Do naszej redakcji przyszedł dramatyczny list, w którym Anna Rybko z Olecka prosi o pomoc. Musi spłacać kredyty, których jak twierdzi nie brała. Nie stać jej na spłatę około 20 tys. zł. Ona i mąż są schorowanymi ludźmi, utrzymują się ze skromnych rent, które po zajęciu komorniczym są jeszcze mniejsze. Żeby przeżyć od pierwszego do pierwszego, zbierają puszki i butelki

 

To fragment listu pani Anny.

"Zwracam się do państwa z prośbą o pomoc w mojej sprawie. Komornik sądu rejonowego w Olecku od paru lat z mojego świadczenia na rzecz wierzycieli pobiera opłaty za kredyty, których nie wzięłam. Oboje z mężem nie jesteśmy ludźmi wykształconymi nie było nikogo, kto by nas poinformował, co w takiej sytuacji czynić, na adwokata nas nie stać, bronimy się jak umiemy. Proszę o pomoc."

Kobieta jest załamana, bo musi spłacić około 20 tysięcy złotych za sześć kredytów, których jak twierdzi nie wzięła.

- Ta sytuacja oznacza dla nas ogromną biedę, nie sposób utrzymać się z takiej renty. Ja mam po potrąceniu komorniczym 789 zł, a żona 511 zł – opowiada Lech Rybko, mąż pani Anny.

Prawie 60-letni państwo Anna i Lech Rybkowie są schorowanymi ludźmi. Na same lekarstwa wy-dają kilkaset zł miesięcznie. Żeby nie zabrakło im pieniędzy na jedzenie, zbierają puszki i butelki.

 

 

 

Źródło i więcej:

http://www.interwencja.polsatnews.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Programu_INTERWENCJA,5781/Archiwum,5794/News,6271/index.html#1530575