doszło do naruszenie dóbr osobistych, takie naruszenie nie było bezprawne. Sąd Apelacyjny całkowicie pominął szerszy kontekst sprawy i działanie pozwanych w obronie społecznie uzasadnionego interesu, co narusza wolność do wyrażania swoich poglądów i wolność rozpowszechniania informacji.

     

    W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podkreśla się znaczenie wolności debaty publicznej jako nieodzownego warunku funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa. Aczkolwiek wolność wypowiedzi nie jest nieograniczona, zgodnie z art. 10 ust. 2 Konwencji dopuszczalna ingerencja musi spełniać trzy warunki: legalności, celowości i konieczności w demokratycznym społeczeństwie. W odniesieniu do wypowiedzi mających publiczne znaczenie, Trybunał w swoim orzecznictwie zastrzega wyjątkowo szeroki zakres wypowiedzi i tylko wyjątkowo zezwala na ingerencję.

     

    Nawet jeśli przyjąć, iż doszło do naruszenia dóbr osobistych powodów przez pozwanych, Rzecznik podziela zdanie sądu pierwszej instancji, iż pozwani zwolnieni są z odpowiedzialności, bowiem działali w interesie publicznym. Interes publiczny, jako kontratyp wyłączający bezprawność naruszenia, wyraża się w niniejszej sprawie w zasadzie jawności życia publicznego i prawa obywateli do informacji na temat szczegółów reprywatyzowania nieruchomości warszawskich, w tym dysponowania mieniem publicznym i zaangażowania urzędników w postępowania reprywatyzacyjne. Kluczowym czynnikiem podlegającym badaniu, czy do wyłączenia bezprawności doszło, powinno być dochowanie należytej staranności przez pozwanych, nie zaś udowodnienie przez nich prawdziwości swoich zarzutów.

     

    Praktyka polskich sądów polegająca na ograniczaniu się sądów w sprawach o ochronę dóbr osobistych do zbadania prawdziwości zarzutu ma długą tradycję. W zakończonej w 2009 r. sprawie przeciwko Grzegorzowi Braunowi Sąd Najwyższy uznał, że koniecznym elementem wyłączenia bezprawności działania naruszającego dobro osobiste jest prawdziwość twierdzeń co do faktów. Grzegorz Braun wziął udział w debacie radiowej, podczas której stwierdził, że powód, powszechnie znany językoznawca, był tajnym współpracownikiem komunistycznej władzy.

    Stwierdzenie Brauna zostało uznane za nieprawdziwe. W ocenie sądu polskiego nieprawdziwe stwierdzenia, naruszające prawa innej osoby, należało uznać za bezprawne. Powyższe stanowisko zostało zdyskwalifikowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka który uznał, że doszło do naruszenia art. 10 ust. 1 Konwencji. Trybunał przyjął, że skoro Braun był wyraźnie zaangażowany w debatę publiczną na temat ważnej kwestii (lustracja), Trybunał nie jest w stanie zaakceptować podejścia sądów polskich, które wymagają od skarżącego udowodnienia prawdziwości swoich twierdzeń.

     

    W świetle orzecznictwa Trybunału i okoliczności sprawy nie było uzasadnione wymaganie od Grzegorza Brauna spełnienia standardów bardziej wymagających niż należyta staranność tylko na tej podstawie, że prawo krajowe nie uznało go za dziennikarza. Sądy polskie, stosując takie podejście, skutecznie pozbawiły skarżącego ochrony przyznanej na mocy art. 10 Konwencji.

     

    Stanowisko to zostało powtórzone przez Trybunał w 2016 r. w sprawie wygranej przeciwko Polsce przez Jacka Kurskiego, w odniesieniu do którego sądy krajowe przyjęły, że bezprawnie naruszył dobra osobiste spółki Agora. Podobnie jak w sprawie ze skargi Grzegorza Brauna Trybunał uznał, że wymaganie spełnienia wyższego standardu niż należyta staranność nie było usprawiedliwione w świetle orzecznictwa Trybunału. Ponadto sądy polskie nie ustaliły w sposób przekonujący społecznej potrzeby ochrony praw wydawcy gazety ponad prawo skarżącego do wolności wyrażania opinii oraz społeczne zainteresowanie promowaniem tej wolności.

     

    Sąd Apelacyjny pominął powyższe stanowisko uznając, że standardów rzetelnej krytyki nie spełniają informacje o faktach nieprawdziwych. Gdyby jednak Sąd zastosował standardy wypracowane w orzecznictwie Trybunału nieprawdziwość faktów byłaby drugorzędna, bo w pierwszej kolejności sąd zobligowany byłby do zbadania, czy pozwani dochowali należytej staranności. Należy przy tym wskazać że Sąd Apelacyjny mimo uznania szczególnej roli organizacji pozarządowych pominął w swoich konkluzjach, że Konwencja zapewnia ochronę wszystkim uczestnikom debaty na temat spraw uzasadnionego zainteresowania publicznego – niezależnie od tego, czy są dziennikarzami czy nie.

     

    Szczególny status organizacji pozarządowych w debacie publicznej

    Każdy sąd orzekający w sprawie naruszenia dóbr osobistych przez wypowiedzi w sprawach istotnych społecznie (a do takich bezsprzecznie kwestia reprywatyzacji warszawskich nieruchomości należała) powinien mieć na względzie także szerszy kontekst, w jakim funkcjonują podmioty działające w interesie publicznym, w tym dziennikarze, aktywiści społeczni, organizacje pozarządowe. Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoim orzecznictwie wskazał, że ograniczenia wolności debaty nie mogą zniechęcać prasy do podejmowania i uczestniczenia w otwartych dyskusjach w sprawach stanowiących przedmiot uzasadnionego zatroskania opinii publicznej. W sferze publicznej wolność prasy jest zwiększona, gdyż pełni ona rolę „strażnika publicznego” (ang. watchdog) w przekazywaniu informacji o poważnym znaczeniu publicznym.

    Podobnie jest z organizacjami pozarządowymi. Sąd Apelacyjny ów szerszy kontekst dostrzegł, wskazując m.in., że „sposób reprywatyzacji warszawskiej i jego nieprawidłowości to problem istotny społecznie, budzący od dłuższego czasu zainteresowanie, jego zatem podjęcie, próba wyjaśnienia, a następnie publicznego przedstawienia wyników prac – co do zasady wpisywało się w ramy kontratypu uzasadnionego interesu społecznego”. Niemniej jednak, przy analizowaniu czy krytyka pozwanych była rzeczowa i rzetelna, a zatem – czy kontratyp skutecznie wyłączył bezprawność czynu pozwanych – Sąd Apelacyjny ów szerszy kontekst debaty, zainicjowanej przez strażniczą organizację pozarządową w sprawie mającej olbrzymie publiczne znaczenie, całkowicie pominął.

     

    W konsekwencji, wyrok nie odnosi się w ogóle do dwóch zagadnień, mających niebagatelne znaczenie dla niniejszej sprawy: do ochrony strażniczych organizacji pozarządowych oraz do postępowań sądowych, określanych angielskim skrótem SLAPP.

     

    Współcześnie to często organizacje pozarządowe na równi z dziennikarzami śledczymi informują opinię publiczną o nieprawidłowościach czy nielegalnych praktykach. W związku z tym wolność wypowiedzi prasowej przysługuje w równym stopniu profesjonalnym dziennikarzom, jak i pełniącym funkcje watchdogów (organizacji strażniczych) i wzbudzającym publiczną debatę organizacjom pozarządowym. Do takiego wniosku doszedł Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Társaság a Szabadságjogokért przeciwko Węgrom. W wyroku sprzed 10 lat Trybunał wskazał, że „funkcją prasy jest inicjowanie debaty publicznej. Jednak wypełnianie tej funkcji nie jest wyłącznie zarezerwowane dla mediów. W opisywanej sprawie inicjowanie debaty publicznej należało do zadań skarżącej organizacji pozarządowej”. Trybunał wskazał ponadto, że wprowadzanie ograniczeń w dostępie do informacji może wpływać negatywie na organizacje próbujące dotrzeć do źródeł informacji i może powstrzymać je od podejmowania tego typu działań. W związku z czym ich rola „publicznych stróży” może zostać zdeprecjonowana lub wykluczona.

     

    W konsekwencji przyjąć należy, że działalność stowarzyszeń stanowi formę zbiorowego wykonywania wolności wypowiedzi i sama w sobie uprawnia je do powoływania się na ochronę z art. 10 i 11 Konwencji. W wyroku Vides Aizsardzibas przeciwko Łotwie Europejski Trybunał Praw Człowieka podkreślił, że prawidłowe wypełnianie przez stowarzyszenia ich statutowych zadań wymaga zapewnienia im możliwości przekazywania informacji o faktach wzbudzających publiczne zainteresowanie oraz ich oceny. Kładzie się zatem szczególny nacisk na respektowanie przez władze publiczne wolności wypowiedzi organizacji pozarządowych, które to wypowiedzi mogą w związku z tym cechować się przesadą i być prowokacyjne.

     

    Problem reprywatyzacji w Warszawie

    Przedmiotem niniejszego postępowania były informacje na temat procederu warszawskiej reprywatyzacji, ujawnione przez organizację pozarządową – Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Informacje przekazane społeczeństwu w kwestionowanej przez powodów konferencji prasowej stały się podstawą licznych działań organów państwa, w tym organów ścigania, zmian personalnych w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy, powołania sejmowej Komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich.

     

    W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich, kwestie poniesione przez Stowarzyszenie, stanowiły niewątpliwie sprawę istotną publicznie (ang. matter of public importance). Dlatego nakładanie na pozwane Stowarzyszanie sankcji może uznane zostać za naruszenie wolności rozpowszechniania informacji. Działając zgodnie ze standardami orzecznictwa strasburskiego Sąd Apelacyjny powinien był przyjąć, iż skoro pozwane Stowarzyszenie i jego reprezentant byli zaangażowani w debatę publiczną na temat ważnej kwestii, dla ochrony wolności ich wypowiedzi wystarczyło wykazanie, iż pozwani dochowali należytej staranności.

     

    Pominięcie szczególnej roli pozwanych ma dalsze konsekwencje. Szczególna ochrona przysługuje bowiem podmiotom aktywnym w debacie publicznej przed powództwami określanymi w doktrynie anglosaskiej mianem SLAPP - strategic lawsuit against public participation. Celem SLAPP jest nie tyle wygranie sprawy sądowej, lecz uciszenie krytycznych wypowiedzi oraz zapobiegniecie kolejnym - poprzez stworzenie swoistego efektu mrożącego. Praktykę powództw typu SLAPP potępił w swojej rezolucji z 2014 r. Parlament Europejski. Wskazał przy tym, że ich charakterystyczną cechą jest wszczęcie lub grożenie wszczęciem postępowania sądowego nie z zamiarem wymierzenia sprawiedliwości, lecz w celu skłonienia osoby podejmującej tematy nieprawidłowych lub nielegalnych praktyk do autocenzury lub wyczerpania finansowego, moralnego lub psychicznego. Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, biorąc pod uwagę całokształt ustalonego w sprawie stanu faktycznego który legł u podstaw wyroku, należało rozważyć czy niniejsze powództwo może być kwalifikowane jako polska wersja SLAPP.

     

    Kwalifikacja taka uprawnia zbadanie, czy w okolicznościach niniejszej sprawy powodowie nie naruszyli art. 5 kc, czyli czy chcieli uczynić ze swego prawa użytek sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Art. 5 kc jest normą zezwalającą na wyjątkowe naruszenie prawa podmiotowego uzasadnione między innymi interesem ogólnym. Jak wskazuje Sąd Najwyższy, ustawodawca po to wprowadził to unormowanie, aby nie dochodziło do wydawania rozstrzygnięć formalnie zgodnych z prawem, ale nie do zaakceptowania z punku widzenia ogólne akceptowanych w społeczeństwie, wykształconych zasad moralnych i niebudzących kontrowersji zwyczajów. Takim przypadkiem są właśnie powództwa spełniające wyżej opisane kryteria SLAPP.

     

    Dopuszczalność używania obrażających i oburzających sformułowań

    Sąd Apelacyjny w ogóle nie odniósł kwestionowanych sformułowań do standardu strasburskiego dotyczącego języka debaty publicznej. Jedną z jej nieodłącznych cech jest krytyka określonych zjawisk i wskazywanie na nieprawidłowości życia społecznego. Sąd Apelacyjny pominął, iż te właśnie cele przyświecały pozwanym i zostały przez nich spełnione, bowiem ich działania doprowadziły do zmiany praktyki reprywatyzowania nieruchomości warszawskich, a w dalszej perspektywie – do powołania Komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich czy wszczęcia postępowań karnych.

     

    Uwagę Sądu Apelacyjnego w Warszawie zwrócił komentarz, który nie był neutralny, bowiem dotyczył „biznesu reprywatyzacyjnego i uczestnictwa w pralni brudnych pieniędzy”. Sąd uznał, że dla tych tak daleko idących wniosków - użytych bez wyraźnego wskazania na powodów – trudno dostrzec uzasadnienie. W oparciu o te stwierdzenia, Sąd uznał że doszło do bezprawnego naruszenia dóbr osobistych powoda. Sąd Apelacyjny pominął przy tym przyjętą linię orzeczniczą Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wskazującą, że wolność wypowiedzi, zagwarantowana w Art. 10 ust. 1 Konwencji, ma zastosowanie nie tylko do informacji czy idei, które są przychylnie przyjmowane albo traktowane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz także do tych, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój.

    Jak przyjmuje Trybunał, „takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których nie ma “demokratycznego społeczeństwa”. Na mocy Artykułu 10 ust. 2 Konwencji istnieje niewielki zakres dopuszczalności ograniczania wypowiedzi politycznych lub debaty w kwestiach dotyczących interesu publicznego”. Zbieżne z tym poglądem jest stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, który wskazał iż nie ma wolnej, demokratycznej debaty w sytuacji, w której poziom emocji i „soczystość” używanego języka miałaby być z góry narzuconym standardem, określonym w sposób sformalizowany i zbiurokratyzowany przez organy władzy publicznej.

     

    Według orzecznictwa strasburskiego, ochronie podlega korzystanie w wypowiedziach z przesady, o ile nie ucieka się do nieuzasadnionego obraźliwego i niestosownego języka lub nie wykracza się poza ogólnie akceptowalny stopień przesady. Europejski Trybunał Praw Człowieka prowokujący i „co najmniej nieelegancki” język debaty uznał za koszt wolności słowa w demokratycznym społeczeństwie.

     

    Niniejszą sprawę można porównać do sprawy Ziembińskiego przeciwko Polsce, w której dziennikarz opisując plany budowy farmy przepiórek użył określeń takich jak „pozer”, „nierozgarnięci szefowie”, „palant” i „przygłupawy urzędnik” i został za to skazany przez polskie sądy. Trybunał uznał naruszenie swobody wypowiedzi skarżącego - wskazał bowiem, że ostre sformułowania Ziembińskiego nie były przypisane konkretnym osobom. Osoby, które poczuły się urażone artykułem były bądź politykami, bądź urzędnikami, czyli grupą, która powinna tolerować szerszą krytykę wobec siebie.

    Analogiczna sytuacja występuje na kanwie stanu faktycznego niniejszej sprawy, z którego jasno wynika iż ani Jan Śpiewak ani Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze nie odnieśli expressis verbis udziału w dzikiej reprywatyzacji ani w grupie przestępczej do powodów.

    Swoboda wypowiedzi nie ma oczywiście charakteru absolutnego i podlega ograniczeniom (art. 31 ust. 3 Konstytucji oraz art. 10 ust. 2 Konwencji). Granicą jest m.in. zakaz naruszania dóbr osobistych osób prywatnych. Nie można jednak pomijać faktu, że wypowiedzi pozwanych nie odnosiły się do życia prywatnego powoda, lecz dotyczyły jego działań biznesowych.

     

     

     

    RPO

  • Na zlecenie Ministerstwa Rozwoju powstało oprogramowanie, które pozwoli Inspekcji Handlowej na automatyczną weryfikację ofert sprzedaży kotłów na paliwo w internecie. Dzięki temu łatwiej będzie „namierzyć” sprzedawane kopciuchy. Porozumienie w tej sprawie podpisali minister rozwoju Jadwiga Emilewicz oraz wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny

     

    Oprogramowanie umożliwi zautomatyzowaną weryfikację ofert sprzedaży kotłów na paliwo stałe, zamieszczanych na portalach internetowych. Program wyłapie te oferty, w których urządzenie nie spełnia wymagań określonych w przepisach. Formalny dostęp do niego będą mieć pracownicy UOKiK oraz wojewódzkich inspekcji handlowych.

     

    Aplikacja wyszukuje podejrzane oferty na podstawie m.in.:

    sprzeczności słów, np. kocioł klasy 5 i inne parametry emisyjne,określonej klasie kotła innej niż klasa 5,

    pojedynczych słów kluczowych: np. ruszty, ręczne itd.

    wpisanego niepoprawnego rodzaju paliwa,

    podejrzanych słów, np. kocioł na zamówienie itd.

     

    – Z obserwacji rynku kotłów na paliwo stałe wynika, że sprzedawcy nadal oferują urządzenia niespełniające wymagań rozporządzenia. To wpływa negatywnie nie tylko na jakość powietrza, a co za tym idzie na nasze zdrowie, ale jest także elementem nieuczciwej konkurencji. Nie zgadzamy się na reklamowanie urządzeń wysokoemisyjnych jako niskoemisyjnych, posługiwanie się fałszywymi świadectwami jakości lub sprzedaż kotłów bezklasowych pod innymi nazwami – podkreśla minister Jadwiga Emilewicz.

     

    Po co monitorować internet w poszukiwaniu kopciuchów?

    Polska od lat znajduje się w czołówce europejskich krajów z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Na liście 50 miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem w UE opracowanej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) w 2016 i 2018 r., znalazło się aż 36 polskich miast.

    W Polsce problem zanieczyszczenia powietrza jest w większości efektem ogrzewania domów (w tym jednorodzinnych) złej jakości paliwem stałym (np. węgiel niskiej jakości) w nieefektywnych, pozaklasowych kotłach na paliwo stałe.

     

    Stowarzyszenia branżowe szacują, że na polski rynek trafia około 100–200 tys. kotłów na paliwa stałe rocznie. Dokładnych danych brakuje, ze względu na duże rozproszenie rynku i „szarą strefę” w handlu takimi urządzeniami. Według raportu Krakowskiego Alarmu Smogowego ok. 20% rynku to kotły niespełniające wymagań.

     

    – Dlatego nowelizacją ustawy o POŚ wprowadziliśmy przepisy, które usprawnią system kontroli wprowadzania do sprzedaży kotłów na paliwo stałe i eliminacji z rynku tych niespełniających wymagań. Obowiązują one od soboty – zaznacza szefowa MR.

     

    Jak dodaje, nowela, rozporządzenie w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe, przepisy dotyczące ekoprojektu dla kotłów na paliwo stałe oraz przepisy o funkcjonowaniu Inspekcji Handlowej, dadzą już niedługo efekt w postaci braku w sprzedaży kotłów niespełniających wymagań.

     

    Inspekcja Handlowa kontroluje kotły

    – Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wraz z Inspekcją Handlową jest coraz ważniejszym partnerem w walce o Czyste Powietrze. Będziemy bardzo stanowczo egzekwować wymagania stawiane kotłom na paliwo stałe, aby eliminować z rynku produkty niespełniające norm. Obecnie czyste powietrze przestało być przywilejem – to podstawowe prawo człowieka i obowiązek nas wszystkich, abyśmy zadbali o jego sprawne egzekwowanie – uważa Tomasz Chróstny, wiceprezes UOKiK.

     

    Pierwsze kontrole ruszą już w grudniu. Inspekcja Handlowa będzie sprawdzać kotły na paliwo stałe o znamionowej mocy cieplnej do 500 kW, które są dostępne na rynku np. w sklepach, hurtowniach, u producentów czy importerów. W związku z tym, że nowelizacja obowiązuje od 23 listopada i że pieniądze na kontrole zaplanowano w budżecie dopiero od 2020 r., to na razie IH kontroluje tylko dokumentację. W przyszłym roku będzie też zlecać badania laboratoryjne. Co roku ma dostawać na ten cel 900 tys. zł. Pozwoli to zbadać w laboratorium ok. 50 kotłów rocznie.

     

    – Inspektorzy zostali odpowiednio przeszkoleni do kontroli kotłów. Wkrótce ogłosimy przetarg na wybór specjalistycznego laboratorium, które będzie je badać. Jednocześnie upowszechniamy wśród przedsiębiorców wiedzę o wymaganiach wobec kotłów na paliwo stałe. Na początku listopada wysłaliśmy pismo z obszernymi wyjaśnieniami do dużych sieci marketów budowlanych oraz do stowarzyszeń producentów. Przygotowaliśmy także na naszej stronie internetowej kompendium wiedzy na ten temat – mówi Tomasz Chróstny, wiceprezes UOKiK.

     

    Urząd informuje przedsiębiorców nie tylko o aktualnych przepisach, ale także o tym, że od 1 stycznia 2020 r. zacznie obowiązywać rozporządzenie KE 2015/1189, tzw. ekoprojekt. Przypomina również o wymaganiach związanych z etykietami energetycznymi, które muszą znajdować się na kotłach.

     

    Kontrola etykiet energetycznych na kotłach właśnie trwa. Każdy kocioł eksponowany w miejscu sprzedaży powinien być opatrzony etykietą energetyczną. Ma ona pomóc konsumentowi w porównaniu ofert i wyborze urządzenia, które jest jednocześnie oszczędne i wydajne. Najważniejszym parametrem pokazanym na etykiecie jest klasa efektywności energetycznej. Obecnie skala wynosi od A+++ (najlepsza) do D.

    Przed 26 wrześniem 2019 r. obowiązywała szersza skala, która kończyła się na literze G. Im wyższa klasa, tym bardziej efektywny kocioł i mniej energii zużywa do ogrzewania pomieszczeń. Wzory etykiet wraz z objaśnieniami dostępne są na stronie: www.uokik.gov.pl/kotly.

    Jeśli przedsiębiorca naruszy przepisy dotyczące etykiet energetycznych, grozi mu kara w wysokości od jednokrotnego do dziesięciokrotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej za poprzedni rok (w 2018 r. wynosiło ono 4585 zł).

     

    Wstępne wyniki kontroli wskazują, że zdarzają się nieprawidłowości np. brak uwidocznienia etykiety energetycznej lub źle sporządzona karta produktu (dokument z informacjami o kotle). Do 22 listopada 2019 r. łącznie 4 wojewódzkie inspektoraty Inspekcji Handlowej skontrolowały 90 kotłów na paliwo stałe oferowanych w sklepach, sieciach handlowych i hurtowniach. 76 na 90 skontrolowanych kotłów (84 proc.) posiadało prawidłowe etykiety energetyczne uwidocznione w miejscu sprzedaży, a 60 na 90 kotłów miało prawidłowe karty informacyjne produktu (66 proc.).

     

     

     

    UOKiK

     

     

  • W okresie dziesięciu miesięcy 2019 roku oddano do użytkowania więcej mieszkań niż przed rokiem. Wzrosła również liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto oraz liczba mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia lub dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym

     

    Według wstępnych danych, w okresie styczeń-październik 2019 r. oddano do użytkowania 164,6 tys. mieszkań, tj. o 10,8% więcej niż przed rokiem.

    Deweloperzy przekazali do eksploatacji 102,7 tys. mieszkań (14,8% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku), natomiast inwestorzy indywidualni – 56,4 tys. mieszkań, tj. o 3,5% więcej niż w 2018 r. W ramach tych form budownictwa wybudowano łącznie 96,6% ogółu mieszkań oddanych do użytkowania.

    Mniej mieszkań niż przed rokiem oddano do użytkowania w budownictwie spółdzielczym (1866 wobec 2167); w pozostałych formach (komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe) łącznie oddano 3701 mieszkań, tj. o 45,7% więcej.

     

     

     

    GUS

  • Przedsiębiorcy z branży deweloperskiej, transportu i logistyki, prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego oraz właściciel prywatnej stacji telewizyjnej i uczelni niepublicznej w Katowicach oraz wykładowca tej uczelni zostali zatrzymani przez CBA. Śledztwo dotyczy korzyści majątkowych na blisko 1 mln 900 tys. zł

     

    Krakowska delegatura CBA na podstawie materiałów własnych prowadzi postępowanie w sprawie podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu spraw w zamian za korzyści majątkowe, a także powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych oraz samorządowych województwa małopolskiego oraz udzielania korzyści majątkowych osobom pełniącym funkcje publiczne, w związku z pełnieniem tych funkcji. W tej sprawie zarzuty usłyszało już 11 podejrzanych, w tym były senator RP VIII kadencji.

     

    Do tej sprawy funkcjonariusze CBA na terenie województw małopolskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, dolnośląskiego i śląskiego zatrzymali 10 osób. Jak ustalili śledczy Biura w zamian za korzyści majątkowe, w tym rzeczowe i pieniężne, przekazywane bezpośrednio bądź w formie darowizn na rzecz wskazanych fundacji, a także korzyści osobiste zatrzymani załatwiali za pośrednictwem byłego senatora różne sprawy w instytucjach państwowych i samorządowych.

    Zgromadzony w tej części materiał dowodowy wskazuje na przekazanie blisko 1 mln 900 tys. zł korzyści majątkowych.

     

    Zatrzymanym osobom w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach przedstawiono zarzuty korupcyjne, w tym płatnej protekcji oraz wręczania korzyści majątkowych. Jednocześnie agenci CBA wykonali przeszukania w kilkunastu miejscach.

     

     

    CBA

  • Komisja Nadzoru Finansowego na posiedzeniu w dniu 19 listopada br. nałożyła na Copernicus Capital Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA kary pieniężne za naruszenie między innymi przepisów ustawy o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi (dalej „ustawa”)1

     

    I. Kara pieniężna w wysokości 2 milionów złotych nałożona została za naruszenie przez fundusze inwestycyjne zarządzane przez Copernicus Capital TFI SA, między innymi art. 145 ust. 3 w zw. z art. 145 ust. 1 i art. 196 ust. 1 ustawy, w związku z lokowaniem aktywów przez fundusze.

    II. Kara pieniężna w wysokości 1,5 miliona złotych nałożona została za naruszenie przez Copernicus Capital TFI SA między innymi art. 10 ustawy, tj. w związku z brakiem działania w interesie uczestników funduszu poprzez lokowanie aktywów funduszu w udziały jednej ze spółek, bez przeprowadzenia rzetelnej analizy sytuacji spółki.

     

    Odnosząc się do kary pieniężnej wskazanej w punkcie I Komisja ustaliła, że w przypadku funduszy inwestycyjnych zamkniętych:

    MJG Fundusz Inwestycyjny Zamknięty,

    WELL Fundusz Inwestycyjny Zamknięty,

    CC14 Fundusz Inwestycyjny Zamknięty,

    Whitestone Art Fund Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Aktywów Niepublicznych (obecnie w Likwidacji)

     

    doszło do naruszenia ograniczenia inwestycyjnego wskazanego w art. 145 ust. 3 w zw. z art. 145 ust. polegającego na lokowaniu aktywów w/w funduszy w udziały/akcje wyemitowane przez jeden podmiot na poziomie przewyższającym 20% wartości aktywów funduszu. Poziomy zaangażowania w udziały/akcje wyemitowane przez jeden podmiot wahały się od ok. 24% do ok. 96% wartości aktywów funduszy. Długość naruszeń trwała od 3 miesięcy do ponad 2 lat.

     

    W przypadku funduszu inwestycyjnego Sowiniec FIZ doszło do naruszenia ograniczenia inwestycyjnego wskazanego w art. 196 ust. 1 ustawy. Od II kwartału 2015 r. do końca I kwartału 2018 r. włącznie, fundusz nie posiadał składników lokat, o których mowa w art. 196 ust. 1 ustawy na poziomie 80% wartości aktywów funduszu. W myśl wskazanego artykułu fundusz aktywów niepublicznych lokuje co najmniej 80% wartości swoich aktywów w aktywa inne niż papiery wartościowe będące przedmiotem publicznej oferty lub papiery wartościowe dopuszczone do obrotu na rynku regulowanym.

     

    Ograniczenia inwestycyjne służą zapewnieniu odpowiedniej dywersyfikacji portfeli funduszy inwestycyjnych, co wpływa na poprawę bezpieczeństwa inwestycji środków powierzonych przez uczestników funduszy. Uczestnicy powierzając zgromadzone środki pieniężne funduszom mają prawo oczekiwać, że będą one zarządzane w sposób profesjonalny i zgodny z przepisami, w tym także, że będą respektowane ograniczenia inwestycyjne określone przez prawodawcę. W ocenie Komisji, przestrzeganie ograniczeń inwestycyjnych służących bezpieczeństwu i ochronie składu portfela pozostaje w interesie uczestników funduszy i stanowi jeden z nadrzędnych obowiązków Towarzystwa i funduszu inwestycyjnego.

     

    Stanowisko Komisji dotyczące ograniczeń inwestycyjnych obowiązujących fundusze inwestycyjne było komunikowane podmiotom nadzorowanym, w tym w drodze komunikatu z dnia 29 listopada 2017 r.2; Działania Komisji w postaci nałożenia niniejszej sankcji stanowią realizację polityki nadzorczej zmierzającej do eliminowania negatywnych zjawisk związanych z naruszaniem zasad dywersyfikacji lokat, które to zasady mają ograniczać ryzyko inwestycyjne funduszy i zwiększać bezpieczeństwo środków uczestników funduszy.

     

    W odniesieniu do kary pieniężnej wskazanej w punkcie II Komisja ustaliła, że doszło do naruszenia przez Towarzystwo art. 10 ustawy w związku z nabyciem przez Whitestone FIZ AN udziałów w jednej ze spółek, bez rzetelnej oceny jej sytuacji finansowej, w tym możliwości uzyskania przez spółkę przysługujących jej należności od podmiotu trzeciego.

    Co więcej udziały w spółce zostały nabyte z przekroczeniem 20% ograniczenia inwestycyjnego. Skutkowało to koniecznością dokonania odpisu aktualizacyjnego w wysokości 100% wartości należności dla spółki od podmiotu trzeciego, a następnie odpisem wartości udziałów spółki (wg ostatniej dostępnej wyceny). Oznaczało to dla funduszu znaczny spadek wartości aktywów oraz obniżenie wyceny certyfikatów inwestycyjnych.

     

    Art. 10 ustawy wyraża zasadę, zgodnie z którą wszelkie czynności podejmowane przez towarzystwo muszą uwzględniać interes uczestników funduszy który jest również określony w dokumentacji funduszu poprzez cel inwestycyjny , wybraną politykę inwestycyjną i związane z nimi zasady ograniczania ryzyka . Decyzje inwestycyjne powinny być poprzedzone rzetelną i wnikliwą analizą aktywów, które mają być przedmiotem transakcji tak, aby realizowany był nadrzędny cel, jakim jest działanie z korzyścią dla uczestników funduszu. W niniejszej sprawie Towarzystwo nie dokonało rzetelnej i wnikliwej analizy sytuacji inwestycji, która stanowiła istotną część portfela inwestycyjnego, przed nabyciem jej do Whitestone FIZ AN, w związku z tym działanie Towarzystwa prowadzone było z naruszeniem interesu uczestników funduszu.

    Na wysokość sankcji wpłynęły działania podjęte dobrowolnie w celu uniknięcia skutków naruszenia prawa, polegające na odkupywaniu przez inne niż Towarzystwo podmioty od uczestników Whitestone FIZ AN certyfikatów inwestycyjnych Whitestone FIZ AN.

     

    Maksymalny wymiar kary w niniejszej sprawie wynosi:

    w punkcie I – 5 000 000 zł

    w punkcie II – 5 000 000 zł

     

     

     

    KN

     

  • 3 zatrzymanych to realizacja kolejnego wątku w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w działaniu grupy kapitałowej GetBack S.A. W wyniku działań podejrzanych GetBack poniósł straty w wysokości co najmniej 49 mln zł

     

    Funkcjonariusze warszawskiej delegatury CBA zatrzymali trzy osoby, w tym byłego członka zarządu GetBack S.A. oraz byłego wiceprezesa i prokurenta jednego z Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych. Ustalenia śledczych Biura wskazują, że zatrzymane osoby w sierpniu 2017 r. reprezentując Trigon TFI S.A. zawarły umowę ramową z GetBack S.A.

    W jej wyniku zobowiązano się powierzyć spółce GetBack na wyłączność obsługę portfeli wierzytelności nowo utworzonych funduszy sekurytyzacyjnych zarządzanych przez to towarzystwo. Nowe fundusze nigdy nie powstały, a w wyniku podpisania umowy ramowej GetBack S.A. poniósł co najmniej 49 mln zł straty.

     

    Śledztwo w sprawie GetBack prowadzone jest w kilku wątkach. Dotychczas zarzuty usłyszało 56 osób. Zatrzymane osoby zostaną przewiezione do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, gdzie usłyszą zarzuty.

     

     

     

    CBA

  • Były prezes reaktywowanej warszawskiej spółki zatrzymany po raz drugi przez funkcjonariuszy CBA w związku ze śledztwem dotyczącym nieprawidłowości przy warszawskiej reprywatyzacji

     

    Funkcjonariusze warszawskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali byłego prezesa reaktywowanej warszawskiej spółki. Mężczyzna został zatrzymany w maju tego roku do sprawy nieprawidłowości przy warszawskiej reprywatyzacji. Wówczas otrzymał wolnościowe środki zapobiegawcze. Pomimo tego nie wpłacił poręczenia majątkowego i nie stawiał się na wezwania prokuratury.

     

    Czynności przeprowadzone przez agentów CBA mają związek ze śledztwem dotyczącym usiłowania wyłudzenia wielomilionowego odszkodowania od m.st. Warszawy w związku z realizacją roszczeń do nieruchomości przysługujących spółce. W toku śledztwa ustalono, iż firma sprzedała na rzecz dwóch osób roszczenia do nieruchomości znajdującej się u zbiegu ulic Książęcej, Smolnej i Herberta.

    Sprzedaż ta była wynikiem oszustwa, gdyż uprzednio roszczenia zostały przeniesione na inny podmiot kontrolowany przez podejrzanego, o czym nabywcy nie byli informowani. Tym sposobem zainkasowane zostały środki w wysokości 175 tys. zł. Następnie prezes podjął działania w celu ukrycia przestępczego pochodzenia tych środków, które polecił wypłacić na swoją rzecz.

     

    Po zakończeniu czynności mężczyzna został przewieziony do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, gdzie usłyszał zarzuty.

     

    Funkcjonariusze warszawskiej delegatury CBA prowadzą obecnie pod nadzorem prokuratury około 70 śledztw dotyczących przestępstw związanych z reprywatyzacją w Warszawie, które dotyczą blisko 200 nieruchomości, a zarzuty w sprawie usłyszało już około 40 osób. Wartość szkód z tego tytułu została oszacowana na ponad 3 mld zł. We wrześniu 2019 roku Prokuratura Regionalna we Wrocławiu skierował szósty akt oskarżenia w związku z tym wielowątkowym postępowaniem.

     

     

     

    CBA

  • Helsińska Fundacja Praw Człowieka przedstawiła stanowisko ws. odwołania od wyroku dotyczącego ukarania dyscyplinarnego sędzi Aliny Czubieniak. Pismo zostało skierowane do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, w związku z wątpliwościami dotyczącymi statusu Izby Dyscyplinarnej SN

     

    Sędzia Alina Czubieniak orzeka w Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wielkopolskim. W sierpniu 2016 r. wydała postanowienie o uchyleniu tymczasowego aresztowania w sprawie podejrzanego z niepełnosprawnością intelektualną, któremu zarzucono napastowanie osoby poniżej 15 roku życia, a który w trakcie posiedzenia w sprawie tymczasowego aresztowania nie miał obrońcy.

    Podejrzany nie potrafi czytać ani pisać. Sędzia Czubieniak uznała, że w tych okolicznościach podejrzany nie miał zagwarantowanego prawa do obrony i nakazała jego zwolnienie z tymczasowego aresztu. Niecałe dwa tygodnie później, gdy podejrzany został ponownie aresztowany, umieszczono go już w jednostce dysponującej oddziałem psychiatrycznym.

     

    W grudniu 2017 r. rzecznik dyscyplinarny przedstawił sędzi Czubieniak zarzut „oczywistego i rażącego” naruszenia prawa w zakresie uchylenia tymczasowego aresztowania. Sąd dyscyplinarny uniewinnił sędzię Czubieniak od zarzucanego jej deliktu dyscyplinarnego, jednak od tej decyzji odwołał się rzecznik dyscyplinarny i Minister Sprawiedliwości. W marcu 2019 r. sprawę rozpoznawała nowa Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego i ukarała sędzię karą upomnienia.

    Był to pierwszy przypadek skazania sędziego przez nową Izbę Dyscyplinarną za wydane orzeczenie. Sędzia Czubieniak odwołała się od wyroku Izby Dyscyplinarnej.

     

    Stanowisko HFPC

    Helsińska Fundacja Praw Człowieka zaznaczyła w swoim wystąpieniu m.in., że:

    Skuteczność systemów o charakterze represyjnym, w tym systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej, zależna jest od możliwości egzekwowania ich orzeczeń, a także skutków, jakie wywierają w płaszczyźnie prewencji generalnej i indywidualnej. Tylko sąd odznaczający się pełną niezależnością daje szansę na prowadzenie postępowania w sposób rzetelny, z poszanowaniem prawa jednostki do sądu.

     

    Postępowanie dyscyplinarne nie może służyć ocenie orzeczeń wydawanych przez niezależnych sędziów. Jeżeli jednak taka ocena zostałaby podjęta, należy przeprowadzić ją z uwzględnieniem standardów międzynarodowych dotyczących stosowania tymczasowego aresztowania oraz dostępu do adwokata.

     

    Postępowanie dyscyplinarne nie powinno być wszczynane z tego powodu, że sędzia dokonała proeuropejskiej wykładni przepisów w oparciu o przyjętą już Dyrektywę oraz istniejące standardy międzynarodowe.

     

    Niezapewnienie prawa dostępu do adwokata osobie podejrzanej, co do której w sposób ewidentny możemy stwierdzić, że zachodzą przesłanki obrony obligatoryjnej, stanowić może poważne naruszenie obowiązujących standardów.

     

     

     

    HFPC

     

  • Na polecenie prokuratora Prokuratury Regionalnej w Szczecinie funkcjonariusze CBA zatrzymali dwie osoby, które działały na szkodę Klubu Piłki Siatkowej Chemik Police S.A. w Policach. Zatrzymani to radca prawny, która w przeszłości pełniła funkcję prezesa klubu sportowego „Chemik Police”, była też radną do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego oraz były dziennikarz związany w przeszłości z jedną ze stacji telewizyjnych, prowadzący działalność gospodarczą

     

    Przywłaszczyli pieniądze klubu sportowego posługując się nierzetelnymi fakturami

    Zatrzymani, działając w porozumieniu ze sobą na szkodę Klubu Piłki Siatkowej Chemik Police S.A., przywłaszczyli w 2015 r. kwotę 184.500 zł. Czynili to zawierając fikcyjne umowy ze świadomością, że nie zostaną one nigdy wykonane. Chodziło o rzekome usługi polegające na przygotowaniu analiz meczów czy z zakresu marketingu i public relations.

    Na podstawie wystawionych faktur klub sportowy wypłacał pieniądze na rzecz podmiotu gospodarczego, pomimo że nie wykonał on usług wskazanych w fakturach na rzecz klubu.

     

    Działalność wyborcza finansowana z przywłaszczonych pieniędzy

     

    Część z przywłaszczonych pieniędzy przeznaczona została na finansowanie kampanii wyborczej kandydata na posła do Sejmu RP w 2015 r.

     

    Po zakończeniu przez prokuratora czynności z osobami zatrzymanymi zostanie podjęta decyzja w przedmiocie środków zapobiegawczych.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

  • Na 70 tys. złotych oszukała klientów banku nieuczciwa pracownica, którą namierzyli policjanci zwalczający przestępczość przeciwko mieniu z tyskiej komendy

     

    Policjanci Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu Komendy Miejskiej Policji w Tychach ustalili, że w jednym z banków dochodzi do nieprawidłowości. Analiza zabezpieczonych materiałów dotyczących m.in. dokonanych transakcji pozwoliła mundurowym na zatrzymanie w ubiegłym tygodniu jednej z pracownic banku.

    Policjanci udowodnili 30-latce, że od 2015 roku dokonała szeregu transakcji oraz wypłat gotówki z rachunków klientów. Ze wstępnych szacunków wynika, że kobieta ukradła w ten sposób 70 tys. złotych, ale według śledczych ostateczna kwota może być znacznie wyższa. Podejrzana usłyszała zarzuty kradzieży, za co grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.

    Decyzją prokuratora, do czasu rozpoczęcia procesu w sądzie, została objęta policyjnym dozorem.

     

     

     

    Policja

  • Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze ma przeprosić przedsiębiorcę, który znalazł się na upublicznionej przez nie w 2016 r. tzw. "warszawskiej mapie reprywatyzacji". Sąd uznał, że MJN przypisało mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej wyłudzającej nieruchomości - co naruszyło jego dobra osobiste. Skargę kasacyjną na korzyść Stowarzyszenia wniósł Rzecznik Praw Obywatelskich

     

    - Przez wydanie skarżonego orzeczenia doszło do naruszenia konstytucyjnych wolności albo praw człowieka i obywatela, a konkretnie art. 54 ust. 1 Konstytucji RP, a więc gwarantowanego przez ustawę zasadniczą prawa do rozpowszechniania informacji oraz wolności słowa – napisał Adam Bodnar w skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Naruszony został także art. 10 europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

    W ocenie Rzecznika w tej sprawie nie ma podstaw do ingerencji w wolność słowa. Stowarzyszenie prawidłowo bowiem wypełniło swe statutowe zadania - poinformowało opinię pubiczną o sprawach wzbudzających publiczne zainteresowanie. A chodziło o jedną z największych afer w Polsce, związanych z reprywatyzacją nieruchomości w ostatnich dekadach.

     

    Historia sprawy

    We wrześniu 2016 r. Stowarzyszenie - nagłaśniające ujawniony wówczas proceder nielegalnego przejmowania nieruchomości w stolicy - upubliczniło na swej stronie tzw. „warszawską mapę reprywatyzacji”. Było na niej 30 osób wymienionych z imienia i nazwiska wraz z wizerunkami. Mapę przedstawiającą kulisy „dzikiej reprywatyzacji” zaprezentowano też na konferencji prasowej MJN. Wypowiadał się na niej m.in. ówczesny przewodniczący MJN Jan Śpiewak.

     

    Powód złożył do sądu pozew wobec MJN i Jana Śpiewaka o naruszenie swych dóbr osobistych - dobrego imienia, czci, godności i renomy jako przedsiębiorcy oraz ujawnienie wizerunku. Uznał, że został pomówiony o udział w ”dzikiej reprywatyzacji” i o przestępstwa. Pozwani replikowali m.in., że nie działali bezprawnie, lecz w interesie publicznym, a wobec powoda jako osoby publicznej granice krytyki są szersze.

     

    Sąd okręgowy w 2017 r. uznał powództwo jedynie w zakresie naruszenia prawa powoda do ochrony wizerunku. Po jego apelacji sąd apelacyjny zmienił jednak ten wyrok. W marcu 2019 r. nakazał Stowarzyszeniu przeprosiny powoda za nieprawdziwe informacje sugerujące, że brał on udział w „dzikiej reprywatyzacji”. Nakazał też MJN wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny. Sąd oddalił zaś apelację powoda wobec Jana Śpiewaka.

     

    Argumenty RPO

    Od wyroku II instancji skargę kasacyjną złożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Wniósł by Izba Cywilna SN oddaliła apelację powoda albo też zwróciła sprawę sądowi odwoławczemu.

     

    Rzecznik argumentuje m.in. że:

    pozwany w żadnej wypowiedzi nie przypisał wyraźnie powodowi udziału w „dzikiej reprywatyzacji” i w zorganizowanej grupie przestępczej, co doprowadziło do błędnego uznania naruszenia dóbr osobistych;

    sąd odesłał zaś do „mapy reprywatyzacji warszawskiej”, w której - jak sąd sam stwierdził - nie doszukał się naruszenia dóbr osobistych powoda;

    sąd błędnie uznał, że przeciętny odbiorca, oglądając w internecie „mapę reprywatyzacji”, nie zapoznawał się z oświadczeniem na głównej stronie MJN, w którym wyraźnie zaznaczono, że Stowarzyszenie nie przypisuje nikomu winy czy odpowiedzialności. A to powinno zwalniać od odpowiedzialności cywilnej;

    inną przesłanką jej braku jest działanie w społecznie uzasadnionym interesie. Wyraża się on w zasadzie jawności życia publicznego i prawa obywateli do informacji o szczegółach reprywatyzowania nieruchomości warszawskich – sprawy dotyczącej bezpośrednio bądź pośrednio setek tysięcy ludzi;

    sąd powinien był zbadać, czy MJN działało w dobrej wierze, czyli miało rozsądne powody do przyjęcia, że ujawniona informacja była prawdziwa i czy dochowało należytej staranności, zwłaszcza że chodziło o działalność powoda jako osoby publicznej w kwestii społecznie istotnej;

    sąd nie rozważył, że Stowarzyszenie działało jako organizacja obywateli, inicjująca publiczną debatę w sprawach społecznie ważkich (tzw. watchdog), która korzysta ze szczególnej ochrony wolności wypowiedzi;

    sąd pominął szerszy kontekst działania tych organizacji, odbierając tym samym MJN dostęp do europejskich standardów ochrony przysługujących w takiej sytuacji. Ma to szczególne znaczenie w aspekcie procesów wytaczanych organizacjom i aktywistom w celu powstrzymywania przed wykonywaniem ich statutowych funkcji;

    orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tym kontekście poszerza granice wolności wypowiedzi, czego konsekwencją jest odejście od tzw. testu prawdy i fałszu;

    sąd niewłaściwie zasądził pieniądze na cel społeczny, gdyż powód nie dowiódł ani swej krzywdy, ani zawinionego działania Stowarzyszenia;

    sankcje finansowe były nadmierne (postępowanie sądowe kosztowało MJN ok. 1/3 wysokości rocznych wypływów z darowizn i składek wskazanych w bilansie za 2018 r.).

     

     

     

    RPO

     

  • 13 organizacji pozarządowych przedstawiło analizę określającą skutki wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada 2019 r. dotyczącego statusu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa

     

    Zwróciły w nim uwagę na to, że TSUE przesądził, że proces powoływania sędziów musi spełniać wymogi skutecznej ochrony sądowej. Wskazał, że wszystkie polskie sądy, jako sądy unijne, muszą odpowiadać standardom określonym w wyroku.

     

    Finalną ocenę, czy tak jest, Trybunał pozostawił jednak sądom krajowym. Zwrócił jednak uwagę na szereg okoliczności, które powinny być wzięte pod uwagę, przez sąd dokonujący takiej oceny. Ocena taka powinna uwzględniać wszystkie istotne okoliczności faktyczne i prawne. Wskazał ponadto na zagadnienia, które będą musiały być wzięte pod uwagę, w realiach konkretnej sprawy, w której zadano pytanie prejudycjalne.

     

    Wśród nich wymienił m.in. nieprawidłowości w zakresie powoływania członków KRS, upolitycznienie części z nich oraz brak skutecznej kontroli sądowej decyzji wydawanych przez KRS. W zakresie Izby Dyscyplinarnej podniósł zaś kwestię jej autonomii organizacyjnej, czy jej wyłączną właściwość do rozpoznawania spraw dotyczących przymusowego przeniesienia sędziego w stan spoczynku.

     

    We wspólnym stanowisku organizacje pozarządowe zwracają uwagę, że wyrok TSUE otwiera polskim sądom drogę do weryfikowania niezależności innych sądów, nie tylko Izby Dyscyplinarnej. Wzywają, wszystkich aktorów uczestniczących w polskim wymiarze sprawiedliwości o rozważenie powstrzymania się od działania, jeśli działanie to mogłoby narazić bezpieczeństwo prawne, czy prawo jednostki do sądu.

     

    Wskazują ponadto na to, że wykonanie tego orzeczenia stanowi obowiązek wszystkich władz Rzeczpospolitej Polskiej. W ich ocenie, wyrok ten powinien być wykonany niezwłocznie, z pełnym poszanowaniem praw obywateli, którzy pokładali zaufanie w polskim wymiarze sprawiedliwości. Niewykonanie wyroku, ich zdaniem, przyczyni się do pogłębiania chaosu prawnego i skutkować będzie nieuznawaniem orzeczeń polskich sądów przez sądy innych państw członkowskich UE.

     

     

     

    HFPC

     

  • W 2004 r. Polacy zdecydowali, że staniemy się częścią Unii Europejskiej, której celem jest m. in. zapewnienie bezpieczeństwa prawnego w Europie. Taką decyzję podjął w referendum naród

     

    Dzisiaj najwyższy organ sądowniczy tej struktury – Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok, który jest odpowiedzią na skierowane do niego przez Sąd Najwyższy pytania. Z odpowiedzi tej wynika, że Trybunał zaakceptował dokonywanie kontroli zgodności przepisów dotyczących ustroju sądów z prawem Unii Europejskiej.

     

    Uznał zatem, że także ta materia nie jest wyłącznie wewnętrznym problemem polskim. Trybunał podzielił zastrzeżenia SN i przesądził, że podnoszone w pytaniach SN kwestie niezależności nowej Izby Dyscyplinarnej, a także bezstronności Krajowej Rady Sądownictwa rozpatrzone być powinny przez sąd odsyłający, czyli Sąd Najwyższy, wskazał także warunki jakie musi spełniać niezależny sąd.

     

    Taka wykładnia prawa Unii Europejskiej jest jednak wiążąca nie tylko dla sądu odsyłającego, ale obowiązuje wszystkie sądy i inne organy państwa, przy czym może się okazać konieczne odstąpienie od stosowania przez nie przepisów prawa krajowego. Wysoce prawdopodobne jest, że wskazane w pytaniach zagadnienia staną się przedmiotem rozważań i orzeczeń sądów powszechnych i administracyjnych.

     

    Sąd pytający zobowiązany został przez TSUE do rozstrzygnięcia, czy Izba Dyscyplinarna jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, zważywszy na sposób jej powołania. Wydanie stosownych orzeczeń przez Sąd Najwyższy będzie dokonywane bez zbędnej zwłoki, wymaga jednak czasu. W celu zapobieżenia pojawieniu się stanu niepewności prawnej, czy wręcz chaosu prawnego, Rząd, Sejm i Senat powinny podjąć działania ustawodawcze w celu usunięcia wadliwości prawnych, których zaistnienie zostało dzisiaj potwierdzone w wymienionym zakresie.

     

    Wymaga tego stan praworządności w Polsce, którego stabilność, na skutek wprowadzonych zmian, uznać trzeba za od dłuższego czasu zachwianą. Należy wypracować rozwiązania, które rozpoczną proces odbudowy zaufania do Krajowej Rady Sądownictwa i sądów z Sądem Najwyższym na czele. Trzeba to uczynić ze względu na dobro Polski widziane z perspektywy wewnętrznej i międzynarodowej.

     

     

     

    Prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf

  • 24 października br. Sąd Najwyższy w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oddalił skargę kasacyjną przedsiębiorcy w sprawie dotyczącej nadużywania pozycji dominującej na rynku grupowych ubezpieczeń pracowniczych na życie

     

    Sąd Najwyższy wskazał, że miał na względzie wyrok TSUE z dnia 3 kwietnia 2019 r., wydany na skutek zadanego w niniejszej sprawie pytania prawnego, w którym stwierdzono, że wyrażoną w art. 50 ogłoszonej w dniu 7 grudnia 2000 r. w Nicei Karty praw podstawowych Unii Europejskiej zasadę ne bis in idem należy interpretować w ten sposób, że nie sprzeciwia się ona temu, aby krajowy organ ochrony konkurencji nałożył na przedsiębiorstwo, w ramach jednej i tej samej decyzji, dwie grzywny - jedną za naruszenie krajowego prawa konkurencji, a drugą - za naruszenie art. 82 WE.

     

    Zdaniem Sądu Najwyższego utrudnianie rozwiązania zawieranych przez przedsiębiorcę umów ubezpieczenia uniemożliwiało konkurentom wejście na rynek tych ubezpieczeń, co czyniło zasadną decyzję w sprawie nałożenia kary. Jednocześnie Sąd Najwyższy przypomniał, że w jego kognicji pozostaje jedynie kontrola poprawności argumentacji dotyczącej wysokości nałożonej kary, a nie ocena dyrektyw wymiaru kary.

     

     

     

    Sąd Najwyższy

  • 19 listopada 2019 r. Sąd Najwyższy w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oddalił skargę kasacyjną Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2018 r., uchylającego decyzję Prezesa UOKiK z 2014 r., która uznała za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów zaniechanie podawania przez przedsiębiorcę informacji o kosztach po każdej czynności w grach na telefon komórkowy związanych z korzystaniem w trakcie gry dodatkowych opcji płatnych

     

    Powód jest przedsiębiorcą, świadczącym między innymi usługi z zakresu udostępniania abonentom gier na telefon komórkowy. Podstawowa wersja gry może zostać ściągnięta bezpłatnie, natomiast korzystanie z dodatkowych funkcjonalności ułatwiających rozgrywkę uzależnione jest od wysłania wiadomości SMS na numer specjalny o podwyższonej płatności.

    Jak ustalił Prezes UOKiK, w razie wybrania przez abonenta przycisku „Zawsze OK”, powód ograniczał się do jednokrotnego poinformowania o kosztach dodatkowych usług, natomiast nie informował już w trakcie rozgrywki o kosztach korzystania z poszczególnych opcji płatnych. Przed skorzystaniem z dodatkowej opcji płatnej konsument otrzymywał jedynie komunikat z prośbą o potwierdzenie wyboru, bez powtórnej informacji o koszcie z tym związanym.

    Dodatkowo powód informował konsumenta o przekroczeniu dziennego lub miesięcznego limitu wydatków (31 złotych w skali doby oraz 200 zł w skali miesiąca).

     

    Sąd Najwyższy stwierdził, że należy rozróżnić pomiędzy informacjami istotnymi dla konsumenta, których pominięcie może zostać uznane za nieuczciwą praktykę rynkową, a informacjami nieistotnymi, które nie są mu niezbędne do podjęcia decyzji o zawarciu umowy (art. 6 ust. 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym).

     

    W sytuacji, gdy przedsiębiorca uprzedza konsumenta o kosztach poszczególnych opcji dodatkowych, a także na bieżąco informuje go o przekroczeniu rozsądnie określonych limitów dobowych i miesięcznych, brak jest podstaw do uznania, że ma on również obowiązek informować o koszcie każdego poszczególnego SMS-a, jaki konsument wysyła w trakcie rozgrywki. Taki obowiązek nie wynika w szczególności z klauzuli dobrych obyczajów zawartej w art. 4 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, na którą powołał się pozwany w swojej decyzji oraz w skardze kasacyjnej.

     

     

     

    Sąd Najwyższy

  • Katowiccy policjanci zatrzymali 4 mężczyzn podejrzanych o oszustwa kapitałowe dokonywane na rynku akcji spółek. W toku prowadzonego od 3 lat śledztwa, policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą katowickiej komendy ustalili, iż dokumentacja dotycząca oferowania nabycia akcji pewnych spółek była nierzetelna

     

    W okresie od 27 stycznia 2012 roku do 21 października 2013 roku w celu osiągnięcia korzyści majątkowej celowo wprowadzano w błąd akcjonariuszy, czym doprowadzono ich do niekorzystnego rozporządzania mieniem. Wprowadzano w błąd akcjonariuszy nabywających akcje, co do sytuacji finansowej oferenta, co miało istotny wpływ na podjęcie decyzji o nabyciu akcji.

    Podejrzane w sprawie osoby były, w różnych okresach, członkami zarządu spółek, których akcje oferowano. Wartość wyłudzonego mienia oszacowano na niemal ćwierć miliona złotych. Policjanci Komendy Miejskiej Policji w Katowicach przy wsparciu funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach na terenie Wrocławia zatrzymali trzech z podejrzanych mężczyzn.

     

    Czwarty, który przebywał za granicami Polski, został zatrzymany tuż po wylądowaniu samolotu na warszawskim lotnisku. Wsparcia katowickim policjantom udzielili funkcjonariusze Straży Granicznej. Zatrzymani zostali przewiezieni do katowickiej komendy i osadzeni w policyjnym areszcie. Podejrzanym prokurator ogłosił zarzuty popełnienia przestępstw oszustw kapitałowych dotyczących mienia znacznej wartości. Są to czyny kwalifikowane z art. 286 § 1 kk, 294 §1 kk i art. 311 kk, za które grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

     

    W celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania prokurator zastosował wobec podejrzanych środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, poręczenia majątkowego w kwotach od 20 tys. zł do 250 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju, połączony z obowiązkiem zatrzymania paszportu. Śledztwo ma charakter rozwojowy i prowadzone są dalsze czynności zmierzające do wyjaśnienia wszelkich okoliczności związanych z przestępczym procederem.

     

     

     

    KG Policji

  • Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych otrzymał zgłoszenie dotyczące naruszenia ochrony danych osobowych od Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Urząd przeprowadzi czynności kontrolne

     

    Sprawa dotyczy kradzieży komputera przenośnego użytkowanego przez jednego z pracowników SGGW. Na dysku tego komputera znajdowały się dane osobowe przetwarzane w trakcie postępowań rekrutacyjnych w ostatnich latach na studia w SGGW, takie jak dane identyfikacyjne - imię, nazwisko, nazwisko rodowe, imiona rodziców, pesel, płeć, narodowość, obywatelstwo, adres zamieszkania, seria i numer dowodu/paszportu, ukończona szkoła średnia, miejscowość szkoły średniej, nr telefonu komórkowego i stacjonarnego, rok ukończenia szkoły średniej, czy wyniki uzyskane na egzaminie maturalnym.

     

    Prezes UODO podjął czynności kontrolne, mające na celu ustalić, czy przetwarzanie danych w SGGW odbywa się zgodnie z RODO

     

    Warto przy tej okazji podkreślić, że do Prezesa UODO należy zgłaszać naruszenia, nie później niż w ciągu 72 godzin od jego stwierdzenia. Ma to miejsce w przypadku, w którym istnieje prawdopodobieństwo (wyższe niż małe) naruszenia praw i wolności osób, których dane dotyczą.

    Chodzi tu np. o sytuacje, w których zdarzenie może prowadzić do kradzieży tożsamości, straty finansowej czy też naruszenia tajemnic prawnie chronionych. Jeżeli natomiast istnieje wysokie ryzyko, że wystąpią niekorzystne skutki naruszenia dla osób, których dane dotyczą, wówczas RODO wymaga, aby oprócz organu ds. ochrony danych, administrator o sytuacji poinformował również te osoby.

     

    Celem zgłaszania naruszeń Prezesowi Urzędu Ochrony Danych Osobowych jest m.in. dokonanie przez organ nadzorczy oceny, czy administrator prawidłowo wypełnił m.in. obowiązek zawiadomienia o naruszeniu osób, których dane dotyczą, o ile faktycznie wystąpiła sytuacja, w której ma obowiązek to zrobić.

     

    W przypadku poważnych naruszeń bardzo ważny jest czas reakcji. Dlatego, gdyby okazało się np. że administrator powinien powiadomić nie tylko Prezesa UODO, ale także osoby, których dotyczy dane zdarzenie, a tego nie zrobił, wówczas można szybko wskazać mu taką konieczność. Bardzo ważne jest bowiem, by osoby, których dane zostały np. ujawnione czy skradzione albo w inny sposób naruszone, mogły po takim powiadomieniu jak najszybciej same podjąć działania, które zabezpieczą je przed kolejnymi zagrożeniami.

     

    Każda osoba, która uzna, że jej dane osobowe są przetwarzane niezgodnie z prawem może złożyć skargę do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Co więcej, art. 79 RODO daje jej także prawo, niezależnie od złożenia skargi do Prezesa UODO, do ochrony swoich praw przed sądem cywilnym. Zgodnie zaś z art. 82 RODO jeżeli poniosła ona szkodę majątkową lub niemajątkową, ma także prawo uzyskać od administratora odszkodowanie.

     

     

     

    UODO

ARCHIWUM PRZEGLĄDU

 

miszmasz-menu-module

NA SKRÓTY