34-letniego Krzysztofa Horbacza i jego 59-letnią matkę Grażynę poznaliśmy trzy lata temu w trakcie dramatycznej licytacji komorniczej. Komornik zabrał i wywiózł niezbędny do utrzymania się rodziny sprzęt rolniczy. Pan Krzysztof tak zaciekle bronił majątku, że policja raziła go paralizatorem. Horbaczowie poszli do sądu i wygrali, ale na zwrot maszyn czekają od lipca

 

- Problemy się zaczęły od grup producenckich, które nie zapłaciły za warzywa. Jedna grupa nie zapłaciła, druga, trzecia i automatycznie została zachwiana nasza płynność finansowa. Komornik nawet nie chciał słuchać, jak mówiłam, że może maszyny na dozór. Stwierdził, że zabiera i koniec – opowiadała wówczas Grażyna Horbacz.

 

- Ja ciągle czuję ten ból w środku, jak ten paralizatorem mnie bił – wspominał Krzysztof Horbacz.
Horbaczowie próbowali przekonać komornika, że spłacą dług inaczej i żeby nie zabierał im sprzętu niezbędnego do pracy. Jednak ten nie chciał słuchać, interweniowała policja. Dziś, po trzech latach Horbaczowie mówią, że życie bez potrzebnego sprzętu to dla nich gehenna.

 

 

 

Źródło i więcej:

http://www.interwencja.polsatnews.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Programu_INTERWENCJA,5781/Archiwum,5794/News,6271/index.html#1680784