Bitcoin nie tylko zmienił ekonomię cyberprzestępczości, zapewniając oszustom zaszyfrowany, niemal anonimowy system płatności niezależny od jakiegokolwiek banku centralnego. Uniemożliwił też monitorowanie zarobków przestępców

 

„Wszystkie transakcje bitcoinowe są publiczne” – wyjaśnia Mikko Hyppönen, dyrektor ds. badań F-Secure. „Nie wiadomo natomiast, kto konkretnie jest właścicielem danego portfela. Widać jedynie, że przepływają określone kwoty pieniędzy pomiędzy użytkownikami.”

 

Każda ofiara ransomware – złośliwego oprogramowania, które szyfruje pliki i wymaga zapłaty za ich odblokowanie – otrzymuje niepowtarzalne konto, na które wpływają środki z bitcoinów (zwane w branży portfelem) . Po uzyskaniu okupów niektóre gangi przelewają bitcoiny do głównego portfela.

 

Polowanie na jednorożca


„Obserwujemy niektóre z tych portfeli i widzimy ilości bitcoinów warte miliony. Patrząc na tak ogromne, nieopodatkowane kwoty zastanawiam się czy istnieją już jakieś cyberprzestępcze jednorożce” – mówi Mikko Hyppönen.

Jednorożec to pojęcie stosowane w ekonomii, które oznacza prywatną spółkę technologiczną wycenianą na ponad miliard dolarów, np. Uber, AirBNB czy Spotify. W przypadku cybergangów logika działania jest podobna, ale występują różnice takie jak brak inwestorów, administracji i nadzoru.

Ten nielegalny biznes jest na tyle dochodowy, że niektóre gangi zapewniają obsługę klienta porównywalną do tej, która funkcjonuje w start-upach. Według raportu F-Secure, cybergangi mają własne witryny, działy FAQ, a nawet konsultantów.

 

Model biznesowy cybergangów

Czy model biznesowy cybergangów można porównać do działalności start-upów? Prawdopodobnie nie. Trudno sobie wyobrazić sprzedaż cyberprzestępczego biznesu i znalezienie inwestorów. Nie stanowiłoby to problemu w przypadku start-upu podobnego do Ubera, po którego udziały ustawia się kolejka chętnych. Gangi ransomware muszą jednak ciągle szukać sposobów, by wymienić zarobione bitcoiny na gotówkę.

 

„Hakerzy kupują karty prepaid i sprzedają je przykładowo na Ebayu” – mówi Mikko Hyppönen. „Wiele gangów pierze też pieniądze w kasynach online, ale jest to bardziej skomplikowane. Nawet jeśli dwóch członków gangu ustawia między sobą grę – tak, że jeden z nich przegrywa wszystkie pieniądze, to gdy w rachubę wchodzą duże kwoty, kasyno może uznać działanie za podejrzane i zablokować wypłatę. Dlatego gangi zaczęły korzystać z botów, które grają realistycznie, ale i tak przegrywają – choć nie tak wyraźnie” – dodaje Mikko Hyppönen.

 

Ściganie przestępców


Aparaty ścigania są świadome tego, jak kusząca jest możliwość zarabiania na procederze ransomware. Tylko
w 2015 roku założone przez FBI centrum zgłaszania przestępczości internetowej (Internet Crime Complaint Center) otrzymało „2453 skargi na oszustwa za pomocą oprogramowania ransomware, w wyniku których straty wyniosły ponad 1,6 miliona dolarów”.

 

Jednym z przykładów może być głośny atak na prezbiteriańskie centrum medyczne w Hollywood, które aby odzyskać swoje pliki, zapłaciło 40 bitcoinów, mających wtedy wartość 17 000 dolarów.

„Oficjalnie FBI nie doradza, czy należy płacić okup, czy też nie” – mówi Sean Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa z F-Secure. „Jeśli ofiary nie zastosowały jednak odpowiednich środków ostrożności to w wielu przypadkach zapłacenie okupu wydaje się jedyną alternatywą dla odzyskania plików”.

 

 

 

LS

Informacja prasowa: newsrm