Świadek jest istotą niezbadaną. I nieprzewidywalną. Prawnikowi się wydaje, że wie, czego może się spodziewać podczas procesu. A tu na sali rozpraw świadek mówi coś innego niż wcześniej. I kładzie proces

 

Żyjemy w świecie prawniczej hipokryzji. Przyczyn jest wiele, ale jedna z nich to ta, że adwokaci, przynajmniej oficjalnie, nie kontaktują się ze świadkami poza salą sądową. Niby już na tej sali nie powinno się zadawać owym świadkom pytań, na które się nie zna odpowiedzi, ale teoretycznie większość mecenasów przychodzi na rozprawę nieświadomych i nieskalanych wiedzą, niczym dziewica przed nocą poślubną.

 

Niby prawo nie zabrania kontaktów obrońców czy pełnomocników stron ze świadkami, ale na wszelki wypadek nie warto się do tego przyznawać. Bo brak jest jasnych zasad i procedur. A więc strach przed odpowiedzialnością prawną tudzież zawodową powoduje, że znana na wszystkich kontynentach i we wszystkich systemach prawnych maksyma, iż największym wrogiem adwokata jest świadek, którego on sam powołał, u nas działa z jeszcze większą siłą.

 

 

 

Źródło i więcej:

http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie-prawa/artykuly/988378,wielki-klopot-adwokata.html