Mateusz Szczurek powiedział m.in. że w największych kasach brakuje 1 mld 230 mln zł, a pomoc finansowa dla nich - z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - wiąże się z wykorzystaniem pieniędzy publicznych
Ekonomiści dostrzegają problemy kas, ale sugerują, że minister jednak się zagalopował. Mamy aferę, która jest pokłosiem słów ministra finansów.
Powiedział, że w największych kasach brakuje 1 mld 230 mln zł, a pomoc finansowa dla nich - z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - wiąże się z wykorzystaniem pieniędzy publicznych. Szczurek tak skomentował w Sejmie wyniki badania sprawozdań finansowych kas za 2013 rok. Stwierdził, że są w trudnej sytuacji, miały "ujemne fundusze własne, co oznacza, że były niewypłacalne". Ocenił, że daje to efekt "piramidy finansowej", która działa, a potem przestaje i upada. Padła propozycja, by sprawą SKOK-ów zajęła się sejmowa komisja śledcza.