MISZMASZ TWOJA GAZETA

PORTAL DLA DŁUŻNIKÓW, WIERZYCIELI, KOMORNIKÓW, SĘDZIÓW I PRAWNIKÓW
Dziś jest:  czwartek 28 marca 2024r.

PRZEGLĄD PRASY

  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar
  • Miszmasz - Czarny Piar

camera 2456434 960 720Sąd oddalił pozew „kamerowanych” dwóch małżeństw o zadośćuczynienie od sąsiadów, którzy założyli taki monitoring. Ocenił, że naruszono prawo powodów do prywatności, wizerunku i głosu (bez ich wiedzy kamery nagrywały też rozmowy), ale nie przyznał im zadośćuczynienia

 

Rzecznik Praw Obywatelskich składa w tej sprawie skargę nadzwyczajną. Wnosi, aby Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok Sądu Okręgowego w S. i zwrócił mu sprawę do ponownego rozpoznania.

Zaskarżone orzeczenie jest sygnałem dla tych, którzy bezprawnie naruszają prywatność innych, że nie spotka ich za to żadna sankcja. Uchylenie wyroku - z którego wynika, że prawo nie przewiduje za to odpowiedzialności - jest konieczne dla zapewnienia praworządności i sprawiedliwości społecznej.

 

Historia sprawy

Małżeństwo N. i S. przyjaźni się ze sobą. Za sąsiadów mają małżeństwo M. Między państwem N. i S. a M. trwa zadawniony konflikt. Na pobliskiej działce zdarzały się kradzieże. Państwo M. pod koniec 2010 r. zamontowali na częściach wspólnych budynku mieszkalnego trzy kamery monitoringu wizyjnego. Nie konsultowali tego z sąsiadami, choć kamery obejmowały także część nieruchomości państwa S. z drzwiami, schody do lokalu państwa N. oraz ich podwórko.

 

Sąsiedzi nie mogli pogodzić się z tym, że ich wizerunek może być utrwalany i oglądany. A nie wiedzieli wtedy jeszcze, że dwie kamery mają mikrofony. Tymczasem u jednej z kobiet zdiagnozowano poważną chorobę, której szczegóły były przedmiotem rozmów.

 

Nie mogąc zaakceptować monitorowania na własnej posesji, pani N. przez pierwsze dni nie wychodziła z domu. Wychodząc zaś później, zakrywała twarz. Rozważała wyprowadzkę. W końcu uznała, że nie zostawi domu, w który włożyła wraz z mężem dużo pracy i pieniędzy.

 

Państwo N. napisali do małżonków M., aby usunęli kamery, bo naruszają ich prywatność. Przeszkadza to zarówno im, jak też ich znajomym (z którymi musieli rozluźnić kontakty). Odpowiedzi nie dostali.

 

Podali zatem państwa M. do sądu. W 2012 r. sąd rejonowy nakazał przywrócenie stanu zgodnego z prawem przez usunięcie kamer i zobowiązanie do niemontowania ich w przyszłości. W tym samym roku sąd okręgowy utrzymał wyrok. Wtedy pan M. zdemontował kamery.

 

W międzyczasie pan S. użył wobec pana M. wulgarnych słów, za co ten oskarżył go o znieważenie. Sąd uznał S. za winnego, choć postępowanie karne warunkowo umorzył. Dopiero w toku tego postępowania - w 2014 r. - państwo N. i S. dowiedzieli się, że dwie kamery miały mikrofony. Było to dla nich szokiem, zwłaszcza że wcześniejszy demontaż kamer przyjęli z ulgą.

 

Wtedy oba małżeństwa wytoczyły państwu M. proces cywilny o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie. Wskazano na naruszenie dóbr osobistych w postaci prywatności, intymności, nietykalności mieszkania oraz wizerunku i głosu.

 

W 2016 r. sąd rejonowy zasądził od pozwanych solidarnie po 3 tys. na rzecz każdego z powodów i po 7 tys. na każdą z powódek

 

W 2017 r. sąd okręgowy zmienił ten wyrok i prawomocnie oddalił powództwo. Zgodził się co do naruszenia dóbr osobistych powodów wskutek bezprawnego zachowania pozwanych. Zarazem uznał jednak, że nie można automatycznie z tym wiązać zadośćuczynienia, którego przyznanie jest fakultatywne. Aby było to możliwe, konieczne jest wystąpienie krzywdy.

A obiektywnie oceniając sytuację, nie można stwierdzić, by sam fakt świadomości zainstalowania kamer na nieruchomości prywatnej - mimo że może być dolegliwy czy wywołujący dyskomfort - był źródłem dojmującej krzywdy w stopniu uzasadniającym zadośćuczynienie.

 

Ponadto sąd zaznaczył, że dziś monitoring wizyjny funkcjonuje powszechnie w przestrzeni publicznej, na ulicach, parkach czy też w sklepach, galeriach handlowych, urzędach. A skoro wszędzie tam powodowie są zapewne utrwalani w monitoringu, który może być odtworzony i odsłuchany przez osoby trzecie, to trudno uznać, że nagranie powodów na monitoringu zainstalowanym na nieruchomości prywatnej, o którego istnieniu wiedzieli, mógł realnie wpłynąć na komfort ich życia i naruszać dobra osobiste w tak znaczący sposób, że uzasadniałoby to przyznanie im zadośćuczynienia – wywodzi sąd.

 

Według niego nie ma dowodów, że zainstalowanie kamer wywołało znaczący, negatywny wpływ na życie powodów i mogło być źródłem dotkliwych cierpień. Wszystkie opisane przez nich sytuacje mogły mieć przecież miejsce i w przestrzeni publicznej. Wtedy również byliby nagrani przez monitoring, co trudno uznać za naruszenie dóbr osobistych.

 

Zdaniem sądu znaczenie ma też konflikt między stronami. Z jednej strony pozwani bezprawnie zamontowali kamery, z drugiej zaś jeden z powodów znieważył pozwanych.

 

A motywów zainstalowania monitoringu nie można sprowadzić do chęci nękania, szykan czy śledzenia powodów, ale głównie ochrony swego mienia. Normalnym działaniem właściciela w tym celu jest zamontowanie monitoringu obejmującego teren wokół nieruchomości.

 

Wyrokowi sądu RPO Adam Bodnar zarzuca:

naruszenie prawa w sposób rażący przez błędną wykładnię art. 24 § 1 w związku z art. 448 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny, polegającą na odmowie przyznania powodom zadośćuczynienia w sytuacji wyrządzenia im krzywdy na skutek bezprawnego naruszenia dóbr osobistych;

naruszenie art. 47 Konstytucji RP poprzez niezapewnienie ochrony prawa do prywatności powodów;

naruszenie art. 45 ust. 1 Konstytucji RP poprzez ograniczenie powodom prawa do sądu i uniemożliwienie dochodzenia roszczeń o niedużej wartości.

 

Sąd tak naprawdę dostrzega krzywdę powodów. Nie mogąc zaprzeczyć ciężarowi zmian, jakie na ich życiu i psychice odcisnęło działanie pozwanych, próbuje minimalizować je przez odmowę zadośćuczynienia. Ich krzywdę określa mianem „dolegliwości”. Tymczasem w orzecznictwie sądów zauważono wielkość cierpień psychicznych wywołanych monitoringiem. A już samo utrwalenie wizerunku osoby bez jej zgody jest naruszeniem art. 23 i art. 24 k.c. Fakultatywność przyznania zadośćuczynienia przez sąd nie oznacza zaś dowolności.

 

Według RPO sąd wadliwie ocenił, że zadośćuczynienie nie należy się powodom z uwagi na wzajemność dokonywanych naruszeń wobec konfliktu między stronami. W orzecznictwie dominuje stanowisko, że w razie wzajemnego naruszenia dóbr osobistych roszczenia nie znoszą się wzajemnie. Nie wiadomo zaś, dlaczego instalacja kamer ma być usprawiedliwiona późniejszą sprzeczką, której finałem była sprawa karna.

 

Zasady zasądzenia zadośćuczynienia w sprawach dotyczących dóbr osobistych nakazują ich relatywizację do wagi i sposobu naruszenia. Art. 448, jak i inne przepisy k.c., jest poddawany ciągłej interpretacji w odniesieniu do zmieniającej się rzeczywistości. Najlepszym tego przykładem jest właśnie naruszenie prywatności, w tym danych osobowych, których ochrony - przed wejściem w życie RODO - można było się domagać jedynie w drodze ochrony dóbr osobistych.

 

Dziś powodowie mogliby skorzystać z łatwiejszej drogi. Zgodnie z RODO każdy, kto poniósł szkodę majątkową lub niemajątkową w wyniku naruszenia rozporządzenia, ma prawo uzyskać od administratora lub podmiotu przetwarzającego odszkodowanie za poniesioną szkodę.

 

O tym, jaki charakter ma ingerencja w prywatność, świadczy stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 11 grudnia 2014 r. (C‑212/13). Uznał on, że wykorzystywanie systemu kamer przechowującego zapis obrazu osób na sprzęcie nagrywającym w sposób ciągły, takim jak dysk twardy, zainstalowanego przez osobę fizyczną na jej domu rodzinnym w celu ochrony własności, zdrowia i życia właścicieli domu, który to system monitoruje również przestrzeń publiczną, nie stanowi przetwarzania danych w trakcie czynności o czysto osobistym lub domowym charakterze.

Prywatność jest zatem prawem bardzo silnie chronionym, a ingerencję w nią dopuszcza się jedynie w wyjątkowych przypadkach. Na pewno nie jest dozwolone ingerowanie w taki sposób, jak zrobił to powód. Nie ma też możliwości odmowy rekompensaty szkody z uwagi na zachowanie poszkodowanego, które nie wiąże się z naruszeniem, jakiego dopuścili się pozwani.

 

Rzecznik podkreśla, że sąd nie powinien był podnosić argumentu odwołującego się do monitoringu w przestrzeni publicznej. Świadczy to tylko o niezrozumieniu przez sąd, czym jest sfera prywatności na własnej posesji, a czym - w przestrzeni publicznej. Tymczasem zupełnie inaczej należy oceniać proporcjonalność ingerencji w prywatność na obszarach w pełni publicznych, inaczej na obszarach, do których dostęp ma ograniczona liczba osób (np. zakład pracy), a jeszcze inaczej (i to najbardziej rygorystycznie) – będących własnością prywatną. W tym przypadku monitorowanie może być dopuszczalne zupełnie wyjątkowo.

 

Zdaniem sądu o braku winy pozwanych ma świadczyć potrzeba ochrony własnego mienia. Własność zyskuje zatem wyższe miejsce w hierarchii praw niż do prawo do prywatności. - Nikt nie ma jednak legitymacji, by naruszać prywatność innych, zyskując dostęp do ich życia intymnego tylko po to, aby chronić swoją własność, bo może uczynić w inny sposób – stwierdza RPO. A nawet gdyby uznać motyw ochrony własności, to trudno usprawiedliwić nagrywanie prywatnych rozmów.

 

W opinii Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych „przepisy o monitoringu nie zezwalają na nagrywanie dźwięku towarzyszącego zdarzeniom. Takie uprawnienia posiadają jedynie służby porządkowe i specjalne na podstawie ustaw regulujących ich działalność. Stosowanie rejestracji dźwięku może zostać uznane za nadmiarową formę przetwarzania danych, wiązać się z odpowiedzialnością administracyjną i cywilną, a nawet karną”. Jednoznacznie wynika z tego bezprawność działania pozwanych.

 

- Uzyskanie tą drogą informacji o najbardziej intymnych sprawach powodów, jest ingerencją w prywatność wywołującą nie tylko negatywne uczucia, ale właśnie krzywdę polegającą na niezwykle silnych odczuciach wstydu, upokorzenia i stanów lękowych. Taka krzywda powinna zaś podlegać kompensacji – podsumowuje Adam Bodnar.

 

Wyrok sądu okręgowego nie może być ani uchylony ani zmieniony w trybie skargi kasacyjnej (zbyt niska wartość przedmiotu zaskarżeni) ani w trybie skargi o wznowienie postępowania.

 

Skarga RPO (tak jak kilka poprzednich) została skierowana do Izby Cywilnej, a nie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (właściwej według literalnego brzemienia art. 26 ustawy o SN z 8 grudnia 2017 r.). Przesądziła o tym uchwała z 23 stycznia 2020 r. połączonych Izb Sądu Najwyższego: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, stwierdzająca, że sprzeczność składu sądu z przepisami prawa zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na urząd sędziego SN na wniosek KRS ukształtowanej według ustawy z grudnia 2017r. Zważywszy, że pełny skład IKNSP powołano w sposób opisany w uchwale SN, jej orzeczenia dotknięte byłyby wadą nieważności. Dla wyeliminowania tej ewentualności niezbędne było skierowanie skargi do Izby Cywilnej SN jako właściwej w sprawach z zakresu prawa cywilnego.

 

To w sumie 16. skarga nadzwyczajna RPO. Spośród nich dziesięć dotyczyło kwestii spadków, głównie sprzecznych orzeczeń spadkowych.

 

 

 

LS

RPO

foto: Pixabay

 

 

 

 

 

miszmasz-menu-module

NA SKRÓTY