Jesteśmy świadkami początku nowej ery w relacjach banków z klientami. Złodziej opublikował w sieci dane 500 klientów firmowych Plus Banku i zapowiedział, że co tydzień w weekend będzie "wypuszczał" kolejne pakiety danych. Na razie są to dane firm, ale niewykluczone, że swoje wyciągi z konta i salda rachunków zobaczą w sieci także klienci detaliczni. To prawdopodobnie największy wyciek danych z polskiego banku, a na pewno największy z upublicznionych.
Niezależnie od tego, ile danych rzeczywiście zostanie ujawnionych, to już wiadomo, że na tej aferze wszyscy przegrali.
Bank od samego początku zachowuje się fatalnie - najpierw nie był w stanie wykryć, że jego systemy zostały zhakowane. Potem zlekceważył hakera, który zgłosił się z informacją, że ma dane klientów. Następnie próbował straszyć blogera, którego złodziej wybrał na "pośrednika" w informowaniu o publikacji danych. A na końcu nie stać go nawet na publiczne przeprosiny klientów i zaoferowanie im pomocy w ochronie przed konsekwencjami własnej nieostrożności. Bank w dalszym ciągu powtarza, że "pieniądze klientów są i były bezpieczne", podczas gdy wszyscy wiemy, że nie chodzi tu o pieniądze.