„Usługi finansowe, szybko i dyskretnie, 300-400 zł.” Takie ogłoszenie znalazły w gazecie pani Lidia i pani Aldona. Obie kobiety twierdzą, że pożyczki szybko spłaciły. Mimo to po roku dostały wezwania do zapłaty, a niedawno również weksle. Pani Aldona na 5700 zł, a pani Lidia na 8 000 zł. Kobiety twierdzą, że nigdy ich nie podpisywały.
- Teraz już wiem, co to znaczy “dyskretnie” - że poza mną i tym, kto daje, nikt nic nie będzie wiedział, nie będzie żadnego świadka, że coś było nie tak. Mam teraz tę dyskretność. Dyskretnie spłacałam, w tajemnicy przed mężem - mówi 52-letnia Lidia Trojanowska z Żar. Cztery lata temu kobieta znalazła ogłoszenie o szybkiej pożyczce. Kobieta pożyczyła 300 zł, a kopię umowy miała otrzymać pocztą - nie ma jej do dziś.
- Zwróciłam 150 zł, a potem 450 zł, czyli w sumie 600 zł. Po półtora roku przyszło do mnie wezwanie do natychmiastowej zapłaty z informacją, że dokumenty są już u komornika, a moje zadłużenie to ponad 5 000 zł - opowiada pani Lidia.
Pani Lidia twierdzi, że pożyczkę spłaciła w dwóch ratach. W takiej samej sytuacji jest pani Aldona, która pożyczyła 300 zł na mleko dla wnuka. Po roku obie panie dostały wezwania do zapłaty i weksle, których - jak twierdzą - nigdy nie podpisały.
- W lutym przyszło od pana Sz. następne ksero weksla, którego nigdy nie podpisywałam, na sumę 8 000 zł i też o zajęciach komorniczych. Po dwóch miesiącach przyszło, że pan Marian Sz. decyzją sądu został wpisany do ksiąg wieczystych domu. Na wekslu jest moje imię i nazwisko wpisane. Nazwisko jest podobne, ale imię… to na pewno nie jest moje pismo - zapewnia pani Lidia.
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...