MISZMASZ TWOJA GAZETA

PORTAL DLA DŁUŻNIKÓW, WIERZYCIELI, KOMORNIKÓW, SĘDZIÓW I PRAWNIKÓW
Dziś jest:  czwartek 28 marca 2024r.

PRZEGLĄD PRASY

  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Od roku 2014, czyli od momentu wejścia w życie znowelizowanych przepisów upadłościowych, roczna liczba upadłości konsumenckich wzrosła ponad trzykrotnie. Pomimo tak nadzwyczajnej dynamiki, w opinii części interesariuszy potrzebna jest pilna i głęboka interwencja legislacyjna. Ministerstwo Sprawiedliwości przedłożyło w dniu 6 marca 2019 r. kolejną wersję projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo upadłościowe oraz niektórych innych ustaw, proponując praktycznie nieograniczony dostęp do tej kosztownej z punktu widzenia gospodarczego i społecznego instytucji prawnej

     

    Likwidacja imperatywu moralnego jako przesłanki w dostępie do upadłości budzi zastrzeżenia szerokiej grupy społeczeństwa w kontekście niskiej kondycji moralnej Polaków.

     

    Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych przekazała autorom drugiej wersji projektu swoje stanowisko, w którym wskazuje m.in., że przyjęcie takiego rozwiązania będzie negatywnie oddziaływać na moralność finansową społeczeństwa poprzez akceptację zachowań sprzecznych z zasadami współżycia społecznego, takich jak zaciąganie zobowiązań bez poczucia, że będzie trzeba je spłacić. Potwierdzeniem głosu przedstawicieli branży jest ocena skutków złagodzenia warunków przeprowadzenia upadłości, wyrażona przez polskie gospodarstwa domowe w badaniu przeprowadzonym przez KPF i IRG SGH w IV kwartale 2018 roku.

     

    Zapytano w nim o ocenę rządowej propozycji zmian przepisów ustawy o upadłości konsumenckiej, wśród których najważniejszą jest to, by sąd przed ogłoszeniem upadłości dłużnika nie badał, czy uczciwie zaciągał on kredyty lub jakiekolwiek inne zobowiązania, czy do swojej niewypłacalności doprowadził umyślnie lub wskutek rażącego niedbalstwa.

     

    – Wyniki przeprowadzonego badania są wiele mówiące i powinny być uwzględnione w merytorycznej dyskusji nad kształtem zmian w przepisach regulujących dopuszczenie do upadłości. Trzeba je nawet traktować jako rekomendację do tego, by w społeczeństwie, w którym postępuje erozja postaw etycznych w obszarze moralności finansowej, nie stawiać sobie jako cel zmian przepisów maksymalne zwiększających liczbę ogłaszanych upadłości – twierdzi Andrzej Roter, Prezes Zarządu KPF.

     

    Najczęściej wskazywanym przez uczestników badania (43,2%) efektem rozluźnienia warunków upadłości konsumenckiej będzie wzrost kosztów zaciągania kredytów, a także wyższe koszty w przypadku korzystania przez gospodarstwa domowe z usług niefinansowych. Co prawda można zaryzykować twierdzenie, że wyższe koszty produktów kredytowych mogą spowodować wzmocnienie bariery w dostępie do rynku kredytowego, a w efekcie – zniwelowanie w pewnym stopniu skłonności do zaciągania zobowiązań lub pogorszenie ratingu kredytowego konsumenta i częstszą odmowę udzielenia mu pożyczki czy kredytu. Warto jednocześnie zauważyć, że inne badania KPF, dotyczące moralności finansowej Polaków, pokazują, że co czwarty z nas akceptuje ukrywanie danych o swojej sytuacji finansowej tylko po to, by taki kredyt lub pożyczkę uzyskać.

    Efektem planowanej zmiany może być więc nie tylko powiększanie się zjawiska nadmiernego zadłużenia, ale też osłabienie kondycji moralnej polskiego społeczeństwa, której poziom już dziś nie może być dobrze oceniany i wpływa negatywnie na obrót i wzrost gospodarczy.

     

    Respondenci obawiają się też, że zmiany w przepisach obrócą się przeciwko konsumentom – aż 38% z nich wskazało, że nowe rozwiązanie zachęci konsumentów do zaciągania kredytów w znacznie wyższych kwotach niż dotychczas i że przez to zmniejszą się obawy przed zaciąganiem kredytów. Podobna grupa twierdzi, że przyczyni to się również do zwiększenia liczby osób, które nierzetelnie zaciągają kredyty.

     

    Znacznie mniejsze poparcie (21,6%) zyskały opinie, że proponowane rozwiązanie poprawi sytuację osób z problemem niewypłacalności, co pozwala wysnuć wniosek, że Polacy nie podzielają optymizmu wnioskodawcy zmian w przepisach upadłości konsumenckiej.

     

    Co więcej, często w uzasadnieniach prezentowanych przez autorów projektu mówi się, że przywrócenie poprzez upadłość jak największej grupy osób do normalnego pełnienia swoich ról w społeczeństwie przyczyni się pozytywnie do wzrostu gospodarczego – duża grupa osób wyjdzie z podziemia gospodarczego, rozpocznie pracę sferze legalnej, płacąc normalnie podatki, odprowadzając składki do ZUS. Nie odmawiając pewnej logiki takiemu myśleniu, warto zauważyć, że jedynie 12,6% uczestników badania podziela tę opinię i argumentację. Przeciwnego zdania jest zaś prawie 3 razy więcej, bo 34,4% badanych.

     

     

     

    KPF

     

  • Prokuratura Okręgowa w Suwałkach prowadzi śledztwo dotyczące organizowania tzw. piramidy finansowej na terenie Ełku. Na polecenie prokuratury funkcjonariusze KPP w Ełku zatrzymali dwie osoby, które usłyszały prokuratorskie zarzuty

     

    Oszustwo na blisko 3 miliony złotych

    Justynie W. prokurator zarzucił, że w latach 2015 – 2019 doprowadziła do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 5 pokrzywdzonych na łączną kwotę co najmniej 2.806.904 złotych.

    Podejrzana pod pozorem współpracy z firmą Ekspert, która w rzeczywistości nie miała miejsca, wprowadziła w błąd pokrzywdzonych co do zamiaru i sposobu zainwestowania środków pieniężnych pochodzących z kredytów bankowych zaciągniętych przez pokrzywdzonych oraz możliwości ich spłaty.

     

    Zarzuty prania brudnych pieniędzy

    Justynie W. zarzucono również pranie brudnych pieniędzy poprzez nabywanie od ustalonych osób nieruchomości i ruchomości znacznej wartości w celu udaremnienia stwierdzenia przestępczego pochodzenia środków pieniężnych.

    Również drugi zatrzymany, Karol B. podejrzany jest o pranie brudnych pieniędzy, polegające na tym, że przyjął pochodzące z przestępstwa zarzuconego Justynie W. środki pieniężne i nabywał od ustalonych osób nieruchomości i ruchomości znacznej wartości, w celu udaremnienia stwierdzenia przestępczego pochodzenia środków pieniężnych.

     

    Środki zapobiegawcze

    Po wykonaniu czynności z udziałem podejrzanych prokurator podjął decyzję o skierowaniu do sąduwniosków o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Sąd uwzględniając wniosek prokuratora zastosował tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy wobec obu podejrzanych.

     

    Zabezpieczono nieruchomości warte 7 milionów złotych

    W wyniku przeszukań i innych czynności organów ścigania zabezpieczono mienie sprawców w postaci nieruchomości na łączną kwotę około 7 milionów złotych, luksusowe pojazdy oraz inne ruchomości, w tym wyroby ze złota.

     

    Śledztwo ma charakter rozwojowy. Jak wynika z poczynionych w toku postępowania ustaleń liczba pokrzywdzonych przestępczym procederem może kształtować się w granicach około 150 osób, a kwota oszustwa w ramach piramidy finansowej może sięgać nawet 60 milionów złotych.

     

     

     

    LS

    Prokuratura Krajowa

     

     

  • Propozycja nowego uregulowania doręczeń, zawarta w projekcie ustawy Kodeks postępowania cywilnego, przyczyni się do wzrostu kosztów postępowań sądowych, co będzie szczególnie dotkliwe dla małych i średnich przedsiębiorstw. W niektórych przypadkach uniemożliwi dochodzenie praw przed sądem. Nowe przepisy mogą doprowadzić do paraliżu postępowań sądowych i znacznego wydłużenia czasu ich trwania - uważa Konfederacja Lewiatan

     

    Obrady rozpoczyna sejmowa Podkomisja stała do spraw nowelizacji prawa cywilnego. Nowe przepisy, nad którymi pracuje, wprowadzają instytucję doręczenia pierwszego pisma w sprawie przez komornika w przypadku bezskuteczności pierwszego doręczenia. Komornik nie będzie występował wówczas jako organ egzekucyjny, dlatego nie będzie miał dostępu do bazy PESEL. Nie zweryfikuje więc adresu pozwanego. W konsekwencji komornik sądowy będzie doręczać pismo raz jeszcze na ten sam adres, na który bezskutecznie zostało wysłane. A po drugiej bezskutecznej próbie doręczenia pisma postępowanie zostanie zawieszone.

     

    -Takie rozwiązanie będzie prowadzić do wielu nadużyć. Uniknięcie procesu stanie się bardzo proste. Wzrosną koszty postępowań i wydłuży się czas ich trwania. Odczują to wszyscy obywatele, mali przedsiębiorcy, osoby, które ubiegają się o alimenty.

     

    Dlatego proponujemy pozostanie przy fikcji doręczeń albo umożliwienie komornikom dostępu do bazy PESEL w celu weryfikacji adresów doręczeń. Mamy także inne propozycje, które pozwoliłyby na usprawnienie nowelizacji w obszarze doręczeń, jednocześnie zachowując jej ratio legis oraz odpowiedni poziom zabezpieczenia praw wszystkich stron postępowania cywilnego - mówi Adrian Zwoliński, ekspert Konfederacji Lewiatan.

     

    Nowe przepisy przyczynią się do celowego unikania przez pozwanego odbioru korespondencji sądowej i egzekucyjnej, a tym samym do skutecznego unikania spłaty zobowiązań.

    Obecnie wiele spraw kończy się doręczeniem per awizo. Dlatego taka zmiana będzie miała olbrzymi wpływ na ciągłość prowadzonych postępowań sądowych poprzez ich wydłużenie, a w skrajnych przypadkach na brak możliwości prowadzenia postępowania ze względu na niemożliwość doręczenia. Kwestie doręczeń dotkną wszystkich zarówno jednoosobowych przedsiębiorców, jak i duże firmy.

     

    Nowa regulacja ma wyeliminować z postępowania cywilnego tzw. „fikcję doręczenia", jako źródła „niesprawiedliwych" wyroków. Szkodliwość społeczna tego zjawiska jest jednak znacznie mniejsza niż negatywne skutki nowego rozwiązania. Obecny kierunek zmian wydaje się całkowicie niesłuszny i będzie źródłem wielu problemów, tak dla obywateli, jak i instytucji państwowych.

     

    - Niepokoi również zakładany wzrost opłat od pozwu. Istnieje ryzyko, że firmy telekomunikacyjne, ubezpieczyciele, pożyczkodawcy, przewoźnicy itp., będą zmuszeni w wyniku wprowadzonych zmian podnieść opłaty za świadczone usługi oraz przedpłaty z uwagi na fakt, iż wzrośnie kwota dochodzenia należności na drodze sądowo-egzekucyjnej. Może się to odbić przede wszystkim na konsumentach korzystających z tych usług - dodaje Adrian Zwoliński.

     

     

     

    Konfederacja Lewiatan

  • Rzecznik Praw Obywatelskich wyraził sprzeciw wobec słów Małopolskiej Kurator Oświaty Barbary Nowak, która 20 lutego 2019 r. opublikowała na Twitterze wypowiedź jednoznacznie określającą działalność na rzecz praw osób nieheteronormatywnych (LGBT) jako „propagowanie pedofilii”. Komentując w swym wpisie przyjęcie przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji „Warszawska Polityka Miejska na Rzecz Społeczności LGBT+” 2 , spytała też: „Dlaczego godzicie się na krzywdzenie własnych dzieci?”. Sugerowała tym samym, że przeciwdziałanie dyskryminacji osób LGBT jest działaniem krzywdzącym dla społeczeństwa

     

    - Powyższa wypowiedź ma w mojej opinii wymiar homofobiczny, a użyte przez panią kurator porównania i sugestie są obraźliwe i wymierzone w godność osób LGBT - napisał RPO. Uznał, że istnieją przesłanki by ocenić tę wypowiedź jako przejaw mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną. Stanowiąc w każdym przypadku niedopuszczalne naruszenie praw człowieka, a używana w debacie publicznej, może ona prowadzić do szczególnie niebezpiecznych konsekwencji.

    Brutalizacja języka, a także tendencja do porzucenia dialogu na rzecz radykalnych opinii opartych na stereotypach, mogą wywoływać i potęgować u odbiorców uczucie wrogości i nienawiści wobec określonych grup mniejszościowych. Szerzone w ten sposób uprzedzenia stanowią realne zagrożenie dla fundamentów demokracji i wymagają stanowczej reakcji.

     

    Nie pozostawia wątpliwości, że język debaty publicznej ma niebagatelny wpływ na kształtowanie norm społecznych, wyznaczanie wzorców zachowań i budowanie społecznej świadomości. Dlatego osoby pełniące funkcje publiczne mają w tym zakresie szczególne powinności - powinny włączać, a nie wykluczać - jednoczyć, a nie dzielić.

     

    W piśmie do minister Anny Zalewskiej Adam Bodnar zauważa, że zakaz dyskryminacji obywateli m.in. ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, dotyczy także ujawniania osobistych poglądów w sferze publicznej, do której należy internet. Osoby pełniące wysokie funkcje w organach administracji, w tym kuratorzy oświaty, powinni w sposób rozważny korzystać z prawa do wolności wypowiedzi, pamiętając że prawo to nie ma charakteru absolutnego.

     

    Stanowisko to znajduje oparcie w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Strasburgu. Trybunał wskazał m.in., że wypowiedzi osób pełniących funkcje publiczne mogą w sposób nadmierny kolidować z wykonywaniem innych praw zagwarantowanych Konwencją, a zatem korzystając wolności słowa, osoby te powinny wykazywać się powściągliwością, świadome tego, że ich wypowiedzi mogą zostać uznane przez podległych im urzędników państwowych jako drogowskazy kierunków działania.

     

    W świetle stanowiska ETPCz, kuratorzy powinni reprezentować wartości stanowiące fundament demokratycznego społeczeństwa. Polska polityka oświatowa i zawarte w niej cele kształcenia kładą szczególny nacisk na kształtowanie wśród uczniów postaw otwartości i tolerancji, a także na budowanie szacunku dla ludzkiej godności. Dlatego w ocenie Rzecznika kuratorzy oświaty są zobowiązani przeciwdziałać dyskryminacji i dawać przykład działania na rzecz praw człowieka.

     

    Rzecznik w piśmie do Minister Edukacji Narodowej podkreślił, że uczniowie LGBT są w polskich szkołach szczególnie narażeni na dyskryminację i przemoc motywowaną uprzedzeniami, a jednym z podstawowych zadań kuratorów oświaty jest zapewnienie, aby polskie placówki edukacyjne były wolne od homofobii i transfobii.

    RPO zwrócił się do minister Anny Zalewskiej o zabranie stanowiska i zastosowanie przewidzianych prawem środków dyscyplinarnych wobec Barbary Nowak.

     

     

     

    RPO

     

  • 7 i 8 marca 2019 r. siedem komisji egzaminacyjnych z siedzibą w Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu przeprowadziło egzamin komorniczy

     

    Każdego dnia egzamin trwał 6 godzin, podczas których zdający opracowywali po jednym zadaniu pisemnym, dotyczącym czynności wchodzących w zakres ustawowych zadań komorników.

     

    Pierwszego dnia egzaminu zadanie dotyczyło egzekucji świadczeń pieniężnych przeciwko obywatelowi polskiemu, zamieszkałemu na Ukrainie. W drugim dniu zdający opracowywali zadanie dotyczące egzekucji świadczeń pieniężnych na podstawie tytułu wykonawczego zaopatrzonego w rygor natychmiastowej wykonalności zaocznego wyroku sądu okręgowego, który został następnie zawieszony.

     

    Według nieoficjalnych danych, uzyskanych z poszczególnych komisji, do egzaminu przystąpiło 150 zdających, a zatem 99% spośród 152 osób, które zostały dopuszczone do egzaminu. Oficjalne dane będą znane po przesłaniu Ministrowi Sprawiedliwości dokumentacji z przebiegu egzaminu, w tym protokołów i odpisów uchwał.

     

    Zdający mieli możliwość opracowywania zadań egzaminacyjnych, według własnego wyboru, pismem ręcznym lub przy użyciu własnego sprzętu komputerowego. 130 zdających (87%) wybrało opracowywanie zadań przy użyciu komputerów.

    Egzamin przebiegał zgodnie z obowiązującymi przepisami, zadania egzaminacyjne zostały wydrukowane i dostarczone przy zachowaniu zasad poufności.

     

    Podczas egzaminu zdający mieli możliwość korzystania z przyniesionych przez siebie aktów prawnych, komentarzy oraz orzecznictwa. Dodatkowo, komisje egzaminacyjne zapewniły dostęp do stanowisk komputerowych zawierających systemy informacji prawnych.

    Ogłoszenie wyników egzaminu przez komisje egzaminacyjne spodziewane jest na początku kwietnia.

     

     

     

    MS

  • Związek zawodowy ma prawo pozyskiwać od pracodawcy imiona i nazwiska pracowników oraz dane umożliwiające poinformowanie pracownika o referendum strajkowym. Przepisy dotyczące zarówno związków zawodowych, jak i regulacje z zakresu sporów zbiorowych nie określają wprost uprawnienia do pozyskiwania przez związki zawodowe danych pracowników na potrzeby referendum strajkowego

     

    Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych w art. 20 ust. 1 określa, że strajk zakładowy ogłasza organizacja związkowa po uzyskaniu zgody większości głosujących pracowników, jeżeli w głosowaniu wzięło udział co najmniej 50% pracowników zakładu pracy.

     

    Zaś kolejny ustęp tego przepisu mówi, że strajk wielozakładowy ogłasza organ związku wskazany w statucie po uzyskaniu zgody większości głosujących pracowników w poszczególnych zakładach pracy, które mają być objęte strajkiem, jeżeli w głosowaniu w każdym z tych zakładów wzięło udział co najmniej 50 proc. pracowników.

     

    Przepisy te jednak nic nie mówią o tym, skąd i jaki zakres danych pracowników mogą pozyskać związki na potrzeby zorganizowania głosowania w związku z planowanym strajkiem.

     

    Ustawa o związkach zawodowych określa, że pracodawca jest zobowiązany udzielić na żądanie związku zawodowego informacji niezbędnych do prowadzenia działalności związkowej, na co wskazuje art. 28 ust. 1 tej ustawy. Nie precyzuje jakiego rodzaju informacje są niezbędne do prowadzenia działalności związkowej oraz w jakiej formie pracownicy mają być poinformowani o planowanym referendum strajkowym.

     

    W związku z tym, że powyższe regulacje nie odnoszą się bezpośrednio do kwestii pozyskiwania danych osobowych przez związki zawodowe w celu realizacji ich zadań, pojawiły się wątpliwości w kontekście przeprowadzenia referendum strajkowego.

     

    – W wielu sytuacjach przeprowadzenie referendum strajkowego jest – bez posiadania informacji, kto w jakim zakładzie pracuje oraz w jaki sposób można się z nim skontaktować – bardzo utrudnione, a nawet niemożliwe. Okoliczność ta powoduje, że pracodawca ma obowiązek przekazać związkowi zawodowemu imiona i nazwiska zatrudnionych oraz informację umożliwiającą nawiązanie z nimi kontaktu, bowiem tylko w ten sposób związek będzie w stanie takie referendum przeprowadzić – tłumaczy dr Edyta Bielak-Jomaa, Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

     

    Dodaje, że dane te mogą obejmować m.in.: adres e-mail, numer telefonu czy adres do korespondencji, o ile nie istnieje inna możliwość skontaktowania się z pracownikiem.

     

    Jako podstawę uprawniającą związek zawodowy do pozyskiwania danych osobowych w zakresie imion, nazwisk oraz danych kontaktowych wskazuje art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia ogólnego o ochronie danych (RODO), czyli prawnie uzasadniony interesu realizowany przez administratora.

     

    – Uzasadnionym interesem związku zawodowego, czyli organizatora referendum strajkowego, będzie poinformowanie wszystkich pracowników o planowanym referendum strajkowym, a zatem dotarcie do wszystkich pracowników danego zakładu pracy, w tym takich osób, którzy swoją pracę świadczą poza siedzibą zakładu pracy, bądź są nieobecni z innych przyczyn – wyjaśnia Prezes UODO.

     

    Zaznacza jednak, że dane osobowe pracowników mogą być ujawnione związkowi zawodowemu na podstawie art. 6 ust. 1 lit. f RODO jedynie po to, aby poinformować i przeprowadzić referendum strajkowe. Ponadto dane takie powinny być pozyskiwane przez związek zawodowy tylko w niezbędnym zakresie, adekwatnym do celu, w jakim będą przez niego przetwarzane.

     

    Związek zawodowy powinien więc dokonać analizy, jakie dane są mu niezbędne do realizacji tego celu, unikając zbierania danych nadmiarowych (np. łączne pozyskiwanie numeru telefonu oraz adresu e-mail i adresu do korespondencji). Może on żądać udostępnienia wspomnianych danych wyłącznie w przypadku, gdy nie jest on w stanie poinformować pracownika o planowanym referendum w inny sposób.

     

    Prezes UODO przypomina też, że organizator referendum strajkowego będzie zobowiązany do spełnienia wobec osób, których dane pozyska od pracodawców, obowiązku informacyjnego określonego w art. 14 RODO.

     

     

     

    UODO

     

  • Prezes UODO zawiadomiła Prokuratora Generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez spółkę, która jako administrator kilkunastu stron internetowych żąda pieniędzy za usunięcie wpisów zawierających dane osobowe

     

    Prawo dostępu do danych, ich sprostowania, przeniesienia czy usunięcia to niektóre z praw przysługujących nam na gruncie ogólnego rozporządzenia o ochronie danych, czyli RODO. Za korzystanie z tych praw administratorzy nie mogą żądać opłat od osób, których dane przetwarzają. Mimo to jedna ze spółek, która działa na terenie Polski, domaga się 200 zł za usunięcie wpisu na swoich portalach (ma ich kilkanaście), w których znajdują się dane osobowe lekarzy, prawników, przedsiębiorców czy fachowców świadczących różnego rodzaju usługi.

     

    W ocenie Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych spółka naruszyła nie tylko przepisy RODO, ale również Kodeksu karnego. Wprowadza bowiem w błąd, informując osoby żądające realizacji praw przysługujących im na podstawie regulacji rozporządzenia o tym, że zmuszeni są oni do uiszczenia opłaty.

    A to, zdaniem Prezes UODO, prowadzi do podjęcia przez pokrzywdzonych niekorzystnej decyzji rozporządzającej w odniesieniu do ich mienia, co jest działaniem na niekorzyść tych osób. W ocenie Prezesa Urzędu takie działanie należy uznać za wypełniające znamiona czynu z art. 286 Kodeksu karnego, czyli oszustwa.

     

    W zawiadomieniu do Prokuratora Generalnego o podejrzeniu przestępstwa, Prezes UODO wskazuje, że spółka jest w tzw. państwie trzecim (poza Europejskim Obszarem Gospodarczym), ale kieruje ona swoje usługi do polskich obywateli, a tym samym podlega pod regulacje RODO.

     

    Postępowanie polskiego organu nadzorczego wykazało, że spółka ta może być powiązana z podmiotami zarejestrowanymi w Polsce. Jednak Prezes UODO w ramach swoich kompetencji nie jest w stanie wykazać tego powiązania, co uniemożliwia mu podejmowanie skutecznych działań w celu obrony praw osób, których dane dotyczą. W zawiadomieniu wskazuje, że organy ścigania mają w tym względzie znacznie większe możliwości prawne, by zweryfikować okoliczności sprawy.

     

    Prezes UODO przekazał Prokuratorowi Generalnemu, wraz z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, listę stron internetowych, którymi administruje spółka oraz wszystkie inne ustalenia organu ds. ochrony danych osobowych.

     

     

     

    LS

    UODO

     

     

  • Postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie zaskarżonych przez senatorów przepisów o Krajowej Radzie Sądownictwa będzie nieważne - wskazuje RPO. Wyrok Trybunału ma bowiem zapaść 14 marca 2019 r., a dopiero 22 marca upływa ustawowy termin zgłoszenia udziału i przedstawienia stanowiska w sprawie przez Rzecznika Praw Obywatelskich

     

    Na 14 marca TK wyznaczył wydanie wyroku w sprawie połączonych do wspólnego rozpoznania dwóch wniosków dotyczących zmienionych w grudniu 2017 r. przepisów o Krajowej Radzie Sądownictwa – autorstwa samej KRS oraz grupy senatorów PiS.

     

    Planowane tego dnia ogłoszenie wyroku narusza przepisy ustawy z 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym oraz ustawy z 15 lipca 1987 r. o Rzeczniku Praw Obywatelskich – głosi pismo Adama Bodnara do TK. Żaden przepis nie przewiduje bowiem wyjątków od 30-dniowego terminu dla podjęcia decyzji przez RPO o przystąpieniu do postępowania. Wyznaczenie terminu ogłoszenia wyroku przed upływem ustawowego terminu na zgłoszenie udziału i stanowiska przez Rzecznika stanowi zatem jaskrawe naruszenie obu ustaw poprzez uniemożliwienie organowi konstytucyjnemu podjęcia stosownej decyzji w ustawowo wyznaczonym terminie.

     

    Zmiana przepisów o KRS

    Nowe przepisy, przygotowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, niezgodnie z Konstytucją przerwały kadencje dotychczasowych 15 członków Rady będących sędziami. Zmieniły też zasady ich wyboru - dotychczas wybierało ich samo środowisko sędziowskie, a ich następców na wspólną czteroletnią kadencję wybrał w marcu 2018 r. Sejm. Nowe przepisy uniemożliwiły też możliwość skutecznego odwoływania się do Sądu Najwyższego od uchwał KRS dotyczących przedstawiania prezydentowi RP wniosków o powołanie nowych sędziów. Na niekonstytucyjność tych zmian wskazywali m.in. RPO, Sąd Najwyższy, sama KRS, liczne środowiska prawnicze i organizacje międzynarodowe.

     

    Od tego czasu decyzje nowej KRS, m.in. co do powoływania nowych sędziów, są kwestionowane. Naczelny Sąd Administracyjny wstrzymał wykonanie kilku uchwał KRS z wnioskami o powołanie sędziów SN. Sam SN zadał zaś pytania prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej co do zdolności nowej KRS do wykonywania konstytucyjnego zadania stania na straży niezależności sądów. Chodzi o to, czy nowa Izba Dysycplinarna Sądu Najwyższego, której skład wyłoniła nowa KRS, będzie niezależnym sądem w rozumieniu prawa unijnego. Rozprawa w TSUE jest wyznaczona na 19 marca 2019 r.

     

    W listopadzie 2018 r. KRS wniosła, aby TK zbadał konstytucyjność przepisów nowej ustawy co do sposobu powoływania członków Rady-sędziów przez Sejm oraz kwestii odwoływania się do SN od uchwał KRS w sprawie wniosków o powołanie sędziów. Przewodniczący KRS sędzia Leszek Mazur mówił, że chodzi o uzyskanie wypowiedzi TK, która powinna „stanowić odpowiedź na zarzuty i wzmocnić pozycję KRS”.

    Termin rozpoznania wniosku KRS był pierwotnie wyznaczony na 3 stycznia 2019 r., ale rozprawę odwołano. Analogiczny wniosek w tej samej sprawie w lutym 2019 r. złożyli do TK senatorowie PiS. Oba wnioski TK połączył do wspólnego rozpoznania.

     

    Argumenty pisma RPO do TK

    21 lutego 2019 r. do Biura RPO wpłynęło pismo Prezesa TK zawiadamiające o wszczęciu postępowania w sprawie wniosku grupy senatorów. Zarazem poinformowano o połączeniu tego wniosku z wnioskiem KRS z listopada 2018 r. - ze względu na tożsamość spraw. Odmiennie niż w dotychczas nie poinformowano Rzecznika o ustawowym 30-dniowym terminie na zgłoszenie udziału w sprawie z wniosku grupy senatorów, wynikającym z art. 63 ust. 2 ustawy o TK.

    Zgodnie z art. 16 ust. 2 pkt 3 ustawy o RPO, Rzecznik może zgłosić udział w postępowaniu przed TK. Według art. 63 ust. 2 ustawy o TK Rzecznik, w terminie 30 dni od dnia doręczenia zawiadomienia, może zgłosić udział w postępowaniu i przedstawić pisemne stanowisko w sprawie. Zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie wniosku senatorów Rzecznik otrzymał 21 lutego 2019 r. Termin zgłoszenia udziału dla RPO upływa więc 22 marca 2019 r. - a zatem już po wskazanym przez TK terminie ogłoszenia wyroku.

    Ani art. 63 ust. 2 ustawy o TK, ani żaden inny przepis tej ustawy nie przewiduje wyjątków od terminu 30 dni. Wyznaczenie daty ogłoszenia wyroku TK przed upływem ustawowego terminu na zgłoszenie udziału i stanowiska przez Rzecznika stanowi zatem jaskrawe naruszenie tej ustawy, jak też ustawy o RPO, poprzez uniemożliwienie organowi konstytucyjnemu podjęcia stosownej decyzji w ustawowo wyznaczonym terminie - głosi pismo Adama Bodnara.

     

    W świetle art. 379 pkt 5 ustawy z 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego, w związku z art. 36 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK (nakazującym odpowiednie stosowanie przepisów kpc w postępowaniu przed TK w zakresie nieuregulowanym w ustawie), orzeczenie wydane bez udziału legitymowanego uczestnika skutkować będzie nieważnością postępowania.

     

    Ponadto nieważność postępowania wynikać będzie również z tego, że ogłoszenie wyroku 14 marca nastąpi po posiedzeniu niejawnym. Tymczasem – zgodnie z art. 92 ust. 2 zd. 2 ustawy o TK – „do rozpoznania wniosku (...) na posiedzeniu niejawnym konieczne są stanowiska wszystkich uczestników postępowania”. Ze strony internetowej TK wynika, że stanowiska obligatoryjnych uczestników postępowania z wniosku senatorów - Sejmu i Prokuratora Generalnego - nie zostały Trybunałowi doręczone. Rozpoznanie wniosku grupy senatorów na posiedzeniu niejawnym, bez zapoznania się ze stanowiskami Sejmu i Prokuratora Generalnego, będzie stanowić rażące naruszenie art. 92 ust. 2 zd. 2 ustawy o TK, a tym samym postępowanie w tej sprawie przed Trybunałem obarczone będzie wadą nieważności.

     

    W składzie TK na 14 marca jest Justyn Piskorski (jako sprawozdawca). Rzecznik zwracał już uwagę w innych sprawach z jego udziałem, że w sytuacji, w której w rozpoznawaniu sprawy bierze udział osoba nieuprawniona, na mocy art. 36 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK zastosowanie znajdzie art. 379 pkt 4 k.p.c. Skład Trybunału sprzeczny z prawem najwyższej rangi, tj. Konstytucją RP w związku z udziałem osoby nieuprawnionej, przesądza o nieważności postępowania Prawidłowość wyboru przez Sejm VII kadencji trzech sędziów TK wymienionych w uchwałach z 8 października 2015 r. w sprawie powołania sędziów TK została czterokrotnie potwierdzona w orzecznictwie Trybunału (wyrok z 3 grudnia 2015 r., sygn. akt K 35/15; wyrok z 9 marca 2016 r., sygn. akt K 47/15; wyrok z 11 sierpnia 2016 r., sygn. akt K 39/16; postanowienie z 7 stycznia 2016 r., sygn. akt U 8/15).

     

    - Mając powyższe na względzie, kierując się troską o zapewnienie zgodności z prawem postępowań toczących się przed Trybunałem Konstytucyjnym, Rzecznik Praw Obywatelskich stoi na stanowisku, że ogłoszenie wyroku w sprawie o sygn. akt K 12/18, z uwagi na brak upływu 30-dniowego terminu na przystąpienie Rzecznika do tego postępowania w odniesieniu do sprawy K 2/19, wszczętej wnioskiem grupy senatorów z dnia 14 lutego 2019 r., skutkować będzie nieważnością postępowania w tej sprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym - napisał Adam Bodnar.

     

     

     

    RPO

  • Członkowie spółdzielni mieszkaniowych, jak i osoby z prawem do lokali, muszą mieć ochronę prawną przed przerzucaniem na nich odpowiedzialności za długi spółdzielni – wskazuje RPO. W świetle orzecznictwa jest jednak niebezpieczeństwo obciążania hipotecznego nie tylko całej nieruchomości spółdzielni, ale także poszczególnych lokali stanowiących odrębną własność

     

    Z przepisów Prawa spółdzielczego i ustawy z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych jednoznacznie wynika, że wolą ustawodawcy było, aby tytuły prawne do lokali w ramach spółdzielni mieszkaniowej nie były zagrożone, gdy spółdzielnia jest zadłużona, np. z powodu ryzykownej działalności inwestycyjnej (jak np. Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa w Warszawie)

     

    W praktyce jednak ten cel nie zostaje osiągnięty. Gdy spółdzielnia popadnie w długi, a nie stać jej na ich spłatę, to wierzyciel może wystąpić o zabezpieczenie swego długu poprzez ustanowienie hipoteki na nieruchomości takiej spółdzielni.

     

    Zgodnie z dotychczasowym utrwalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego, przepisy ustawy z 6 lipca 1982 r. o księgach wieczystych i hipotece dopuszczają sytuację, w której takie hipoteki na nieruchomości spółdzielni mieszkaniowej przekształcałyby się z mocy tej ustawy w tzw. hipoteki łączne, obciążające także te lokale, które - w toku likwidacji, postępowania upadłościowego albo postępowania egzekucyjnego z nieruchomości spółdzielni - zmieniły status ze spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu w prawo odrębnej własności

     

    Według Rzecznika istnieje zatem realne niebezpieczeństwo przerzucenia na gruncie obowiązującego stanu prawnego zobowiązań spółdzielni mieszkaniowych na osoby, którym służy spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, w tym nawet na te, które w ogóle nie są członkami spółdzielni.

     

    RPO już od kilku lat prowadzi korespondencję w tej sprawie. W odpowiedzi na ostatnie wystąpienie z lutego 2017 r. resort infrastruktury i budownictwa w marca 2017 r poinformował o podjęciu w trybie roboczym współpracy w tej sprawie z Ministerstwem Sprawiedliwości. To Ministerstwo w marca 2016 r. pisało zaś, że kwestia jest skomplikowana i nie pozwala na jednoznaczne przesądzenie kwestii odpowiedzialności rzeczowej nabywców odrębnej własności lokalu w toku postępowania upadłościowego, egzekucyjnego i likwidacyjnego.

     

    Za uzasadniono uznano postulat zmiany obowiązującego stanu prawnego tak, aby jednoznacznie przesądzić, którego rodzaju prawom przyznać prymat - prawom byłych spółdzielców stających się z mocy prawa właścicielami odrębnych obciążonych hipotecznie nieruchomości, czy też wierzyciela hipotecznego. Ewentualne skierowanie projektu założeń ustawy do rozpatrzenia przez Radę Ministrów uzależniono od rekomendacji ekspertów, co było wstępnie przewidywane na II kwartał 2018 r.

     

    W związku z tym Rzecznik zwrócił się do Ministra Inwestycji i Rozwoju o poinformowanie, jakie ustalenia ostatecznie przyjęto w ramach roboczej współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości oraz, czy zostaną podjęte działania legislacyjne, a jeśli tak, to jakie.

     

     

     

    RPO

  • Urzędnik Ministerstwa Środowiska, Jarosław S. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ma to związek z postępowaniem prowadzonym przez agentów Biura pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie

     

    Ustalenia śledczych wskazują, że urzędnik prowadził jednocześnie działalność gospodarczą w zakresie doradztwa w sprawach odlesiania gruntów. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna podrabiał podpisy w postępowaniach administracyjnych, które dotyczyły procedury wycięcia drzew na prywatnych nieruchomościach.

     

    Agenci CBA przeszukali miejsce pracy i zamieszkania mężczyzny, a następnie przewieźli go do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty.

     

     

     

    CBA

  • Na podstawie fikcyjnych faktur wyłudzano pieniądze z kasy Urzędu Miasta Inowrocław. Wydział Zamiejscowy CBA w Bydgoszczy prowadzi śledztwo dotyczące bezprawnych działań pracowników Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej urzędu

     

    Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych – pracowników Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia w celu osiągniecia korzyści majątkowej w okresie od 2015 do 2017 roku, polegającego na posługiwaniu się podrobionymi dokumentami w celu doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Urząd Miasta Inowrocławia jest prowadzone pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Południe. Postępowanie zostało wszczęte w związku z zawiadomieniem Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

     

    Była już urzędniczka z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia usłyszała w prokuraturze 34 zarzuty o to, że wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami dokonywała oszustw na szkodę Urzędu Miasta Inowrocławia. Na dziś dotyczą one wyłudzenia blisko 120.000 zł. Śledztwo jest w toku, niewykluczone poszerzenie listy zarzutów i kolejne osoby mogą uzyskać status podejrzanego.

     

    W celu ukrycia wyłudzenia posługiwano się fałszywymi fakturami, którymi tuszowano zabór mienia. Poświadczające nieprawdę faktury opisywano jako prawdziwe, potwierdzając wykonanie prac. Pojedyncze faktury opiewały na kwoty do kilkunastu tysięcy złotych. Kobieta, która usłyszała zarzuty, była odpowiedzialna m.in. za opisywanie takich faktur i wstępne przygotowywanie ich celem wypłaty pieniędzy za rzekomo wykonane usługi lub celem przedłożenia w kasie urzędu, aby rozliczyć wcześniej pobraną - wyłudzoną zaliczkę gotówkową.

     

    11 października 2017 roku funkcjonariusze gdańskiej Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego wszczęli kontrolę procedur w przedmiocie udzielania i realizacji zamówień publicznych, których wnioskodawcą był Wydział Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia w latach 2015-2017. Już pierwsze czynności potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia i pozwoliły na złożenie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

     

    Tydzień po rozpoczęciu kontroli agenci CBA z Delegatury w Gdańsku weszli do Urzędu Miasta w Inowrocławiu, do jednej z jednostek kulturalnych podległych urzędowi - Kujawskiego Centrum Kultury oraz mieszkań prywatnych. Zabezpieczyliśmy wtedy procesowo dowody: faktury i dokumenty związane z wprowadzaniem do obrotu fikcyjnych faktur i rachunków, a także nośniki danych i komputery.

     

     

     

    CBA

     

     

  • Delegatura CBA we Wrocławiu prowadzi pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez urzędników Urzędu Miasta i Gminy Bogatynia przy inwestycji odbudowy zniszczonej podczas intensywnych opadów deszczu w czerwcu 2013 roku sieci kanalizacji, sieci wodociągowej oraz odbudowy dróg i chodników w Porajowie. Do tych czynów miało dojść w drugiej połowie 2015r.

     

    Wg ustaleń z postępowania brak właściwego nadzoru nad firmą zewnętrzną powołaną do nadzoru inwestorskiego doprowadził do błędów w budowie - zastosowania materiałów niezgodnych z projektem oraz przekroczenia terminu zakończenia inwestycji. Mogło to mieć wpływ na możliwość utraty 2,8 mln zł dotacji przyznanej na tę budowę przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki.

     

    Agenci CBA zatrzymali Dominika M. - do niedawna zastępcę burmistrza Miasta i Gminy Bogatynia, inspektora nadzoru inwestorskiego oraz wykonawcę inwestycji. Do zatrzymań doszło na terenie Bogatyni, Zgorzelca i powiatu lubańskiego.

     

    Zatrzymani przez CBA zostaną doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, gdzie usłyszą zarzuty m.in. niedopełnienia obowiązków, fałszowania dokumentów i oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości.

     

     

     

    CBA

  • W Polsce od kliku lat widoczny jest wzrost przestępstw motywowanych nienawiścią, między innymi na podstawie danych gromadzonych przez Prokuraturę Krajową. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie rasistowskie akty agresji są odnotowywane przez organy ścigania – wiele z nich nie jest nigdy zgłaszanych na policję, a część z nich kwalifikuje się jako przestępstwa pospolite

     

    Ksenofobia na fali

    Największą grupę przestępstw z nienawiści stanowią te popełniane za pośrednictwem internetu, jednak raport Prokuratury Krajowej za I. połowę 2017 roku dowodzi, że zwiększa się liczba przestępstw popełnianych z użyciem przemocy.

    Z danych za ostatnie dwa lata wynika, że agresja o podłożu rasistowskim najczęściej skierowana jest do osób wywodzących się z kręgu kultury muzułmańskiej oraz Ukraińców. Niewątpliwie jest to pokłosie burzliwej, bardzo często ksenofobicznej w swoim wydźwięku, dyskusji publicznej na temat napływu uchodźców do Europy i udziału Polski w programie relokacji, która miała miejsce w 2015 roku. W rezultacie tej dyskusji znacząco spadło poparcie społeczne dla idei przyjmowania uchodźców z terenów objętych konfliktem – od grudnia 2015 roku do października 2017 roku odsetek Polaków sprzeciwiających się przyjmowaniu uchodźców wzrósł trzykrotnie (z 21% do 63 %).

     Negatywnie zmienił się też deklarowany stosunek Polaków do innych narodów, co pokazują coroczne badania prowadzone przez Centrum Badania Opinii Społecznej. W ostatnich tygodniach debata publiczna wokół nowelizacji ustawy o IPN przyniosła ze sobą lawinowy wzrost wypowiedzi o charakterze antysemickim.

     

    Granica otwarta dla tych, którzy się opłacają

    Mimo przyjętych zobowiązań Polska nie przyjęła uchodźców w ramach unijnego programu relokacji. Blokowana jest także możliwość składnia wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej na wschodniej granicy Polski. Jednocześnie jednak liczba cudzoziemców przebywających w Polsce z roku na rok wzrasta. Obecnie 333 627 osób ma pozwolenie na pobyt w Polsce. Dla porównania, w 2017 roku liczba ta wyniosła 322 067, a w 2016 – 246 693 osoby. Dane te dotyczą tylko tych cudzoziemców, którzy posiadają karty pobytu, jednak wiele osób przebywa w Polsce na podstawie wiz. Według szacunków polskie służby konsularne wydają ich rocznie ponad milion. Zdecydowana większość cudzoziemców przyjeżdża do Polski w celach zarobkowych. Narodowy Bank Polski wylicza, że cudzoziemscy pracownicy stanowią już ok 5-6% siły roboczej w Polsce. Pochodzą oni przede wszystkim z Ukrainy, ale także bardziej odległych krajów, takich jak Indie, Bangladesz czy Nepal.

     

    Cudzoziemcy na polskim rynku pracy: od luki płacowej po handel ludźmi

    Pracujący w Polsce cudzoziemcy są narażeni na dyskryminację i wykorzystanie pracownicze. Dyskryminacja przejawia się przede wszystkim w oferowaniu cudzoziemcom niższych wynagrodzeń oraz gorszych warunków pracy. Według analiz prowadzonych na zlecenie Narodowego Banku Polskiego luka płacowa między obywatelami polskimi a imigrantami działającymi na terenie aglomeracji warszawskiej wynosi około 30%. W przypadku mniejszych miejscowości dysproporcja jest mniejsza – ok. 15%.

    Jeżeli chodzi o gorsze warunki zatrudnienia, to jest to przede wszystkim praca w szarej strefie, w oparciu o umowy cywilnoprawne w miejsce umowy o pracę, praca w godzinach nocnych lub też delegowanie cudzoziemców do wykonywania najbardziej uciążliwych czynności. Kontrole Państwowej Inspekcji Pracy wykazują też inne nadużycia popełnione przez pracodawców wobec pracowników zagranicznych: nieprzestrzeganie godzin pracy, brak zapłaty za nadgodziny, nieprzyznawanie urlopów. Wśród migrantów powszechna jest także praca poniżej posiadanych kwalifikacji.

     

    Cudzoziemcy nierzadko padają ofiarami nieuczciwych pracodawców lub pośredników pracy. Oszustwa polegają na niewypłacaniu wynagrodzeń lub nieuprawnionym pomniejszaniu zarobków o kwoty stanowiące koszty zatrudnienia lub zakwaterowanie cudzoziemskiego pracownika. W skrajnych przypadkach relacje pomiędzy pracownikami a pracodawcami lub agencjami pośredniczącymi w zatrudnieniu przybierają charakter handlu ludźmi.

     

    Rząd nieskory do pracy, a i narzędzia zawodzą

    W naszej opinii obecny rząd nie przywiązuje wagi do problemu wzrastającej przemocy na tle rasowym ani do kwestii dyskryminacji. Władze centralne, w tym prezydent, premier i minister spraw wewnętrznych i administracji nie reagują odpowiednio na powtarzające się napaści na tle narodowościowym. Istniejące prawo antydyskryminacyjne jest powszechnie krytykowane jako nieefektywne, wątpliwości budzi też skuteczność przepisów mających zapobiegać propagowaniu nienawiści na tle rasowym, narodowym i religijnym. Mimo obowiązków wynikających ustawy
    z 3 grudnia 2010 roku o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania nie opracowano Krajowego Planu Równego Traktowania (poprzedni zakończył się w 2016 roku).

     

     

     

    HFPC

     

  • Rzecznik Praw Obywatelskich jest zaniepokojony projektem zmian w prowadzeniu zbiórek publicznych; jego zdaniem mogą one naruszać zasady Konstytucji RP. Za szczególnie groźne Adam Bodnar uważa przyznanie ministrowi znacznej swobody w przerywaniu zbiórki już trwającej - w połączeniu z jego prawem wskazywania innego celu, na jaki mają trafić zebrane środki. Według RPO wprowadzenie zmian oznaczałoby częściowy powrót do wcześniejszych przepisów, przeciw którym występował jego poprzednik na urzędzie Rzecznika Janusz Kochanowski

     

    RPO napisał do ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego w związku z propozycją zmian ustawy o zasadach prowadzenia zbiórek publicznych. Podkreślił, że prace legislacyjne podjęto w reakcji na pojedynczy przypadek budzącej wątpliwości zbiórki publicznej (chodzi o zorganizowaną przez Stowarzyszenie Duma i Nowoczesność zbiórkę dla Janusza Walusia, odbywającego w RPA karę więzienia za zabójstwo w 1993 r. czarnoskórego lidera partii komunistycznej).

     

    RPO Janusz Kochanowski bronił swobody zbiórek

    Bodnar przypomniał, że śp. Janusz Kochanowski prowadził sprawę funkcjonowania ówcześnie obowiązującej ustawy z 15 marca 1933 r. o zbiórkach publicznych - na kanwie problemów Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy z uzyskaniem zezwolenia na publiczne licytacje. W wystąpieniu z 2009 r. do MSWiA Kochanowski krytykował zasady wydawania pozwoleń na zbiórkę publiczną. Utrudniało to funkcjonowanie organizacji charytatywnych i godziło w beneficjentów zbiórek. Ówczesny RPO postulował też przyjęcie nowych regulacji ułatwiających zbiórki - podkreślił Bodnar.

     

    Postulaty te oczekiwały na realizację przeszło pięć lat. Obowiązująca ustawa z 14 marca 2014 r. o zasadach prowadzenia zbiórek publicznych dotychczasowe pozwolenia zastąpiła zgłoszeniami ich prowadzenia. Pozostawiła zaś ministrowi możliwość zablokowania rozpoczęcia zbiórki w określonych prawem sytuacjach.

     

    „Podjęte przez mojego poprzednika działania nie były przypadkowe” - podkreślił Bodnar. Organizacja zbiórek publicznych i udział w nich stanowi bowiem formę zrzeszania się w celu realizacji określonego celu - tym samym należy uznać, iż znajduje się pod ochroną art. 12 Konstytucji RP. Rolą państwa powinno być przyjęcie przepisów, które maksymalnie zapewniają realizację tej formy wolności.

     

    To powrót do krytykowanych rozwiązań

    „W związku z powyższym, z zaniepokojeniem przyjąłem informacje o procedowanym obecnie projekcie ustawy o zmianie ustawy o zasadach prowadzenia zbiórek publicznych, który w swoich założeniach, ma stanowić przynajmniej częściowy powrót do poprzednich, krytykowanych rozwiązań” - napisał RPO. Ocenił, że praca jego poprzednika w dużej mierze zostanie zmarnowana, gdyby obecny projekt stał się prawem.

    Bodnar wskazał, że przez blisko cztery lata obowiązywania obecne przepisy nie budziły kontrowersji, co dowodzi ich skuteczności. Według niego prace legislacyjne, podjęte w reakcji na pojedynczy przypadek budzącej wątpliwości zbiórki publicznej – zwłaszcza zakres zmian, drastycznie rozszerzający kompetencje nadzorcze ministra ds. administracji publicznej - wydają się zatem nieuzasadnione. Już spotkały się one z istotnym sprzeciwem organizacji prowadzących zbiórki.

     

    Projekt może naruszać zasady Konstytucji

    Analiza wskazuje, że poszczególne propozycje mogą naruszać normy konstytucyjne, w szczególności art. 2 i art. 78 Konstytucji RP - napisał Bodnar. Za szczególnie groźne dla wolności organizowania zbiórek publicznych uznał przyznanie ministrowi znacznej swobody w przerywaniu już trwającej zbiórki publicznej. Jest to połączone z kompetencją do zastępczego wyznaczania celu, na jaki mają zostać przeznaczone zebrane już środki.

     

    „Prowadzi to do podważenia niezwykle ważnej zasady ukształtowanej w obecnie obowiązującej ustawie, że wszelkie wątpliwości odnośnie do celów zbiórki, czy też podmiotu prowadzącego zbiórkę, powinny być wyjaśnione na wstępnym etapie – zanim jeszcze zbiórka będzie mogła się rozpocząć” - wskazał RPO. Jego zdaniem autor projektu nie ustrzegł się licznych błędów, które powodują, że zakładane nim cele nie zostaną osiągnięte. „Jedynym skutkiem przyjęcia proponowanych regulacji może być konflikt na linii władze publiczne – organizatorzy/uczestnicy zbiórek i - będący jego efektem - spadek zainteresowania tego rodzaju formą zrzeszania się” - głosi list.

     

    RPO podkreślił, że obok dotychczasowych przesłanek odmowy zamieszczenia informacji o zgłoszeniu zbiórki na portalu zbiórek publicznych, minister będzie mógł de facto uniemożliwić jej przeprowadzenie także wtedy, gdy uzna, że cel zbiórki „byłby sprzeczny z zasadami współżycia społecznego lub naruszał ważny interes publiczny”. Oznacza to w praktyce powrót do – znanej z uprzednio obowiązującej i krytykowanej ustawy z 1933 r. – uznaniowości rozstrzygnięcia w przedmiocie dopuszczalności zbiórki publicznej – uznał Bodnar.

     

    Jednoznacznie negatywnie ocenił też inny zapis projektu: o możliwości dokonania ponownej, i w dowolnym momencie, kontroli celu zbiórki na podstawie przesłanek, których spełnienie było już przedmiotem zakończonego pozytywnie badania.

     

    Według Adama Bodnara natychmiastowa wykonalność decyzji o wykreśleniu zbiórki z portalu oznacza, że już z dniem wydania decyzji (a nie jej doręczenia) dojdzie do faktycznego wykreślenia. Tym samym już z chwilą organizator zbiórki straci podstawę zbierania pieniędzy. Będzie on zmuszony do bieżącego śledzenia portalu zbiórek by upewnić się, że nadal może prowadzić zbiórkę - inaczej narazi się na odpowiedzialność wykroczeniową.

     

    RPO podkreślił, że z uwagi, iż organizowanie i udział w zbiórce publicznej określić należy jako formę zrzeszania się, wprowadzanie ograniczeń tej wolności należy oceniać przez pryzmat art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Niezbędne jest wykazanie, że wprowadzane ograniczenia spełniają warunek proporcjonalności i są konieczne w demokratycznym państwie.

     

    Na koniec RPO spytał ministra, czy do MSWiA docierały sygnały kwestionujące obecną ustawę. Poprosił też o wskazanie, czy oprócz wzbudzającej wątpliwości zbiórki na rzecz J. Walusia, znane są inne zbiórki, które w ocenie ministra wymagają nowelizacji przepisów. Ponadto Adam Bodnar chce wiedzieć, czy rozważano - a jeśli nie, to dlaczego - inne rozwiązania umożliwiające zwiększenie skuteczności obecnej dziś w ustawie kontroli prewencyjnej. RPO wymienił np. wydłużenie terminu na wydanie decyzji o odmowie zamieszczenia informacji o zgłoszeniu zbiórki publicznej.

     

     

     

    RPO

     

  • Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar wycofał z Trybunału Konstytucyjnego wniosek, w którym kwestionował znowelizowane w 2016 r. przez PiS zasady prowadzenia inwigilacji przez służby specjalne. Według RPO przepisy te naruszają kluczowe prawa i wolności obywatelskie, gwarantowane przez Konstytucję RP i prawo europejskie. Adam Bodnar nie widzi jednak szansy na niezależne i merytoryczne rozpoznanie tej sprawy przez Trybunał

     

    Szczególne obawy RPO budzi w tych przepisach możliwość nieograniczonego zbierania przez służby, bez żadnej realnej kontroli, danych o aktywności obywateli w internecie oraz bilingów telefonicznych. Zdaniem RPO powinny być one pobierane tylko przy najpoważniejszych przestępstwach i jedynie wtedy, gdy inne metody są nieskuteczne.

     

    Sprawa dotyczy m.in. tego, jakie dane mogą o nas zbierać służby specjalne i co z tymi danymi mogą zrobić. Dziś RPO nie widzi szansy na niezależne i merytoryczne rozpoznanie swojego wniosku. Mają go bowiem oceniać w Trybunale osoby, których nie tylko status sędziowski ale bezstronność w sprawie uprawnień służb może być kwestionowana. RPO obawia się, że w takiej sytuacji wyrok Trybunału mógłby zamrozić stan prawny, który jest niezgodny ze standardami konstytucyjnymi i europejskimi. Adam Bodnar nie chce przyłożyć do tego ręki.

     

    Wycofanie wniosku z Trybunału nie oznacza, że RPO zaprzestanie działań, aby zasady inwigilacji odpowiadały standardom konstytucji oraz prawa europejskiego. W tym kontekście RPO wyraża nadzieję na bezpośrednie stosowanie konstytucji i europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności przez polskie sądy.

     

    „Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej" - stanowi polska ustawa zasadnicza. Np. w kwietniu 2017 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał za niedopuszczalną prawnie prowokację CBA z 2007 r. wobec rzekomo skorumpowanych architektów. Wskazał na niezgodność odpowiednich przepisów z Konstytucją i obowiązującymi konwencjami. W marcu 2017 r. Sąd Najwyższy zastosował zaś Konstytucję bezpośrednio w sprawie umieszczenia w ośrodku w Gostyninie mężczyzny, który odbył wyrok za próbę gwałtu.

     

    RPO nie przestanie także domagać się utworzenia niezależnego organu kontrolującego służby specjalne. Rzecznik będzie się też nadal domagał wykonania wniosków wynikających z opinii Komisji Weneckiej. Ponadto będą prowadzone działania edukacyjne pokazujące zagrożenia wynikające z tej ustawy dla obywateli i zasad państwa prawa.

     

    Ustawa „inwigilacyjna” i kto ją ma oceniać

    Ustawa „inwigilacyjna” została przyjęta w styczniu 2016 r. Była procedowana jako projekt poselski, a zatem nie była poddawana konsultacjom i uzgodnieniom - tak jak w przypadku projektów rządowych. Formalnie jej celem było wykonanie wyroku TK z 30 lipca 2014 r., który zakwestionował część zapisów ustaw regulujących działalność służb. Zaskarżył je wówczas m.in. RPO, który od lat wskazywał, że przepisy mogą naruszać prawa obywateli. Ustawa z 2016 r. znacząco jednak poszerzyła kompetencje służb specjalnych wobec obywateli.

     

    Dlatego w lutym 2016 r. RPO Adam Bodnar zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego najważniejsze artykuły nowelizacji. Ocenił, że nie tylko nie realizują one wyroku TK z 2014 r., ale „w poważnym zakresie naruszają konstytucyjne prawa i wolności człowieka oraz standardy wyznaczone w prawie międzynarodowym”.

     

    Pierwotnie Trybunał miał się zająć sprawą w pełnym składzie (to co najmniej 11 z 15 sędziów TK). W styczniu 2017 r. sędzia Julia Przyłębska zdecydowała, że sprawę zbada skład tylko pięcioosobowy.

     

    Sprawozdawcą ma być Mariusz Muszyński - wybrany pod koniec 2015 r. przez Sejm na stanowisko już obsadzone przez sędziego wybranego w październiku 2015 r., który nie został zaprzysiężony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Do składu trafili też Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak, czyli także osoby zajmujące wcześniej obsadzone miejsca w Trybunale (jak stwierdził to Trybunał w wyroku z 9 marca 2016 r.). Weszli oni bowiem do Trybunału w miejsce osób, które zajęły w 2015 r. obsadzone miejsca, a zmarły w ostatnim czasie - Lecha Morawskiego i Henryka Ciocha.

     

    Rzecznik wnosił o wyłączenie ze składu Mariusza Muszyńskiego i Justyna Piskorskiego. Wniosek złożył, zanim Trybunał poinformował go o kolejnej zmianie w składzie orzekającym. Sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz została decyzją prezes TK zastąpiona przez Jarosława Wyrembaka. Przewodniczącym składu został sędzia Michał Warciński. W składzie był też sędzia Leon Kieres.

     

    W połowie lutego TK odwołał wyznaczony na 21 lutego termin w sprawie. 21 lutego TK nie wyłączył ze składu Mariusza Muszyńskiego i Justyna Piskorskiego. Jak podkreślał RPO, za wyłączeniem Muszyńskiego przemawiały nie tylko wątpliwości co do jego statusu, ale i wobec bezstronności przy ocenie aktów regulujących działalność służb specjalnych - w związku z zarzutami w mediach dotyczących jego powiązań ze służbami. TK uznał ten zarzut za „niepoparty jakimikolwiek dowodami, oparty na niepotwierdzonych doniesieniach prasowych".

     

    Co mogą służby specjalne

    RPO co do zasady nie kwestionuje możliwości stosowania różnych form inwigilacji przez służby specjalne. Podkreśla jednak, że wymogi bezpieczeństwa nie oznaczają, iż zasady inwigilacji mają nie podlegać ograniczeniom wynikającym z konstytucyjnych praw i wolności. Powinny być wynikiem kompromisu między bezpieczeństwem obywateli a ich prawem do prywatności. W ocenie RPO nowela przyznaje zaś priorytet pierwszej wartości.

     

    Najważniejsze zarzuty wniosku RPO dotyczyły naruszenia prawa do prywatności i ochrony danych osobowych obywateli.

     

    RPO zakwestionował przepisy o uprawnieniach służb do kontroli operacyjnej. Tak określa się stosowanie przez nie podsłuchów, podglądu, kontroli korespondencji (także elektronicznej) i przesyłek oraz uzyskiwanie treści smsów. Służby mogą prowadzić takie działania tylko za zgodą sądu.

     

    Wniosek dotyczy też zasad pobierania przez służby danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych obywateli - na co zgoda sądu nie jest już potrzebna. Dane telekomunikacyjne to: numer telefonu komórkowego, jego lokalizacja, spisy połączeń i numer IP komputera. Dane internetowe m.in. identyfikują internautę i ukazują zakres każdorazowego korzystania przezeń z sieci (adresy odwiedzanych stron, wpisy w wyszukiwarce itp.).

     

    W wyniku zmiany przepisów służby dostały dostęp do danych internetowych za pomocą stałego łącza. Pobieranie danych nie musi się wiązać z żadnym toczącym się postępowaniem. Służby nie muszą już - tak jak przedtem - składać pisemnych wniosków do dostawców usług internetowych i wykazywać, na potrzeby jakiego postępowania dane są im potrzebne.

     

    Oznacza to, że dane te mogą być zbierane nie tylko wówczas, gdy jest to rzeczywiście konieczne do wykrywania lub zapobiegania najpoważniejszym przestępstwom, którym inaczej nie da się przeciwdziałać (jak wskazują standardy wynikające z Konstytucji i prawa europejskiego), ale także wtedy, gdy jest to dla służb wygodne.

     

    Zdaniem RPO taki dowolny dostęp służb do tych danych oznacza ryzyko poważnych nadużyć. Służby mogą na tej podstawie np. precyzyjnie odtwarzać różne aspekty życia prywatnego obywatela, zbierać dane o trybie życia, poglądach, upodobaniach czy skłonnościach.

     

    W noweli nie ma zapisu pozwalającego obywatelowi dowiedzieć się, że państwo ingerowało w jego prawa i wolności, podsłuchując go lub pobierając jego bilingi. Gdyby był o tym poinformowany, choćby post factum, mógłby zaskarżyć to do sądu, który oceniłby zasadność takiej inwigilacji. Teraz nie jest to możliwe. Obywatel nie dostanie takiej informacji nawet wtedy, gdy podczas inwigilacji nie wykryto niczego, co uzasadniałoby jej prowadzenie.

     

    RPO kwestionuje brak realnej kontroli pobierania danych obywateli. Sąd okręgowy ma wprawdzie prawo do kontroli, ale jedynie na podstawie zbiorczych półrocznych sprawozdań służb. Sąd nie musi, ale tylko może weryfikować, czy dane pobrano zasadnie. Tymczasem Konstytucja zakazuje pozyskiwania, gromadzenia i udostępniania innych informacji o obywatelu niż niezbędne. Po kontroli sąd może jedynie poinformować poszczególną służbę o jej wynikach, ale nie może zarządzić np. zniszczenia zgromadzonych danych.

     

    W praktyce ta kontrola sądów ma charakter iluzoryczny - dowodzi Adam Bodnar. Tajne sprawozdania służb nie są informacją publiczną, choć zawierają informacje dotyczące liczby pozyskanych danych telekomunikacyjnych, pocztowych lub internetowych i kwalifikacji prawnej czynów, w związku z którymi o nie wystąpiono.

     

    Kolejnym zarzutem wobec noweli jest nieproporcjonalni długi czasu trwania kontroli operacyjnej - do 18 miesięcy. RPO kwestionuje, że przez półtora roku służby mogą podsłuchiwać obywatela lub czytać jego korespondencję - niezależnie od tego, czy po tym będzie na tej podstawie wszczęte postępowanie karne.

     

    Ponadto nowela ograniczyła chronioną prawem tajemnicę zawodów zaufania publicznego, np. adwokatów czy radców prawnych. Zdobyte podczas inwigilacji tajemnice mogą być wykorzystane w postępowaniu karnym, gdy „jest to niezbędne ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność ta nie może być ustalona na podstawie innego dowodu”. Taki nieostry zapis może prowadzić do rażącego naruszenia fundamentalnego prawa jednostki - prawa do obrony. A przecież adwokat ma obowiązek zachować w tajemnicy wszystko, czego się dowiedział udzielając pomocy prawnej

     

    Komisja Wenecka też krytykowała nowelę

    W czerwcu 2016 r. Komisja Wenecka uznała, że nowela nadaje służbom zbyt szerokie kompetencje, które mogą uderzać bezpośrednio w prawo do prywatności obywateli. Oceniła m.in., że

    dostęp służb do najbardziej wrażliwych danych telekomunikacyjnych i internetowych powinien wymagać uprzedniej zgody sądu;nadzór nad zbieraniem mniej wrażliwych danych powinien sprawować niezależny organ, a jednostka powinna być informowana o ich pobraniu;system składania sądom ogólnych sprawozdań przez służby będzie nieskuteczny.

    Rząd zignorował rekomendacje Komisji. Zalecała ona m.in. by pozyskiwanie najważniejszych danych telekomunikacyjnych i internetowych ograniczyć do najgroźniejszych sytuacji; by skrócić czas przechowywania danych oraz zadbać o nienaruszanie tajemnicy adwokackiej.

     

     

     

    RPO

     

  • Najbardziej chłonnym i najszybciej rozwijającym się rynkiem biurowym w Polsce pozostaje Warszawa. W 2017 roku pod względem popytu na biura aglomeracja warszawska miażdżąco zdystansowała pozostałe lokalizacje biurowe w kraju

     

    Jak podają analitycy Walter Herz, stołeczny rynek mógł się poszczycić w minionym roku rekordowym wolumenem najmu powierzchni biurowych. W Warszawie zakontraktowane zostało ponad 820 tys. mkw. biur. Popyt na rynku warszawskim okazał się o wiele większy niż łączne zapotrzebowanie na biura na rynkach regionalnych.

     

    Warszawa z czterokrotnie wyższym popytem niż Kraków

    Na drugim miejscu, z przeszło 200 tys. mkw. wynajętych powierzchni, uplasował się Kraków. We Wrocławiu popyt na biura przekroczył w ubiegłym roku 170 tys. mkw. W Trójmieście zawarte zostały umowy na 113 tys. mkw. powierzchni biurowych. Na rynku poznańskim do najemców trafiło 78 tys. mkw. biur, w Łodzi 59 tys. mkw. powierzchni biurowych, a w Katowicach 31 tys. mkw.

     

    Z danych zawartych w najnowszym raporcie Walter Herz wynika, że wiodący w kraju, warszawski rynek biurowy na koniec ubiegłego roku oferował 5 284 000 mkw. nowoczesnej powierzchni. 2017 rok przyniósł Warszawie 27 nowych budynków, w których oddane do użytkowania zostało ponad 275 tys. mkw. biur. Najwięcej nowej powierzchni powstało na terenie Mokotowa, gdzie ukończonych zostało 6 biurowców, które dostarczyły łącznie około 72 tys. mkw. powierzchni. Jak informują specjaliści, w Warszawie w budowie pozostaje obecnie około 780 tys. mkw. powierzchni biurowych.

    Analitycy Walter Herz wskazują na wysoką i niesłabnącą aktywność najemców na stołecznym rynku, dzięki czemu współczynnik pustostanów w zeszłym roku zmalał w Warszawie w porównaniu rokiem poprzednim i pod koniec 2017 roku wynosił 11,60 proc.

     

    Rekordowo duża nowa podaż na rynku krakowskim

    Miniony rok był rekordowy pod względem nowej podaży dla rynku krakowskiego, który zwiększył swoją ofertę o 193 tys. mkw. powierzchni biurowych. Dzięki temu zasoby biurowe w Krakowie przekroczyły wielkość 1 100 000 mkw., co daje aglomeracji pozycję lidera wśród miast regionalnych. Według obliczeń Walter Herz, na krakowskim rynku w budowie pozostaje ponad 300 tys. mkw. powierzchni biurowych.

     

    Na drugim po Krakowie, największym, regionalnym rynku w kraju zasoby powierzchni biurowych powoli zbliżają się do wartości miliona mkw. W 2017 roku we Wrocławiu przybyło 54 tys. mkw. nowych biur, a podaż rynku wzrosła do ponad 906 tys. mkw. W mieście powstaje obecnie około 230 tys. mkw. powierzchni biurowych.

     

    Rynek łódzki z nadzwyczajną dynamiką wzrostu

    Zdaniem specjalistów Walter Herz na szczególną uwagę zasługuje łódzki rynek biurowy, który znajduje się w fazie intensywnego wzrostu. W Łodzi w budowie jest około 115 tys. mkw. powierzchni, a do użytkowania w ubiegłym roku oddane zostało ponad 74 tys. mkw. biur. Według danych Walter Herz, podaż biurowa w tej lokalizacji sięga 438 tys. mkw. powierzchni.

     

    Trójmiasto może pochwalić się z kolei najniższym w kraju współczynnikiem powierzchni niewynajętej, który kształtuje się na poziomie 8,5 proc. W ubiegłym roku oferta trójmiejskiego rynku wzrosła o 66 tys. mkw. powierzchni biurowych. Na koniec 2017 roku podaż biur w Trójmieście zbliżała się do wartości 700 tys. mkw., a w realizacji pozostawało 175 tys. mkw. powierzchni.

     

    W Poznaniu rynek biurowy oferuje 456 tys. mkw. nowoczesnej powierzchni. W budowie pozostaje kolejne 100 tys. mkw. biur. W 2017 roku na poznański rynek trafiło zaledwie 26 tys. mkw. nowej powierzchni. Konsekwencją niskiej nowej podaży, jak zauważają specjaliści Walter Herz, jest notowany w tej lokalizacji niski współczynnik pustostanów biurowych, wynoszący tylko 8,6 proc. Ciekawostką jest natomiast, że w Poznaniu zawarta została największa transakcja w 2017 roku. W budynku Nowy Rynek wynajęta została powierzchnia biurowa, której wielkość przekraczała 25 tys. mkw.

     

    Katowice wyprzedziły Poznań

    Katowicom, które są obecnie czwartym rynkiem regionalnym w Polsce, udało się wyprzedzić Poznań pod względem wielkości oferowanych zasobów, choć na rynek trafiło w minionym roku tylko 17,5 tys. mkw. nowej powierzchni. Całkowita podaż biurowa w aglomeracji katowickiej wyniosła na koniec ubiegłego roku 461 tys. mkw., a w trakcie budowy pozostawało 60 tys. mkw. biur.

     

    Eksperci Walter Herz zwracają uwagę, że dzięki dużej aktywności deweloperów, jakiej nie obserwowaliśmy jeszcze w historii branży, rynek biurowy w Polsce wzbogacił się w 2017 roku o rekordową ilość powierzchni biurowych.

     

    Czynsze w miastach regionalnych kształtują się w przedziale od 12,00 do 17,50 euro/mkw./m-c, a w Warszawie mieszczą się w granicach od 11,50 do 23,00 euro/mkw./m-c., podają analitycy.

     

     

     

    LS

    newsrm

     

     

  • Według analiz Homebroker zadłużenie Polaków rośnie, ale nadal jest niższe od średniej w UE. 10,5 tys. zł na osobę wynosi zadłużenie Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych. Wskaźnik ten rośnie od wielu lat, łączne obciążenie hipotek polskich gospodarstw domowych przekracza już 22 proc. produktu krajowego brutto, co stawia nas w rzędzie z Czechami, Włochami, Litwą i Łotwą

     

    94,45 mld euro wyniosło na koniec ubiegłego roku zadłużenie polskich gospodarstw domowych z tytułu kredytów mieszkaniowych. To o 5,5 proc. więcej niż rok temu i o 189 proc. więcej niż 10 lat temu. Gdy zadłużenie to zestawimy z produktem krajowym brutto, to wychodzi 22,3 proc. PKB, podczas gdy rok temu było to 21,7 proc., a 10 lat temu, na koniec 2007 – 10 proc.

     

    Polska znacznie poniżej średniej

    Jeśli komuś wydaje się, że zadłużenie hipoteczne przekraczające 1/5 produktu krajowego brutto to dużo, to warto zwrócić uwagę jak wygląda to w innych krajach Unii Europejskiej. Średnia dla 27 krajów unijnych (nie wliczamy to w Danii, a o tym dlaczego – poniżej) wynosi bowiem 41,8 proc.

    Najwyższy wskaźnik zadłużenia hipotecznego ma Dania, gdzie przekracza on 100 proc. PKB. Jest to efekt unikalnego modelu rynkowego, który bazuje na sekurytyzacji kredytów za pomocą listów zastawnych. Banki hipoteczne jednocześnie pożyczają pieniądze kredytobiorcom i sprzedają inwestorom papiery dłużne, których okres zapadalności równy jest okresowi spłaty kredytu. Tę statystykę dla Danii należy więc traktować jako ciekawostkę i nie zestawiać jej z innymi krajami.

     

    Pomijając wyjątkowych Duńczyków, najbardziej zadłużonymi hipotecznie nacjami w UE są Holendrzy (69,3 proc.), Szwedzi (68,4 proc.) i Cypryjczycy (62,5 proc.). Pomiędzy 50 a 60 proc. PKB w kredytach mieszkaniowych mają Brytyjczycy, Luksemburczycy i Portugalczycy.

     

    Na Bałkanach mają najmniej hipotek

    Na drugim końcu zestawienia znajdziemy Rumunię (8,4 proc.), Węgry (8,7 proc.) oraz Bułgarię (10,2 proc.). Słowenia i Chorwacja mają ten wskaźnik na poziomie 15-16 proc., a Łotwa i Litwa – 17-19 proc. Polskie 22,3 proc. PKB to poziom podobny do m.in. Litwy, Łotwy i Czech – czyli krajów z Polską sąsiadujących, które razem z nami wstąpiły do Unii w 2004 roku.

     

    W przeliczeniu na mieszkańca, najwięcej długu hipotecznego mają w Luksemburgu (53,2 tys. euro), Szwecji (32,1 tys. euro) i Holandii (28,5 tys. euro). Przy tych liczbach 2,5 tys. euro w Polsce wygląda skromnie, podobny poziom zadłużenia mają Słoweńcy, Litwini i Łotysze. Najmniej na osobę winni są bankom Bułgarzy – 673 euro.

     

    Ponad 6 bln euro w kredytach mieszkaniowych

    Na koniec 2017 r. łączne zadłużenie hipoteczne gospodarstw domowych krajów UE bez Danii wyniosło 6,08 bln euro. Rok temu było to 5,87 bln euro, w ciągu 12 miesięcy nastąpił wzrost o 3,6 proc. Nominalnie najwięcej hipotek mają Brytyjczycy (1,36 bln euro), Niemcy (1,17 bln euro) i Francuzi (0,98 bln euro). W ostatnim roku poziom zadłużenia gospodarstw domowych z tytułu hipoteki najbardziej wzrósł w Czechach (15 proc.), Słowacji (13 proc.) i Holandii (12 proc.). Spadek zanotowano w Grecji (4,2 proc.), na Cyprze (3,4 proc.) oraz Portugalii, Hiszpanii i Łotwie (o 1-1,5 proc.).

     

     

     

    newsrm

     

  • Zakaz pełnienia przez katechetę funkcji wychowawcy klasy był traktowany jako gwarant wolności sumienia i wyznania uczniów nie uczęszczających na lekcje religii - podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich

  • Procedura kierowania obywateli na leczenie uzdrowiskowe dyskryminuje osoby niesamodzielne w codziennym funkcjonowaniu. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wystąpił w tej sprawie do Ministra Zdrowia

     

    W piśmie do ministra Łukasza Szumowskiego RPO powołał się na skargi obywateli, wskazujących na trudności z uzyskaniem skierowania do uzdrowiska w jednym terminie wraz z osobą bliską. Jest to szczególnie istotne dla osób, które mogą udzielać sobie wzajemnie wsparcia w codziennych czynnościach. Przepisy temu się nie sprzeciwiają, ale oddziały Narodowego Funduszu Zdrowia z reguły nie uwzględniają takich próśb.

     

    Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 5 stycznia 2012 r. w sprawie sposobu kierowania i kwalifikowania pacjentów do zakładów lecznictwa uzdrowiskowego przewiduje aby, kierując do uzdrowiska, lekarz oceniał zdolność pacjenta do samoobsługi i samodzielnego poruszania się (lub zdolność do samoobsługi i samodzielnego przemieszczania się na wózku inwalidzkim).

     

    Według RPO oznacza to, że osoby, które nie wykazują się samodzielnością w codziennym funkcjonowaniu, są ograniczone w dostępie do uzdrowisk. „Obowiązujący sposób kwalifikacji do leczenia uzdrowiskowego można uznać za dyskryminujący względem tej części pacjentów” – napisał Adam Bodnar. Osoby o ograniczonej zdolności do samoobsługi i samodzielnego poruszania się mają bowiem mniejsze szanse na skorzystanie z tej formy leczenia, choć potrzebują go w takim samym, a często nawet w większym stopniu niż inni.

     

    RPO podkreślił, że szczegółowe przeciwwskazania do leczenia albo rehabilitacji w uzdrowisku wiążą ograniczenia w zakresie samoobsługi lub poruszania się z konkretnym stanem chorobowym. Adam Bodnar nie kwestionuje przeciwskazań medycznych tego rodzaju, związanych z przebytym urazem lub chorobą, które mogą uniemożliwiać określone zabiegi lecznicze. Zaznaczył jednak, że niepełnosprawność o takim charakterze nie może być jedynym czynnikiem decydującym o niemożności skorzystania z uzdrowiska.

     

    Ponadto Adam Bodnar zwrócił uwagę na możliwość powiązania lecznictwa uzdrowiskowego osób, które nie wykazują się samodzielnością, z wdrożeniem usług asystenckich. Jego zdaniem, obecność przeszkolonych asystentów w sanatoriach mogłaby umożliwić leczenie osób niesamodzielnych.

     

    Ratyfikując Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych, Polska uznała równe prawo wszystkich osób z niepełnosprawnościami do życia w społeczności lokalnej, wraz z prawem dokonywania wyborów na równi z innymi osobami – przypomniał RPO. Jednym z instrumentów realizacji prawa do niezależnego życia jest dostępność usług asystenta osobistego osoby z niepełnosprawnością, o którym mowa w Konwencji. Prawo umożliwia wykorzystywanie usług asystenta w tych obszarach, w których osoba z niepełnosprawnością potrzebuje wsparcia - dodał Adam Bodnar.

     

     

     

    RPO

  • Ewelina Pawiłowicz zginęła potrącona przez świdnickiego taksówkarza Marka G. , gdy schodziła z pasów. Jak się okazało, mężczyzna jechał zbyt szybko, w dodatku w jego organizmie wykryto amfetaminę. Biegli uznali, że prowadził pod jej wpływem, a sędzia, że tylko po zażyciu i wymierzyła mu karę w zawieszeniu. Uzasadniając wyrok miała powiedzieć, że przeczytała w internecie, że amfetamina poprawia koncentrację

     

    Do wypadku doszło 15 lutego 2014 roku. Ewelina Pawiłowicz razem z bratem wracała do domu. 28-latka zginęła na miejscu, osierocając syna Kryspina.

    - Siostra szła około 5 metrów przed nami. Zbliżyła się do pasów, rozejrzała się i zaczęła kontynuować przejście. Jej zabrakło około pół metra, niecałą sekundę, żeby weszła na wysepkę – powiedział Piotr Szyfer.

    W toku śledztwa ustalono, że taksówkarz Marek G. znacznie przekroczył prędkość i prowadził samochód po zażyciu amfetaminy.
    Dopiero pół roku po wypadku prokuratura zatrzymała mężczyźnie prawo jazdy. Mimo to, Marek G. wciąż jeździł samochodem, co nagrał pan Piotr, brat pani Eweliny.

     

     

     

    Źródło i więcej:

    http://www.interwencja.polsatnews.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Programu_INTERWENCJA,5781/Archiwum,5794/News,6271/index.html#1621977

  • Przepisy nowej ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu wzbudzają kontrowersje z dwóch powodów

     

    Po pierwsze, niepokoi tempo prac nad projektem. Dość wspomnieć, że posiedzenie sejmowej Komisji Finansów Publicznych (21.02.2018 r.) trwało około 7 godzin tak, aby rozpoznać cały projekt na jednym posiedzeniu. Kilka dni później (7.03.2018 r.) ustawa była już procedowana przez senacką Komisję Budżetu i Finansów Publicznych, która na jej rozpatrzenie przewidziała rekordowo krótki czas - 2 godziny! Tempo prac ma ograniczyć opóźnienia we wprowadzeniu nowych zapisów, ponieważ są one wykonaniem dyrektywy unijnej. Mówimy jednak o akcie nakładającym znaczne obowiązki i wywołującym wysokie koszty, nie wspominając o ryzyku odpowiedzialności karnej i administracyjnej. Ustawa dotyczy m.in. banków, instytucji finansowych i zawodów prawniczych.

     

    Po drugie, szereg przepisów ustawy budzi poważne wątpliwości m.in.:

     

    · ustawa wchodzi w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia - niemalże wszystkie podmioty, na które zostaną nałożone nowe obowiązki, wskazywały, iż jest to termin zdecydowanie za krótki. Wnosiliśmy o jego wydłużenie do 6 miesięcy. Wdrożenie zmian wynikających z ustawy wymaga znacznych nakładów i odpowiedniego czasu. Konieczna jest zmiana np. aplikacji sprzedażowych, systemów IT obsługi, systemów używanych do przeciwdziałania praniu pieniędzy, procedur operacyjnych, procedur sprzedażowych, procedur obsługi świadczeń, dokumentów sprzedażowych, świadczeniowych i procesu szkoleń wewnętrznych czy dostosowanie systemów bankowych do zbierania danych o klientach.

     

    · nieprecyzyjna definicja klienta (art. 2 ust. 2 pkt 10) rodzi wątpliwości czy za klienta uznać można użytkownika kart pre-paid lub beneficjenta akredytywy bądź gwarancji. Nieprecyzyjna jest także bardzo ważna definicja ,,transakcji okazjonalnej" (art. 2 ust 2 pkt 22).

     

    · nieprecyzyjne uregulowania dotyczące możliwości zastosowania uproszczonych środków bezpieczeństwa finansowego (art. 42 ust. 1), doprowadzą do problemów w ustaleniu jakie środki bezpieczeństwa mają być uproszczone, bądź jak stosować uproszczenie.

     

    · realizacji obowiązku informacyjnego w określonym czasie (art. 72 ust. 5) nakazuje instytucjom obowiązanym przekazywać szereg informacji Generalnemu Inspektorowi zaledwie w terminie 7 dni (jako optymalny wskazywano 14 dni).

     

    Cieszymy się natomiast, iż w toku prac uwzględniono uwagi Lewiatana do art. 46 ust. 1. Zakładał on m.in. iż w celu ustalenia czy klient jest osobą zajmującą eksponowane stanowisko polityczne, instytucje mogą przyjmować od klienta oświadczenie w formie pisemnej. Konfederacja Lewiatan zaproponowała, aby oświadczenie to miało tzw. formę dokumentową, co pozwoli odejść do składania oświadczeń ,,na papierze". W dobie usług online i gospodarki elektronicznej zmiana ułatwi realizację obowiązku. Na etapie prac sejmowych forma dokumentowa oświadczenia została dodana jako jedna z możliwych.

     

     

     

    Konfederacja Lewiatan

  • ETPC zakomunikował polskiemu rządowi 18 skarg złożonych przez maturzystów, których egzaminy zostały unieważnione w 2011 roku. Ich zdaniem brak możliwości zaskarżenia do sądu decyzji Centralnej Komisji Egzaminacyjnej narusza m.in. prawo do sądu i prawo do nauki

     

    Sprawa jest prowadzona w ramach Programu Spraw Precedensowych HFPC, a skarżących pro bono reprezentuje adw. Mikołaj Pietrzak z kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy.

     

    Matura do powtórki

    W maju 2011 r. Okręgowa Komisja Egzaminacyjna unieważniła wyniki egzaminu maturalnego z chemii grupie maturzystów ze szkół w Ostrowcu Świętokrzyskim. OKE stwierdziła, że ich prace nie były napisane samodzielnie. Maturzyści otrzymali jedynie pisemną informację, z której jednak nie wynikało wprost, co do których zadań w ich pracach egzaminatorzy mieli zastrzeżenia. Następnie decyzję zatwierdziła Centralna Komisja Egzaminacyjna.

     

    Sądy administracyjne oddalają skargę

    Maturzyści zwrócili się do wojewódzkiego sądu administracyjnego o zweryfikowanie unieważnienia egzaminu, jednak sąd stwierdził, że prawo nie przewiduje takiej możliwości. Naczelny Sąd Administracyjny utrzymał to orzeczenie w mocy. Podkreślił też, że sam fakt posiadania świadectwa dojrzałości nie stanowi o „prawie” przyjęcia na dowolne studia.

     

    W Trybunale Konstytucyjnym

    Po wyczerpaniu środków zaskarżenia maturzyści złożyli skargi konstytucyjne do Trybunału Konstytucyjnego. Ten jednak oddalił je w 2015 r. i uznał, że stwierdzenie tego, czy matura została napisana samodzielnie, stanowi element merytorycznej oceny pracy egzaminacyjnej. Dlatego ta kwestia nie stanowi „sprawy” w rozumieniu przepisów Konstytucji i nie wymaga kontroli sądowej.

     

    Sprawę oceni Trybunał w Strasburgu

    W swoich skargach do ETPC maturzyści zarzucają, że przez brak kontroli sądowej decyzji komisji egzaminacyjnych doszło do naruszenia gwarancji zawartych w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka: prawa do sądu, prawa do prywatności, prawa do skutecznych środków ochrony prawnej oraz prawa do nauki.

     

     

     

    HFPC

     

     

     

  • Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowym kształtem prawa upadłościowego, które ma w pewnej mierze chronić prywatny majątek małych przedsiębiorców prowadzących swój biznes w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. Zmiany wzorowane są na zachodnich rozwiązaniach

     

    Czy planowane ewolucje nie będą furtką dla nieuczciwych przedsiębiorców i czy ministerstwo jest w stanie oszacować skalę problemu? Sprawę komentuje Mateusz Jakóbiak, członek zarządu firmy Vindicat.

     

    Minister Sprawiedliwości chce dostosować działania upadłościowe do wielkości przedsiębiorstwa. Chodzi o ochronę obywatela i jego stabilności życiowej, bowiem upadek małej lub średniej firmy prowadzonej w oparciu o jednoosobową działalność gospodarczą to bardzo często także upadek życiowy przedsiębiorcy i jego rodziny.

     

    – Sam pomysł jest dobry, ponieważ do tej pory upadłość była dostępna wyłącznie dla dużych spółek i mikroskopijnej grupy konsumentów. Planowana nowelizacja ma szansę zwiększyć ilość kontrolowanych upadłości z kilku tysięcy do nawet 100 tysięcy, tak, jak jest w porównywalnej pod względem ludności Kanadzie. Dobrze wprowadzone zmiany w przepisach dałyby możliwość odbudowania się małym przedsiębiorcom po upadłości, a także umożliwiłyby częściowe odzyskanie należności przez wierzycieli.

    Mali przedsiębiorcy po utracie płynności finansowej najczęściej oficjalnie wykreślają swoją działalność gospodarczą, ale tylko po to, by dalej prowadzić ją pod firmą znajomego czy członka rodziny. Dług takiego przedsiębiorcy może więc rosnąć, a on do końca życia może nie mieć szansy podnieść się finansowo. Tym samym jego wierzyciele też mogą nigdy nie odzyskać swoich środków – dodaje.

     

    Założenia ustawy

    W znacznie lepszej sytuacji życiowej niż dotychczas w obliczu upadłości, a de facto bankructwa, bo z takim przypadkiem mamy do czynienia prowadząc działalność jako osoba fizyczna, znajdą się przedsiębiorcy, ponieważ ich prywatny majątek będzie częściowo chroniony. Według doniesień jednym z pomysłów jest to, aby w przypadku licytacji mieszkania część uzyskanej kwoty wracała do licytowanego dłużnika z przeznaczeniem na dwuletni wynajem mieszkania w danej miejscowości.

     

    – Takie rozwiązanie dotychczas było dostępne dla konsumentów – nowa ustawa ma przybliżyć statut upadłości konsumenckiej do upadłości przedsiębiorcy prowadzącego małą firmę – mówi Jakóbiak. Polski ustawodawca wzorował się na zachodnich rozwiązaniach, stosowanych między innymi w Stanach Zjednoczonych, gdzie upadłość niewielkiej działalności gospodarczej traktowana jest raczej jako wypadek na drodze do udanego biznesu, a nie przekreślenie wszelkich szans na powodzenie.

     

    Zmieni się także sposób układania planu spłat – tu znaczenie będzie miał powód upadłości. Jeśli w toku badania sprawy okaże się, że niepowodzenie finansowe wyniknęło z wyraźnej winy przedsiębiorcy to jego plan spłaty może trwać aż 84 miesiące. W przypadkach niezawinionych będzie to maksymalnie 36 miesięcy, a pozostałe niespłacone należności zostaną umorzone. – To wszystko brzmi bardzo obiecująco – dobrze, że ustawodawca chce zadbać o bezpieczeństwo bytowe małych przedsiębiorców i ich rodzin, bo takie osoby w zasadzie nie różnią się od konsumentów, którzy nie prowadzą swojej działalności. Jednak, jako osoba od lat obserwująca zawodowo sektor MŚP uważam, że zmiany powinny rozpocząć się od zbadania powodów problemu z płynnością finansową, a ewolucje w prawie powinny iść w parze z szeroko zakrojoną kampanią edukacyjną pod hasłem odpowiedzialnego prowadzenia firmy i przeciwdziałania upadłości – mówi Mateusz Jakóbiak.

     

    Plan ministerstwa nie jest doskonały

    Ministerstwo Sprawiedliwości szacuje, że aż 2 miliony Polaków nie może uporać się z przeterminowanymi długami, których wartość wynosi w sumie ponad 50 mld zł. – Podstawową misją rządzących powinna być edukacja finansowa i prawna początkujących przedsiębiorców. Mam na myśli podstawową wiedzę na temat zawierania umów, obliczania opłacalności działalności, czy zachowania płynności finansowej. Bez takiego programu, którego prowadzenia mogłoby się podjąć Ministerstwo Sprawiedliwości i np. Ministerstwo Finansów, wdrażane zmiany w przepisach nie odniosą tak pozytywnych rezultatów.

    Nie można skupiać się wyłącznie na rezultacie, nie próbując naprawiać przyczyny problemu, jakim zdecydowanie jest brak wiedzy. Cierpią na tym niestety wszyscy, zarówno dłużnicy i ich otoczenie, jak również wierzyciele oraz oczywiście Skarb Państwa – zauważa Mateusz Jakóbiak.

     

    Dlaczego firmy upadają

    Według badań przeprowadzonych przez Euler Hermes dotyczących spółek w 2017 roku 900 firm ogłosiło niewypłacalność.[i] Wyniki pokazują, że powodem takiego stanu rzeczy są przede wszystkim dobrze znane polskiemu przedsiębiorcy, tzw. zatory płatnicze. – Brak płynności finansowej jest szczególnie ważny w przypadku małych przedsiębiorstw. Często jedna większa niezapłacona faktura powoduje, że firma staje się niewypłacalna i nie ma środków na bieżącą działalność – tłumaczy Jakóbiak. Potwierdzają to wyniki raportu, który firma Vindicat przygotowała w oparciu o dane o wykorzystaniu ich narzędzia do samodzielnej windykacji online, dedykowanego właśnie sektorowi MŚP. Badanie pokazuje bowiem, że aż 79% roszczeń wynika z niezapłaconych faktur[ii]. – Do tego dochodzi jeszcze brak doświadczenia w polubownym, ale jednocześnie skutecznym odzyskiwaniu należności i w ten sposób zator płatniczy rośnie do rozmiarów realnego zagrożenia dla stabilności finansowej firmy – komentuje Mateusz Jakóbiak.

     

    Jakie mogą być konsekwencje zmian?

    Czy nowy kształt prawa upadłościowego zmieni coś także w branży windykacyjnej? – Zmiana może być zaskakująca, bo być może przedsiębiorcy, w obawie przed tym, że ich dłużnicy nie odczują aż tak mocno konsekwencji swojej nieroztropności, zaczną wcześniej reagować na problemy z płynnością finansową.

    Taki scenariusz może pozytywnie odbić się na polskiej gospodarce, bo większa płynność finansowa firm to także jej zwiększona stabilność. Warto przypomnieć, że najlepszy model funkcjonowania gospodarki oparty jest właśnie o sektor MŚP. Należy podkreślić także, że przedsiębiorcy, którzy mają problemy z płynnością finansową często ratowali się kredytami obrotowymi czy faktoringiem, niestety płacąc za to spore odsetki i tym samym obniżając rentowność swojego biznesu. Dlatego jeżeli przedsiębiorcy zachowają się zgodnie z przewidywaniem to może okazać się, że cała gospodarka tylko zyska. Dlatego właśnie tak ważna jest edukacja w tym temacie – mówi Mateusz Jakóbiak z Vindicat.

     

     

    [i] http://www.eulerhermes.pl/euler-hermes-w-polsce/centrum-prasowe/wiadomosci/Pages/180124_w-2017-roku-og%C5%82oszono-niewyp%C5%82acalno%C5%9B%C4%87-900-firm-w-Polsce.aspx

     

    [ii] https://vindicat.pl/media/filer_public/ad/b5/adb5d43a-9c3a-4d36-8e04-1eb427b2b0d9/vindicat-pl-raport-samodzielna-windykacja-online.pdf

     

     

     

    newsrm

     

  • 17 stycznia 2017 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa niezgodna z Konstytucją RP. Nowelizacja odebrała sędziom prawo wyboru swoich przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa, przyznając to prawo Sejmowi, który z mocy Konstytucji ma już swoich przedstawicieli w Radzie

     

    Dotychczasowy przebieg procedury wyboru był skrajnie nietransparentny, mimo zapewnień projektodawcy – Prezydenta RP – że nowelizacja wzmocni debatę publiczną na temat kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Marszałek Sejmu odmawia udostępnienia list sędziów popierających kandydatów zgłoszonych w tej procedurze.

    Nie przedstawiono również harmonogramu wyborów, przez co do wyboru sędziów do KRS może dojść już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, mimo iż taki punkt porządku dziennego nie został obecnie uwzględniony. Procedura przeprowadzana przez Marszałka Sejmu przebiega w atmosferze nieufności, pośpiechu i braku transparentności.

     

    Sejm, który zmienił ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, uzasadniając to potrzebą zwiększenia transparentności wyborów członków KRS oraz potrzebą zwiększenia kontroli obywateli nad wymiarem sprawiedliwości, planuje dokonać wyboru w sposób, który nie pozwala obywatelom na poznanie kandydatów, w atmosferze niedomówień, wątpliwości, a nawet oskarżeń.

     

    Potwierdza to również przebieg wysłuchania publicznego zorganizowanego 26 lutego 2018 r. przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i Instytut Prawa i Społeczeństwa INPRIS, w którym udział wzięło zaledwie dwóch kandydatów. W konsekwencji obecna formuła wyboru kandydatów do KRS nie realizuje celów założonych przez projektodawcę – nie umożliwiła debaty nad kandydaturami. Jest w rzeczywistości zaprzeczeniem transparentności.

     

    Przyjęta procedura pokazuje, że jedynie politycy decydują o składzie KRS, a tym samym o tym, kto będzie stał na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

     

     

     

    HFPC

  • Prokuratorzy będą żądali surowych kar dla sprawców najpoważniejszych przestępstw gospodarczych i finansowych, a najważniejsze znaczenie przy składaniu przed sądem wniosków co do wymiaru kary będzie miała wysokość szkody wyrządzonej przestępstwem - wynika z polecenia Prokuratura Krajowego Bogdana Święczkowskiego

     

    Surowe wnioski o kary

    Zgodnie z poleceniem Prokuratora Krajowego proponowane przez prokuratora wnioski o wymiar kary w sprawach najpoważniejszych przestępstw gospodarczych i finansowych, popełnianych na szkodę wielu osób, będą składane w górnych granicach ustawowego zagrożenia karą pozbawienia wolności. Prokuratorzy będą dążyć przede wszystkim do surowego ukarania osób organizujących i zarządzających przestępczymi procederami. Natomiast zasadniczym elementem branym pod uwagę przy formułowaniu stanowiska prokuratora co wymiaru kary ma być wysokość wyrządzonej przestępstwem szkody.

    Wysokość szkody będzie decydować o wnioskowanych karach Prokurator Krajowy polecił, że w przypadku najpoważniejszych przestępstw gospodarczych
    i finansowych, a w szczególności oszust (art. 286 kodeksu karnego), wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym (art. 296 kodeksu karnego), przywłaszczenia (art. 284 kodeksu karnego) i prania brudnych pieniędzy (art. 299 kodeksu karnego), wnioskowana kara pozbawienia wolności powinna być uzależniona od wysokości szkody.

    Prokurator stosujący polecenie będzie teraz uwzględniał, że wymiar kary pozbawienia wolności nie powinien być niższy niż:
    – 3 lata dla przestępcy wyrządzającego szkodę, której wartość przekracza 200 000 złotych,
    tzw. znaczną szkodę majątkową (art. 115 par. 7 kodeksu karnego),
    – 5 lat dla przestępcy wyrządzającego szkodę, której wartość przekracza 1 000 000 złotych,
    tzw. szkodę w wielkich rozmiarach (art. 115 par. 7a kodeksu karnego),
    – 7 lat dla przestępcy wyrządzającego szkodę, której wartość przekracza 5 000 000 złotych (pięciokrotność kwoty określającej mienie wielkiej wartości w rozumieniu art. 115 par. 6 kodeksu karnego),
    – 10 lat dla przestępcy wyrządzającego szkodę, której wartość przekracza 10 000 000 złotych (dziesięciokrotność kwoty określającej mienie wielkiej wartości w rozumieniu art. 115 par. 6 kodeksu karnego).

    Odstępstwa od polecenia możliwe, ale wyjątkowe Prokurator Krajowy w swoim poleceniu przewidział odstępstwa od wspomnianych zasad ustalania wniosków co kary, ale ograniczył je do wyjątkowych przypadków takich jak: konsensualne formy ustalania wymiaru kary i nadzwyczajne jej złagodzenie. Jednocześnie podkreślił, że decyzja prokuratura o odstąpieniu od tych zasad, musi się wiązać z naprawieniem szkody lub uiszczeniem uszczuplonej należności publicznoprawnej w co najmniej znacznej części, przed zakończeniem postępowania sądowego.

    Zasadą powinno być wnioskowanie o karę pozbawienia wolności bez warunkowego jej zawieszenia – polecił Prokurator Krajowy.

     

    Dopełnienie wcześniejszych wytycznych Prokuratora Generalnego

    Ostatnio wydane polecenie Prokuratora Krajowego co do kar dla przestępców gospodarczych i finansowych jest istotnym uzupełnieniem wytycznych Prokuratora Generalnego w sprawie zasad prowadzenia postępowań przygotowawczych w sprawach o przestępstwa związane z procederem wyłudzania nienależnego zwrotu podatku od towarów i usług (VAT) oraz innych oszukańczych uszczupleń w tym podatku z 10 sierpnia 2017 r. oraz wytycznych Prokuratora Generalnego w sprawie zasad prowadzenia postępowań przygotowawczych w sprawach o przestępstwa finansowe popełniane na szkodę wielu pokrzywdzonych przy wykorzystaniu instrumentów finansowych oraz działalności bankowej z 12 sierpnia 2016 r.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

     

     

  • Polskie prawo nie daje możliwości zaskarżenia do sądu decyzji konsula, gdy odmówi on cudzoziemcowi wydania wizy Schengen. Naczelny Sąd Administracyjny w oparciu o wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał postanowienie stwierdzające, że te krajowe przepisy są niezgodne z regulacjami unijnymi

     

    Zamknięta droga prawna

    Sprawa dotyczy obywatela Maroka, któremu Konsul RP w Rabacie odmówił wydania wizy. W związku z tym z pomocą prawników HFPC złożył on skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. WSA odrzucił ją i wskazał, że przepisy polskiego prawa nie przewidują sądowej kontroli takiej decyzji. Cudzoziemiec odwołał się do sądu wyższej instancji – Naczelnego Sądu Administracyjnego – z powołaniem się m.in. na naruszenie prawa do sądu gwarantowanego przepisami Karty Praw Podstawowych UE. NSA z kolei zadał pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

     

    TSUE: musi istnieć możliwość zaskarżenia do sądu

    Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że z przepisów kodeksu wizowego Schengen oraz Karty Praw Podstawowych wynika, że gdy konsul odmówi wydania wizy, to postępowanie odwoławcze powinno obejmować możliwość złożenia skargi do sądu. 

     

    Rozstrzygnięcie NSA

    NSA powołał się na wyrok wydany przez unijny trybunał i na jego podstawie uchylił postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie o odrzuceniu skargi cudzoziemca. NSA zadecydował o bezpośrednim zastosowaniu przepisów prawa UE i odmówił zastosowania regulacji krajowych jako wadliwych.

     

     

     

    HFPC

  • Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił stanowisko prokuratora Prokuratury Krajowej i oddalił skargę kasacyjną dwóch kobiet, które poza granicami kraju zawarły związek małżeński i chciały uznania go w Polsce

     

    W sprawie tej Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego odmówił przeniesienia do rejestru stanu cywilnego w drodze transkrypcji zagranicznego aktu małżeństwa dwóch kobiet. Wojewoda Pomorski podtrzymał decyzję Kierownika USC.

     

    Kobiety, niezadowolone z tych rozstrzygnięć, zaskarżyły decyzję Wojewody Pomorskiego w przedmiocie odmowy wpisania do polskich ksiąg stanu cywilnego aktu małżeństwa sporządzonego za granicą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Ten uznał, że decyzja wydana przez wojewodę jest zgodna z polskim prawem.

     

    Na skutek skargi kasacyjnej złożonej przez kobiety, sprawa znalazła się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Zgodnie ze stanowiskiem zaprezentowanym przez prokuratora Prokuratury Krajowej NSA oddalił dziś skargę kasacyjną kobiet (wyrok NSA z 28 lutego 2018 roku, sygn.. akt II OSK 1112/16).

     

    Zalecenia Zastępcy Prokuratora Generalnego

    W sprawie wniosków o rejestrację w księgach stanu cywilnego aktu małżeństwa sporządzonego za granicą, zawartego przez osoby tej samej płci, w lutym ubiegłego roku w piśmie skierowanym do wszystkich prokuratorów regionalnych Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand przypomniał, że niedopuszczalne jest przyjęcie przez Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński przez osoby tej samej płci.

    W art. 1 par. 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a przede wszystkim w art. 18 Konstytucji RP w sposób jednoznaczny określono małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety.

    Zastępca Prokuratora Generalnego w swoich zaleceniach przypomniał wszystkim prokuratorom, że odmawianie wpisania do polskich ksiąg stanu cywilnego aktu małżeństwa sporządzonego za granicą, a zawartego przez osoby tej samej płci, zgodne jest także z orzecznictwem sądów.

     

    Jednolite orzecznictwo sądów

    Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku w wyroku z 14 stycznia 2016 roku (sygn. Akt III SA/Gd 835/15) oddalającym skargę na decyzję Wojewody Pomorskiego w przedmiocie odmowy wpisania do polskich ksiąg stanu cywilnego aktu małżeństwa sporządzonego za granicą, a zawartego przez dwie kobiety wyraził pogląd, że pojęcie małżeństwa określone w ustawie zasadniczej ma charakter autonomiczny i niezależny od innych aktów normatywnych zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. W polskim porządku prawnym wymaganie różnopłciowości stanowi bez wątpienia przesłankę merytoryczną małżeństwa.

    W wyroku tym WSA podkreślił, że skoro w Polsce jedynie małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny może być zarejestrowany w formie aktu stanu cywilnego (art. 2 ust. 2 i 3 ustawy z 28 listopada 2014 roku Prawo o aktach stanu cywilnego), to również zagraniczny dokument stanu cywilnego potwierdzający fakt zawarcia małżeństwa może zostać przeniesiony do rejestru stanu cywilnego w drodze transkrypcji jedynie wówczas, gdy wskazuje jako małżonków mężczyznę i kobietę. W innym wypadku, gdy akt małżeństwa wymienia osoby jednej płci, transkrypcja jako sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego Polski jest niedopuszczalna.

     

    Analogiczne stanowisko odnośnie odmowy uznania zagranicznego dokumentu stanu cywilnego, który sprzeczny jest z podstawowymi zasadami polskiego porządku prawnego, zostało zawarte w wyrokach Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach z 6 kwietnia 2016 roku (sygn. Akt II SA/GL 1157/15) i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie z 10 maja 2016 roku (sygn. Akt III SA/Kr 1400/15). W wyrokach tych Sądy oddaliły skargi na decyzje o odmowie przeniesienia do ksiąg stanu cywilnego w drodze transkrypcji treści aktów urodzenia sporządzonych za granicą, w których jako matka dziecka i jako ojciec dziecka zostały wpisane dwie kobiety.

     

    Postępowania z udziałem prokuratorów

    Prokurator Robert Hernand przypomniał wszystkim prokuratorom o konieczności zgłaszania swojego udziału w takich postępowaniach. Jak podkreślił Zastępca Prokuratora Generalnego prokuratura m.in. stoi na straży praworządności (art. 2 Prawa o prokuraturze). Zadanie to realizowane jest m.in. poprzez wytaczanie powództw w sprawach cywilnych oraz składanie wniosków i udział w postępowaniu sądowym w sprawach cywilnych, z zakresu prawapracy i ubezpieczeń społecznych, jeżeli tego wymaga ochrona praworządności, interesu społecznego, własności lub prawobywateli.

     

    Podstawą do zgłaszania udziału w postępowaniach dotyczących wpisania do polskich ksiąg stanu cywilnego zagranicznego aktu małżeństwa zawartego przez osoby tej samej płci jest art. 7 i art. 60 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z art. 7 kodeksu postępowania cywilnego prokurator może żądać wszczęcia postępowania w każdej sprawie, jak również wziąć udział w każdym toczącym się już postępowaniu, jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego. Natomiast art. 60 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego stanowi, że prokurator może wstąpić do postępowania w każdym jego stadium. Prokurator nie jest związany z żadną ze stron. Może on składać oświadczenia i zgłaszać wnioski, jakie uzna za celowe, oraz przytaczać fakty i dowody na ich potwierdzenie. Od chwili, kiedy prokurator zgłosił udział w postępowaniu, należy mu doręczać pisma procesowe, zawiadomienia o terminach i posiedzeniach oraz orzeczenia sądowe.


    Prokuratura Krajowa

  • Funkcjonariusze z wrocławskiej Delegatury CBA zatrzymali pracownika naukowego jednej z warszawskich wyższych uczelni, a jednocześnie kierownika projektu informatycznego w prywatnej spółce. Oferował 900 tys. zł za nielegalne załatwienie 6 mln dofinansowania z NCBR

     

    Wrocławska Delegatura CBA na podstawie własnych ustaleń prowadzi śledztwo w sprawie złożenia obietnicy korzyści finansowej w zamian za pośrednictwo w uzyskaniu dofinansowania z NCBR.

     

    CBA ustaliło, że pracownik uczelni, który jednocześnie kierował projektem informatycznym w jednej z prywatnych spółek, chciał nielegalnie załatwić około 6 milionów złotych dofinansowania z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Za pomoc w zdobyciu akceptacji dla projektu obiecał pośrednikowi 900 tysięcy złotych.

     

    Agenci CBA zebrali przeciw niemu dowody, zabezpieczyli dokumenty. Mężczyzna został zatrzymany. Usłyszał już w krakowskiej Prokuraturze Okręgowej zarzut o charakterze korupcyjnym - płatnej protekcji. Prokurator zastosował wobec mężczyzny środki zapobiegawcze: dozór policyjny i 300 tys. zł poręczenia majątkowego.

     

     

     

    LS

    CBA

  • Prokuratura Okręgowa w Katowicach prowadzi śledztwo dotyczące przestępstw korupcyjnych, do których dochodziło w spółce Tauron Ciepło z siedzibą w Katowicach

     

    Zatrzymano trzech podejrzanych

    W toku tego śledztwa w dniu 27 marca 2017 roku zatrzymano kolejne trzy osoby – Wiesława K., Daniela B. oraz Piotra M. To przedsiębiorcy ze Śląska, którzy wykonywali prace budowlane i modernizacyjne na rzecz spółki Tauron Ciepło w Katowicach.

    Po doprowadzeniu zatrzymanych do Prokuratury Okręgowej w Katowicach wczoraj (28 marca 2017 roku) prokurator ogłosił im zarzuty i przesłuchał ich w charakterze podejrzanych.

     

    Wiesław K. podejrzany jest o dwukrotne wręczenie podejrzanej Bożenie K. zatrudnionej w spółce Tauron Ciepło w Katowicach korzyści majątkowych w wysokości 12 tysięcy złotych i 43 tysięcy 500 złotych.

     

    Daniel B. podejrzany jest o wręczanie podejrzanej Bożenie K. zatrudnionej w spółce Tauron Ciepło w Katowicach korzyści majątkowych w łącznej wysokości 5 tysięcy złotych.

    Popełnienie takiego samego przestępstwa prokurator zarzucił również podejrzanemu Piotrowi M.

     

    Wszystkie korzyści majątkowe zostały wręczone w zamian za nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków ciążących na osobie przyjmującej korzyści. Związane były one z czynami nieuczciwej konkurencji i działaniami sprzecznymi z dobrymi obyczajami. W zamian za te korzyści osoba je przyjmująca dopuszczała się niedopuszczalnych czynności preferencyjnych oraz działań mogących wyrządzić szkodę majątkową podmiotowi udzielającemu zlecenia.

     

    Podejrzanym zarzucono popełnienie przestępstw z art. 229 par. 1 kodeksu karnego w związku z art. 296a par. 2 kodeksu karnego. Zagrożone są one karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

     

    Rozwojowy charakter sprawy

    Wobec podejrzanych prokurator zastosował środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym – dozór Policji i poręczenia majątkowe w kwotach 10 i 15 tysięcy złotych.

     

    To nie jedyne zatrzymania i zarzuty w tej sprawie. Wcześniej prokuratorskie zarzuty usłyszało już 21 osób. Jednej z nich prokurator zarzucił popełnienie łącznie 37 przestępstw polegających na przyjmowaniu korzyści majątkowych. Pozostałe osoby podejrzane są o wręczanie łapówek.

    Sprawa ma charakter rozwojowy. Niewykluczone są kolejne zatrzymania i zarzuty.

     

     

     

    Prokuratura Krajowa

     

  • Wstępna Opinia OBWE/ODIHR dotycząca projektu ustawy o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw sporządzona w oparciu o nieoficjalne tłumaczenie Projektu Ustawy na język angielski zlecone przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE

     

    STRESZCZENIE

    10. Głównym celem Projektu Ustawy jest zmiana procedury powoływania sędziów pełniących funkcję członków Krajowej Rady Sądownictwa, reorganizacja wewnętrznej struktury Rady oraz modyfikacja procedury wyboru sędziów i asesorów sądowych.Proponowane zmiany oznaczałyby w skrócie, że to władza ustawodawcza, a nie sądownicza, powoływałaby piętnastu przedstawicieli sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, a ponadto władza ustawodawcza i wykonawcza mogłyby wywierać decydujący wpływ na proces wyboru sędziów. Zagroziłoby to niezależności organu, którego głównym celem jest zagwarantowanie niezależności sądów w Polsce.

     

    11. W związku z tym, proponowane zmiany budzą poważne obawy związane z podstawowymi zasadami demokracji, w szczególności podziałem władz i niezależnością władzy sądowniczej, co podkreślił również Komitet Praw Człowieka ONZ w swoich najnowszych uwagach końcowych o Polsce w listopadzie 2016 r. Zmiany zaproponowane w Projekcie Ustawy mogą również wpłynąć na zaufanie społeczne do sądownictwa, jego legitymizację i wiarygodność. W razie ich przyjęcia zmiany te podważą podstawy demokratycznego i praworządnego społeczeństwa opartego na rządach prawa, do poszanowania których państwa OBWE zobowiązały się, uznając je za warunek konieczny do osiągnięcia bezpieczeństwa, sprawiedliwości i stabilności.

     

    12. W szczególności zawarta w Projekcie Ustawy propozycja, aby odebrać władzy sądowniczej uprawnienia do wyboru sędziów zasiadających w Krajowej Radzie Sądownictwa i przekazać je władzy ustawodawczej, skutkuje ryzykiem zwiększenia ingerencji politycznej w zarządzanie wymiarem sprawiedliwości, z możliwymi negatywnymi skutkami dla niezależności sądownictwa w Polsce. Podejście takie jest też sprzeczne z międzynarodowymi i regionalnymi zaleceniami dotyczącymi niezależności sądownictwa, w których stwierdza się, że członków rad sądownictwa powinna wybierać władza sądownicza.

     

    13. Ponadto nowa proponowana struktura Krajowej Rady Sądownictwa obejmuje „Pierwsze Zgromadzenie” złożone głównie z przedstawicieli władzy wykonawczej i ustawodawczej (ośmiu na dziesięciu członków). Ciało to dysponuje w odniesieniu do wyboru sędziów uprawnieniami równymi uprawnieniom „Drugiego Zgromadzenia” złożonego z piętnastu sędziów. Pierwsze Zgromadzenie miałoby możliwość zawetowania powołania sędziego, a weto takie mogłoby zostać przełamane jedynie, gdyby piętnastu sędziów pełniących funkcję członków, a ponadto Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego i Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego jednomyślnie zagłosowaliby na danego kandydata na sesji plenarnej Krajowej Rady Sądownictwa. Taka jednomyślność w głosowaniu byłaby szczególnie trudna do osiągnięcia w praktyce, a więc dawałaby decydującą rolę władzy ustawodawczej i wykonawczej, które byłyby w stanie faktycznie kontrolować oraz blokować procesy powołania sędziów.

    Tak silny wpływ władzy ustawodawczej i wykonawczej w tej dziedzinie stałby w sprzeczności z międzynarodowymi i regionalnymi standardami oraz dobrymi praktykami. Z punktu widzenia utrzymania niezależności władzy sądowniczej, bardzo ważne jest, aby powoływanie sędziów odbywało się w sposób niezależny i niepodlegający ingerencji władzy ustawodawczej i/lub wykonawczej.

     

    14. Wreszcie, w art. 5 Projektu Ustawy przewiduje się, że mandat piętnastu sędziów będących obecnie członkami Krajowej Rady Sądownictwa wygasłby po upływie 30 dni od dnia wejścia w życie Projektu Ustawy. Takie automatyczne wygaszenie kadencji, wynikające jedynie ze zmian w ustawodawstwie, stanowiłoby bezpośrednią ingerencję w gwarancje niezależności przysługujące temu należycie ukonstytuowanemu organowi konstytucyjnemu. Przepis taki byłby ponadto naruszeniem art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, gdyż sędziowie pełniacy funkcję członków Krajowej Rady Sądownictwa nie mogliby zaskarżyć wygaśnięcia swoich mandatów do sądu powszechnego lub innego organu sprawującego władzę sądowniczą. Jednocześnie OBWE/ODIHR z zadowoleniem przyjmuje fakt, że z nowej wersji Projektu Ustawy z marca 2017 r. usunięto przepisy przewidujące drastyczną redukcję uposażeń niektórych sędziów w stanie spoczynku.

     

    15. W świetle potencjalnie negatywnego wpływu Projektu Ustawy na niezależność władzy sądowniczej w Polsce, w razie jego przyjęcia, OBWE/ODIHR zaleca ponowne rozważenie Projektu Ustawy w całości oraz odstąpienie przez autorów projektu od działań mających na celu jego przyjęcie. W każdym razie, Projekt Ustawy powinien być przedmiotem dalszych powszechnych, szczegółowych i efektywnych konsultacji w parlamencie. OBWE/ODIHR pozostaje do dyspozycji polskich władz, aby służyć dalszą pomocą w związku z tą oraz innymi inicjatywami reform prawnych.

     

     

     

    Iustitia

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

     

ARCHIWUM PRZEGLĄDU

 

miszmasz-menu-module

NA SKRÓTY