W nawiązaniu do komentarzy związanych z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 30 listopada 2016 r., w sprawie dyscyplinarnej przeciwko sędziemu (sygn akt SNO 51/16), z których wynika, że Sąd Najwyższy-Sąd Dyscyplinarny aprobuje mataczenie lub kłamstwa sędziów w toczących się przeciwko nim postępowaniach podkreślić należy, że argumentacja Sądu w tej sprawie miała inny, następujący charakter

 

Sąd Najwyższy-Sąd Dyscyplinarny stwierdził, że sędziowie w porównaniu do innych obywateli są bardziej ograniczeni w możliwościach realizowania swego prawa do obrony. Ograniczenia te wynikają z obowiązku sprawowania urzędu z godnością. Wszelkie sposoby prowadzenia obrony, które uznane być mogą za niegodne, nie mogą być akceptowane w odniesieniu do sędziów. Za niedopuszczalne, wbrew doniesieniom prasowym, uznać należy te sposoby obrony, które określa się mianem mataczenia, nie można akceptować zatem np. pomawiania innych, fabrykowania dowodów, wpływania na świadków, czy nawet działań zmierzających do uzyskania przedawnienia karalności.

 

Nie oznacza to jednak, że sędzia przeciwko któremu toczy się postępowanie o charakterze represyjnym jest całkowicie pozbawiony prawa do obrony, w szczególności ma obowiązek przyznania się do zarzucanego mu czynu. Prawo do nieprzyznania się stanowi istotę, esencję prawa do obrony, nikt, także sędzia nie ma również obowiązku dowodzenia swojej niewinności ani obowiązku dostarczania dowodów na swoją niekorzyść. Istota prawa do obrony wynika z Konstytucji, podpisanych umów międzynarodowych i Kodeksu postępowania karnego (art. 74 § 1).

 

Sąd Najwyższy-Sąd Dyscyplinarny w wyroku, który zapadł w sprawie dyscyplinarnej uznał, że nie można sędziego pozbawić tak rozumianej istoty prawa do obrony. Oznaczałoby to, że sędzia ma obowiązek przyznania się do zarzucanego mu czynu, a brak przyznania stanowić może podstawę wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Tak daleko nie można ograniczać prawa do obrony nikomu, także sędziemu.

 

Sędzia, któremu postawiono zarzut w rozpoznanej sprawie ograniczył się tylko do tego, że nie przyznał się do jazdy samochodem z przekroczeniem dozwolonej prędkości o 14 km/h. Sąd Najwyższy uznał, że nie było to mataczenie i nie uchybiało godności urzędu, a mieściło się w minimalnych dopuszczalnych granicach realizacji prawa do obrony. Innymi słowy nie można karać dyscyplinarnie za brak przyznania się. Nie oznacza to jednak, że Sąd Najwyższy dopuszcza możliwość kłamania i mataczenia przez sędziów, a tak mogły zostać zrozumiane doniesienia o tej sprawie.

 

 

 

Michał Laskowski
rzecznik prasowy Sądu Najwyższego